
Jednym z zapisów tegotygodniowego Kalendarium jest notatka o 90-tej rocznicy nadania kaliskiemu gimnazjum Żeńskiego Zgromadzenia ss. Najświętszej Rodziny z Nazaretu statusu gimnazjum państwowego – potraktuję to więc jako okazję do szerszego potraktowania tematu pobytu zacnych sióstr w naszym mieście. Najpierw przypomnę tylko krótko, że pierwszymi gospodarzami obiektów kościelno-klasztornych na Wrocławskim Przedmieściu byli od XVII w. oo. Reformaci i dopiero ukaz carski z 1864 r. położył kres ich działalności w Kaliszu. Opowieść o tejże działalności wymaga osobnej, obszernej opowieści a ponieważ takową raczyli już Sz. Czytelników inni autorzy, ja – jeśli Państwo pozwolą – skupię się dzisiaj na pobożnych i pracowitych siostrzyczkach
W maju 1918 r. zniszczone wskutek bombardowania pruskiego z 1914 r. poreformacki kościół i klasztor, ks. biskup Zdzitowiecki przekazał istniejącemu od 1873 r. (i założonemu przez Polkę Franciszkę Siedlecką) Zgromadzeniu Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Siostry otrzymały zadanie stworzenia w Kaliszu szkolnictwa katolickiego. Ponoć pierwotnie mogły wybrać dla siebie niezniszczony kościół pobernardyński, ale ze względu na „przynależny” świątyni przyrogatkowskiej bliski ich wezwaniu (i sercom zapewne też) obraz św. Rodziny (na czas wojny przechowany u św. Mikołaja) wybrały – mimo ruiny – świątynię przy Rogatce. Pierwsze dwie siostry Wirginia Leonia Komar i Maria Stella Mardosewicz (późniejsza błogosławiona) przybyły z Częstochowy do Kalisza 7 maja 1918 r. Miały tu założyć drugą, po Częstochowie, katolicką szkołę dla dziewcząt. W kościele w 2 miejscach sklepienie było całkiem zerwane, z połowy zerwana była również posadzka, podziemia odkryte…Wszystkie drzwi były uszkodzone, brama żelazna w kaplicy żołnierskiej wyrwana z zawiasów…. Klasztor natomiast był bez dachu, okien i drzwi. Po odbudowie i ponownym wyświęceniu w czerwcu 1919 r. przez nuncjusza apostolskiego kard. Achillesa Ratti – późniejszego papieża Piusa XI (fakty te upamiętnia tablica wewnątrz kościoła wmurowana tam w 1924 r.) – 4 maja 1919 r. odprawiono pierwsze nabożeństwo i siostry Nazaretanki zaczęły gospodarowanie, trwające z przerwą w okresie II wojny do dziś. Oprócz posługi kościelnej, znane są w Kaliszu przede wszystkim z osiągnięć na niwie ogrodniczej oraz wybitnej działalności oświatowej. 2 września 1918 r. – funkcjonowanie rozpoczęło 8-klasowe Gimnazjum Żeńskie ss. Nazaretanek, w którym naukę rozpoczęło 191 uczennic. Szkoła, mały pensjonat i wspólnota pięciu sióstr mieściły się początkowo na trzecim piętrze kamienicy przy Wiejskiej (Pułaskiego) 6, rok później gimnazjum i pensjonat umieszczono już w klasztorze. Przypomnę – piętrowy, czteroskrzydłowy budynek klasztorny, z wirydarzem pośrodku, przylega do kościoła od strony zachodniej a całość otoczona jest murem z przełomu XVII i XVIII w.
Następnie siostry nabyły dom po byłym carskim areszcie przy Harcerskiej (wówczas Dobrzeckiej). To istniejący do dziś budynek, w którym obecnie mieści się przedszkole. Jak się rzekło, w sierpniu 1932 r. szkoła uzyskała uprawnienia gimnazjum państwowego i przyjęła nazwę Gimnazjum i Liceum Humanistyczne Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu. Przy niej istniała też szkoła powszechna, internat a także żłobek św. Antoniego i całodzienna ochronka dla 120 dzieci. Ogrom zadań oświatowych był więc spory – cztery lata później rozpoczęto zatem budowę nowego gmachu, którą siostry dokończyły już po wojnie.
