
W sobotę 17 lipca, w Galerii Amber zagrała urodzona w r. 1938 DJ Wika, czyli Wirginia Szmyt – najstarsza didżejka w Polsce, a może i na świecie. Kolorowa, radosna, rozśpiewana po raz kolejny udowodniła, że wiek to tylko liczba
Muzyczny repertuar dobrany był do każdego wieku. Na scenę wskakiwali ochoczo zarówno młodzi jak i trochę starsi. Udało mi się zamienić kilka słów z panią Wiką.
– Widzę, że ma Pani rękę na temblaku, co się stało?
– Mam złamany obojczyk, mogę tylko manewrować jedną reką, ale sobie radzę.
– Pomimo tej poważnej komplikacji zdrowotnej jednak możemy Panią oglądać i słuchać w Kaliszu. Proszę ostrożnie z tą ręką.
– Tak, na rękę uważam. Nie mogłam zawieść publiczności kaliskiej, więc jestem. Ponadto ja kocham muzykę. To właśnie muzyka łączy pokolenia, łamie nieufności, niesie pozytywną energię.
– Tą pozytywną energię kieruje Pani często w stronę seniorów, czy są efekty?
– Dążę do tego aby złamać stereotypy wizerunku seniora w Polsce, złamać sposób myślenia seniorów i o seniorach. Starsza osoba nie musi być brązowo-szara, może być kolorowa, uśmiechnięta, aktywna – oczywiście na miarę swoich możliwości. Efekty są, widzę je na paradach seniorów, widzę na wycieczkach dla seniorów, wśród moich znajomych. Chciałabym aby ta pozytywna energia dotarła w każdy kąt i do każdej osoby, niezależnie ile ta osoba ma lat.
Niestety DJ Wika musiała wrócić do swojej konsoli, więc podziękowałam za rozmowę. Zdążyłam się jeszcze dowiedzieć, że w domu w Warszawie czeka na nią kotek o imieniu Duduś i że następne didżejowanie ma zaplanowane w Warszawie już w dniu następnym i w kilku kolejnych dniach. Dostałam nawet zaproszenie do odwiedzenia jej w Warszawie.
Wirginia Szmyt jest z wykształcenia pedagogiem, pracowała z dziećmi niepełnosprawnymi i trudną młodzieżą. e.n.s.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie