Reklama

Napis coraz mniej widoczny

03/05/2019 09:00

Zaschnięte liście pamiętające ubiegłoroczną jesień upchane za plastikową płytą chroniącą napis na murze kaliskiego sądu. Płyta być może nie była myta od chwili zainstalowania. Tak kaliszanom i turystom prezentuje się napis „Przywrócić godność prawu”. Napis, który można określić mianem najważniejszego „pomnika” kaliskich wydarzeń okresu tzw. festiwalu Solidarności początku lat 80 – tych ubiegłego wieku

– Kiedy tylko goszczę znajomego z Poznania, to stałym punktem pobytu jest spacer aleją Wolności. Jak twierdzi, od dzieciństwa (jest kaliszaninem) jest to jego najbardziej ulubiona ulica. Zauroczony jest kamienicami, ciągnącymi się po obu stronach ulicy aż po budynek teatru. Ten nazywa swoistą kropką nad „i” wspaniałych dzieł dawnych mistrzów sztuki budowlanej. Podczas ostatniego pobytu wiedziałem, że zaliczymy kolejny spacer aleją Wolności. Nie myliłem się. Chciał koniecznie obejrzeć pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego.  Owszem, podobał się, ale nie jemu poświęcił najwięcej i to bardzo krytycznych słów komentarza. Jego uwagę przykuł napis, widniejący na murze kaliskiego sądu „Przywrócić godność prawu”. Jako stary kaliszanin doskonale zna jego historię. Nie dowierzał, że tak naprawdę najważniejszy „pomnik” kaliskich wydarzeń, związanych z tzw. festiwalem Solidarności początku lat 80-tych, jest w takim stanie – relacjonował mój rozmówca. O szczegóły nie musiałem pytać. Osobiście postanowiłem sprawdzić, co tak zbulwersowało gościa z Poznania. Napis nadal kłuje w oczy. Ale upływ już 36 lat od momentu, kiedy został wykonany, zrobił swoje.  Przez większość tych lat w żaden sposób nie był zabezpieczony, tym samym narażony był na niszczące działania czynników atmosferycznych. Tak naprawdę nikt o niego nie dbał, a nie brakowało osób, które z chęcią zlikwidowałyby to wstydliwe dla wymiaru sprawiedliwości przesłanie. Na szczęście staraniem posła Jana Mosińskiego od kilku lat fragment muru z napisem chroni przezroczysta plastikowa płyta. Przyglądając się dokładnie, nie zauważyłem, by napis, jak i sam tynk, zostały przed jej zainstalowaniem w jakikolwiek sposób zabezpieczone (zakonserwowane). Jeżeli rzeczywiście tego nie uczyniono, to niewykluczone, że  postępujące wietrzenie tynku  może w konsekwencji doprowadzić do uszkodzenia napisu. Nie ochroni przed tym plastikowa płyta, bo ta bezpośrednio nie przylega do muru. Odstaje około 10 cm, tym samym deszcz może spływać po tynku. Jeżeli istniejący dystans płyty od muru ma zapewnić właściwą cyrkulację powietrza, to tym bardziej tynk i napis powinny być w jakiś sposób zakonserwowane. Ale nie to tak zbulwersowało gościa z Poznania. Zawsze tak było, że właściciel domu starał się dbać o to, by budynek był zadbany, szczególnie od frontu, a obejście wysprzątane. Nic się nie zmieniło.  Obecnie nie tylko właściciele posesji, a w szczególności firmy i instytucje czynią wszystko, by właściwie kreować swój wizerunek. W końcu nadal aktualne jest powiedzenie: jak cię widzą, tak cię piszą.

Pozytywnych przykładów nie brakuje w alei Wolności, np. budynki:  hotelu, Villi Calisia, teatru, pobliskiego banku czy Energi. Nie do końca można to powiedzieć o siedzibie kaliskiego sądu,  wygląda jak wygląda. W wielu przypadkach uwagę spacerowiczów przyciąga fragmentu muru ze wspomnianym napisem, a nie oceniają wyglądu całej bryły obiektu.  Dla tych osób ocena dla sądu wypada fatalnie. Za plastikową płytą utknęły zasuszone liście, pamiętające ubiegłoroczną jesień. Pleksa jest tak brudna, że rodzi się pytanie, czy była choć raz myta od chwili zainstalowania. Ale nie brakuje na niej „ozdobników” świeżej daty. W wielu miejscach płyta została zachlapana roztopionym woskiem. Z pewnością jest to dzieło osób, które niedawno organizowały tam spotkania, protestując przeciwko reformie polskiego sadownictwa. Protest protestem, ale trudno zrozumieć, czym się kierowali ci, którzy bryzgali roztopionym woskiem po pleksie. Czyżby raził ich widniejący napis „Przywrócić godność prawu”, tak przecież aktualny, mimo że pojawił się na murze blisko 40 lat temu? Pytanie pozostanie bez odpowiedzi, tak samo jak anonimowi sprawcy. Jednak gospodarzem budynku jest sądu i to na nim ciąży obowiązek zadbania o wizerunek swojej siedziby. Napis na murze pojawił się w 21 listopada 1981 roku. Inicjatorem i współwykonawcą był represjonowany kaliski prokurator Bogusław Śliwa. W dziele wspierali go Marek Berliński, Henryk Guzielak i Henryk Piwowarczyk. Wszyscy byli działaczami NSZZ Solidarność. B. Śliwa nazwany w jednej z publikacji dr. Marka Kozłowskiego „Szermierzem Wolności”, zmarł na emigracji w Szwecji. W październiku 2006 roku Lech Kaczyński, ówczesny Prezydent RP odznaczył go pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Dr Marek Kozłowski zamieścił w kwartalniku politycznym „Solidarność Walcząca” (nr 3 - 4 1998 r.) artykuł poświęcony B. Śliwie. Zatytułował go „Szermierz wolności”. Z pewnością jego działalność na rzecz wolnego kraju pozwala zaliczyć go do grona polskich szermierzy wolności. 18 października 2006 roku Lech Kaczyński, Prezydent RP odznaczył Bogusława Śliwę pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2019-05-04 15:17:08

    Usunąć bo to tak ważne jest jak to szambo przed ratuszem!!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2019-05-05 20:56:20

    Jest w takim stanie, że lepiej usunąć.....

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    realista - niezalogowany 2019-05-06 21:58:28

    Jakby tak wszystkie napisy na murach zachowywać, to dopiero by było. Co najwyżej przenieść do muzeum, jeśli to takie ważne. Nawet studnia pod ratuszem jest ciekawsza.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do