Reklama

Na ryby! Kryształowe spławiki

28/08/2022 05:00

Po dziesięcioleciach rozwoju wędkarstwa spławikowego trudno jest o wymyślenie czegoś nowego. Wydaje się, że wszystko co było do wynalezienia już zrealizowano. A jednak, co jakiś czas, dochodzi do swoistej rewolucji. Takim przykładem mogą być dyski Edmunda Gutkiewicza, który diametralnie zmienił korpus spławika, nadając mu nie spotykany do tej pory kształt. Nowy model natychmiast został zaakceptowany przez wszystkich zawodników spławikowego wyczynu na świecie. Można powiedzieć, że na wodach płynących, obok tradycyjnej bombki, spławik ten jest podstawowym modelem powszechnie stosowanym

Nieco inaczej wyglądała droga Petera Drennana, angielskiego wędkarza, który dzięki ciągłej pogoni za doskonałością stał się potentatem rynku brytyjskiego. Proponowane przez niego rozwiązania za każdym razem zachwycają wędkarski świat. Takim pomysłem są stosowane przez dużą rzeszę wędkarzy spławiki, które on sam nazwał kryształowymi. Gdybyśmy próbowali znaleźć odpowiedź na pytanie, jak dochodzi do takich wynalazków, najlepiej posłuchać opowieści dociekliwych poszukiwaczy. E. Gutkiewicz, podczas łowienia ryb w Pilicy, kiedy spławik którego używał nie był w stanie sprostać jego oczekiwaniom, zaczął zastanawiać się w jaki sposób zmienić jego konstrukcję i kształt. W zamyśle chodziło o zmniejszenie oporu spławika na działanie silnego nurtu rzeki, przy zachowaniu stosunkowo niedużego obciążenia. Tak powstał legendarny dysk. 

A jak narodził się pomysł na kryształowe spławiki? Na stronie internetowej Drennana można znaleźć opowieść, która powinna wszystkim łowiącym ryby wciąż przypominać, że tylko myślenie może odmienić efekty naszych połowów, a często wydające się na bezrybne stanowisko, może okazać się pełnym ryb. Tak wspomina to wydarzenie P. Dennan. „Było to w 1983 r, na żwirowni w Oxfordshire. Zasiadka nad kryształowo czystą wodą nie przynosiła efektów. Wędkarze wiedzieli, że zamieszkuje ją nieliczne, za to bardzo wyrośnięte stado linów i właśnie na nie ukierunkowali łowienie. Przynętę i zanętę stanowiły płatki chleba, które Peter wrzucał w okolice spławika. Po długim oczekiwaniu na branie postanowił przyjrzeć się łowisku z niewielkiego wzniesienia nad jego stanowiskiem. Ze zdumieniem stwierdził, że wszystkie cząstki wrzuconej zanęty zniknęły, pozostawiając jedynie kąsek, który znajdował się na haczyku. Zauważył także, że pomalowany na ciemny kolor jego spławik typu waggler, z tej perspektywy wyglądał tak, jakby sięgał kilem do połowy głębokości półtorametrowej wody. Po chwili zobaczył dużego lina, który płynął wzdłuż nabrzeżnych roślin w jego kierunku. Stał w bezruchu obserwując piękną rybę. Okazało się, że ta, w niedużej odległości od dobrze widocznego spławika, opłynęła go i wróciła na swoją trasę wzdłuż roślin. To był przełom dla Petera. Lin ewidentnie przestraszył się ciemnego spławika”. Od tamtej pory firma Drennan zaczęła jako pierwsza produkować przezroczyste plastikowe spławiki, a oryginalny znak towarowy Crystal® jest jej własnością do dnia dzisiejszego. Z czasem wprowadzono do produkcji dużą ilość przeźroczystych spławików do różnych metod połowu, które sprawdzają się znakomicie zarówno w wodach płynących jak i stojących. 

Jakie znaczenie dla wędkarzy mogą mieć te wiadomości? Każdy powinien wyciągnąć ważne dla siebie wnioski. Może jednym z nich będzie ten dotyczący spławików używanych na łowiskach płytkich, np. do 150 cm głębokości. Jeżeli istnieje taka możliwość, warto używać tych przeźroczystych, bo na pewno są niewidoczne dla ryb. Na wodach głębszych budowa spławika nie odgrywa już tak kluczowej roli, ale na płytkich… Poszukując ryb w naszej Prośnie, szczególnie w ciepłych porach roku, nie zarzucajmy zestawu w wielkie przybrzeżne doły. Najczęściej nie spotkamy w nich płoci, leszczy czy też innego białorybu. Jazie obok kleni, płoci i jelców żerują na przepływach. Tam wychwytują płynący z nurtem pokarm. Najbardziej rybne stanowiska nie przekraczają jednak półtorametrowej głębokości. Jeżeli nie posiadacie w swoim arsenale spławików, które w kaliskiej gwarze nazywane są pecikami, będzie wam bardzo trudno złowić cokolwiek. Istnieje jednak grupa spławików typu Crystal Avon, które nie tylko spełnią doskonale rolę wskaźników brań, ale będąc niewidocznymi dla ryb, pozwolą dostarczyć przynętę na dużą odległość nie strasząc ich. (Zobacz zdjęcia w internetowym wydaniu ŻK) 

Zupełnie innym łowiskiem będzie płytki staw. 80-100 cm woda, stawia przed łowiącymi metodami spławikowymi jeszcze trudniejsze zadania. Wychodząc naprzeciw nim, P. Dennan wypracował model spławików, które praktycznie nie posiadają wad. Mowa o Crystal Dibberze, który sprosta połowom tyczką, będąc jednocześnie znakomitym pływadełkiem w bezpośredniej bliskości brzegu. Dzięki bardzo małej wyporności (0,2 do 0,4 g), podczas brania jest praktycznie nieodczuwalny dla ryb. Jedyną jego wadą, jeśli tak można określić tę rodzinę spławików, to brak możliwości zarzucenia go na większą odległość. Dla takich celów opracowano inny model kryształowych spławików, Pellet wagglery. Te posiadają całą masę wyporności wbudowaną w swój kil. Po zarzuceniu zestawu błyskawicznie ustawiają się gotowe do wskazywania brań w fazie, kiedy przynęta wolno opada w toni. Ta znakomita metoda połowu przynosi wiele pięknych ryb wówczas, kiedy braki tlenowe w wodzie zmuszają ryby do jego poszukiwania w jej górnych warstwach. 

O kryształowych spławikach oraz możliwościach ich zastosowania można byłoby pisać bardzo dużo. Zastanawiające jest, dlaczego wędkarze tak rzadko je stosują? Czyżby odpowiedzialne za to były myślowe paradygmaty, czy raczej brak wniosków z nie zawsze udanych wypraw? Wciąż popełniamy błędy trzymając się metod połowów, w których rozwiązania często wymagają niewielkich i niedrogich modyfikacji sprzętowych. Poszukujmy rozwiązań, ale aby ich potrzebę móc sobie uzmysłowić, włączmy myślenie. 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Wróć do