Natomiast w czasie II wojny część sióstr wywieziono do Bojanowa k. Leszna, gdzie pracowały, wraz z urszulankami, elżbietankami i służebniczkami, głównie w ogrodnictwie, a pozostałe do posługi w szpitalu w Piaskach koło Gostynia. Kościół zamieniono na skład mebli, natomiast w budynku klasztornym w listopadzie 1942 r. działalność rozpoczął Gaukinderheim, ośrodek germanizacyjny przeznaczony dla dzieci zabieranych z polskich domów dziecka, czasem wprost z ulicy a czasem od rodzin, co do których Niemcy mogli sądzić, że polskie próby odzyskania dziecka nie będą aż tak dociekliwe (rodzice zginęli, zostali wywiezieni do obozów itp.). Obóz przeniesiony był z Bruczkowa w Kaliszu znajdował się jeden z kilku takich ośrodków zorganizowanych przez Niemców na podbitych terenach pod hasłem „Liebensborn” czyli Źródło Życia. Przez kaliski ośrodek „przewinęło się”, tylko w okresie marzec – grudzień 1942 r. 285 dzieci, w latach następnych było ich średnio rocznie około 130, jednorazowo przebywało w nim ok. 60 dzieci. Warunki pobytu w ośrodku nie były najgorsze, niezbyt uciążliwe prace wykonywały tylko starsze dzieci, za to rygor i dyscyplina obowiązywały oczywiście bezwarunkowo. Są świadectwa, m.in. stolarza p. Kulczyńskiego, o kilku zakończonych powodzeniem próbach wywiezienia dzieci z zakładu, np. w śmieciach, w bieliźnie do prania. W zakładzie poniósł w tragicznych okolicznościach, pchnięty przez komendantkę Johannę Zander (lub strażniczkę) na linię wysokiego napięcia młody poznański harcerz Zygmunt Światłowski. Jego grób znajduje się na cmentarzu na Majkowie. Dzieci uczono mówić, ba – myśleć, tylko po niemiecku, a po półrocznym praniu ich mózgów otrzymywały nowe imiona (zachowywano pierwszą literę starego imienia) i nazwiska i po spreparowaniu nowych metryk (Niemcy powołali w tym celu w Kaliszu półoficjalnie dodatkowy urząd) wywożono je do specjalnych ośrodków w – cierpiącej na niedostatek dzieci – Rzeszy. Tam były adoptowane przez rodziny niemieckie i w ten sposób ich dalsze losy stawały się nieznane. Informuje o tym tablica Andrzeja Wiesława Oźminy na murze od strony ul. Śródmiejskiej. Obóz zlikwidowano dopiero pod koniec wojny. Rzecz działa się osiemdziesiąt lat temu – kto wie, czy gdzieś tam w Niemczech nie żyją sędziwi staruszkowie nie mający pojęcia, że rodzili się jako Polacy?
