Reklama

Najmłodszy sędzia w piłkarskiej

31/01/2019 00:00

Rozmowa z Piotrem Wasielewskim

„ŻK”: – Robi pan bardzo szybką karierę w środowisku sędziowskim, biorąc pod uwagę, że ma pan dopiero 25 lat.
P. Wasielewski:  – Razem z dwoma innymi kolegami, którzy – podobnie jak ja – sędziowali do tej pory w II lidze, zostaliśmy zaproszeni do sprawdzenia się na boiskach Orange Ekstraklasy. W rundzie wiosennej mają to być co najmniej dwa mecze, a potem – oczywiście przy pozytywnej ocenie naszej pracy – być może dalsza przygoda na tym szczeblu rozgrywek.

– Kiedy pan zdecydował, że będzie sędzią piłkarskim?
– W wieku 17 lat skończyłem kurs dla sędziów piłkarskich i zacząłem sędziować tuż po 18. urodzinach. Piłka nożna była jednak w mojej rodzinie ważna, odkąd pamiętam. Sam przez wiele lat grałem w zespołach Ostrovii Ostrów Wielkopolski i Pogoni Nowe Skalmierzyce, a później m.in. w reprezentacji mojej uczelni. Sędziowski gwizdek miał być przygodą, a stał się ważną częścią mojego życia.

– Pamięta pan swój pierwszy mecz, który przyszło panu prowadzić w roli arbitra?
– Pamiętam, że pierwszym meczem seniorów było spotkanie w klasie B na boisku w Opatówku, gdzie w roli gospodarza przez pewien czas występował zespół Korony Chełmce. Już wtedy jeden z zawodników sprawdził moją znajomość przepisów, wykonując rzut karny przed gwizdkiem. W sumie przez osiem lat poprowadziłem około 400 meczów, z czego przez ostatnie półtora roku kilkanaście na boiskach II ligi i Pucharu Ekstraklasy. 

– Pański obecny awans wszyscy będą wiązać w mniejszym lub większym stopniu z tym, co dzieje się wokół polskich arbitrów. Czy szykuje się zmiana pokoleniowa w tej profesji?
– Nie uważam, by była to kwestia zmiany pokoleniowej. Oczywiście wszyscy mamy świadomość tego, co dzieje się w polskiej piłce. Można się chyba jednak cieszyć, że w niższych ligach jest coraz więcej młodych sędziów, którzy spokojnie mogliby prowadzić mecze w klasach wyższych.

– Najlepsi polscy sędziowie już zainwestowali w sprzęt do lepszej komunikacji. Czy pan też ma w planach takie zakupy?
– O ile wiem, system komunikacji audio posiada obecnie tylko Grzegorz Gilewski i jego asystenci. Nie bez znaczenia jest jego wysoka cena. Większość sędziów korzysta z mniej kosztownych systemów porozumiewania się w postaci chorągiewek z tzw. bipami. Zdecydowanie ułatwiają one pracę całej sędziowskiej trójce.
 
– Podczas meczów piłkarskich nie tylko w naszym kraju sędziowie muszą się nasłuchać z trybun chamskich zaczepek, przekleństw pod swoim adresem. Są w ten sposób poddawani wielkiej presji. Jak pan radzi sobie z tą sytuacją?
– Ludzie przychodzą na mecz, żeby przeżywać emocje i trudno im odmówić prawa do okrzyków. Sędziując, staram się od tego odciąć i skoncentrować na wydarzeniach na boisku. Z drugiej strony, tak jak nie ma bezbłędnych zawodników, tak i sędziom zdarzają się omyłkowe decyzje. W gronie sędziów często można usłyszeć, że dopiero po posędziowaniu jakiegoś meczu człowiek sobie uświadamia, że wcale nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać.

– Czym powinien się wyróżniać dobry arbiter piłkarski?
– To może dziwnie zabrzmi, jeśli ma się 25 lat i zaczyna pracę w I lidze, ale myślę, że najważniejsze jest doświadczenie. Z pełną pokorą przyznaję, że z meczu na mecz cały czas się uczę. Przy dzisiejszej coraz szybszej grze niezwykle ważne jest dobre przygotowanie fizyczne. Całkiem możliwe, że sędzia pokonuje na boisku więcej kilometrów niż niejeden z zawodników. Z pewnością przydaje się także refleks – sędzia musi bardzo szybko i prawidłowo reagować na boiskowe wydarzenia.

– Wielu sędziów ma swoje znaki firmowe. Jedni są niezwykle drobiazgowi, czyli tzw. aptekarze, drudzy często pokazują piłkarzom kartki, a z czego znany jest Piotr Wasielewski?
– Jestem zbyt mało znanym sędzią, aby mówiono o jakichś charakterystycznych cechach mojej pracy na ligowych boiskach. Natomiast w naszym okręgu zdarzały się sytuacje, kiedy z przymrużeniem oka określano moje sędziowanie jako „zbyt przepisowe”. Z grona możliwych wobec sędziego zarzutów ten może chyba nawet cieszyć.

– Czym najmłodszy polski sędzia I-ligowy zajmuje się na co dzień?
– Pracuję w rodzinnej firmie handlowej. Poza tym kończę studia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, a niebawem zakończę również studia w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, którą traktuję jako uzupełnienie studiów biznesowych.

– Pański przykład może skłonić wielu młodych ludzi do kariery sędziego piłkarskiego. Jakich rad udzieliłby I-ligowiec początkującemu arbitrowi?
– Najważniejsze jest to, żeby zacząć, a później chcieć się uczyć. Nie da się nie popełniać błędów – ważne jest jednak, żeby ich nie powtarzać i jak najwięcej wniosków wyciągać z błędów innych. Z meczu na mecz trzeba analizować swoją pracę, zwłaszcza w gronie kolegów, z którymi się sędziuje. Ja zawsze miałem szczęście do dobrych asystentów i bardzo wiele się od nich nauczyłem. Na zachętę mogę zapewnić, że dla młodych arbitrów jest teraz wielka szansa na podnoszenie swoich kwalifikacji i szybki awans na coraz wyższe szczeble rozgrywek.

Rozmawiał:
Dariusz Dymalski
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do