Po zakończeniu wojny Nazaretanki wracają do Kalisza a już 2 lutego 1945 r. – w Matki Boskiej „Gromnicznej” prałat Jankowski odprawia w kościele przy rogatce Mszę św. a od kwietnia siostry stopniowo wznawiają działalność oświatową prowadząc ją na wszystkich przedwojennych poziomach. Odzyskują dawny obiekt szkolny a do piętrowego budynku klasztornego z krużgankami wokół wirydarza dobudowują kolejny. Do ciekawostek można zaliczyć fakt, że jeszcze w 1946 r. w uroczystym otwarciu Gimnazjum Żeńskiego Zgromadzenia ss. Nazaretanek brał udział ówczesny minister oświaty a później dygnitarz ZSL i marszałek peerelowskiego Sejmu Czesław Wycech. Ale antykościelny kurs stopniowo się zaostrza – decyzją władz oświatowych w 1962 r. zlikwidowano Liceum ss. Nazaretanek (w latach 1918-62 ukończyło go w sumie ok. 3700 dziewcząt) a jego budynek przejęło IV Liceum im. Stefanii Sempołowskiej, a następnie Zespół Szkół Budowlanych. Siostry pozostawały wówczas niemal bez pracy – dorabiały m.in. prowadząc pralnię, szyły ubrania, udzielały prywatnych lekcji (m.in. wielu młodych kaliszan chodziło do sióstr na dodatkowe lekcje angielskiego) itp. Prowadzą ogród – kaliszanie sadzonki i nowalijki kupują wtedy zwykle u nich lub u jezuitów – no i posługują w kościele, pomagając księżom diecezjalnym. To u nich (jeszcze) z ambony m.in. nie zawsze do końca klarowne kazania wygłaszał bardzo popularny wówczas ks. Antczak (związanego z tym średnio eleganckiego porzekadła nie ośmielę się tu przytoczyć).
Sytuacja zmieniła się nieco w 1981 r. kiedy przy kościele (że przypomnę – p.w. św. Józefa i Piotra z Alkantary) powstaje parafia. Świętej Rodziny – jakże by mogło być inaczej. Swoją szkołę siostry odzyskują w 1989 r., rok później powstaje tam liceum, od 1994 r. szkoła podstawowa. Po reformie oświaty miejsce liceum zajmie – do czasów likwidacji tego typu szkół i powrotu do poprzedniego modelu – gimnazjum. Próby reaktywacji liceum trwają, za to uczniowie prowadzonej przez Zgromadzenie podstawówki zajmują niezmiennie czołowe miejsca w dorocznych rankingach i zestawieniach poziomu nauczania. Wyniki tegorocznego egzaminu ośmioklasistów budzą podziw: z wszystkich przedmiotów – j. polski, matematyka, język obcy – średnia szkoły nazareńskiej była o kilkanaście procent wyższa niż średnia ocen z Wielkopolski i średnia ogólnopolska. Kadrę nauczycielską stanowią zarówno siostry jak i osoby świeckie, nazaretanką jest też „szefowa”, siostra Agnieszka Ciszewska. Spotykane w mieście dzieci w eleganckich mundurkach prowokują komentarze typu: tak powinno być w każdej szkole.
Tradycyjnie sporą popularnością cieszy się również prowadzone przez siostry przedszkole. W obiektach przy Harcerskiej siostry prowadzą też m.in. Duszpasterstwo Rodzin i Centrum Profamilia Diecezji Kaliskiej, Czy może więc dziwić, że właśnie w budynku sióstr zlokalizowane jest także kaliskie „Okno życia”? Być może kaliszanie nie robią już u sióstr zakupów ogrodniczych na taką skalę jak dawniej, ale widok wciąż pięknie prowadzonego ogrodu każe podejrzewać, że część płodów z niego trafia nie tylko na zakonne i szkolne stoły. Tak czy owak siostry w czarnych habitach z białym kołnierzykiem i czarnym welonem z białą wypustką budzą sympatię kaliszan. A czasami i dobrotliwe uśmiechy zwiedzających – dzięki uprzejmości proboszcza i gospodyń – świątynne podziemia, kiedy oprowadzające zakonnice cały czas rozglądają się nieco trwożliwie dookoła (jednym z pierwszych przedsięwzięć nowoprzybyłych przed wiekiem sióstr było, oprócz ufundowania figury pana Jezusa – dziś w ołtarzu po lewej – zamurowanie wejścia do krypty pochowanych w podziemiach kaplicy żołnierskiej Sokolnickich) i na wszelki wypadek nie wypuszczają z dłoni noszonego przez nie na piersiach srebrnego krzyża…
Piotr Sobolewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Służebniczki są ... ;-)