Reklama

Objechał kulę ziemską... rowerem

23/08/2017 11:20

Kaliszanin Patryk Kucza opowiada o swojej podróży dookoła świata

Najpierw na rowerze okrążył kulę ziemską. Potem przeszedł Wielką Brytanię, zahaczając o jej trzy najwyższe szczyty. Na koniec postanowił odwiedzić rodzinny Kalisz. Ale nie tak „zwyczajnie”. Przez 12 dni jechał tu na rowerze.
O swoim wyczynie mówi: „Wsiadłem na rower, trochę przeszedłem, z czego tu robić aferę?”. Patryk Kucza udowadnia, że chcieć to naprawdę móc, a brak pieniędzy nie wyklucza możliwości podróżowania i przeżywania przygód.

 „Tylko wariaci są coś warci” – te słowa wypowiedziane przez Szalonego Kapelusznika na kartach „Alicji w krainie czarów” pasują do Patryka Kuczy jak ulał. Jak bowiem opisać człowieka, który bez większego planu, z ograniczonymi funduszami i na rowerze za 300 zł postanawia okrążyć kulę ziemską? Wariat! Ale co powiedzieć, kiedy mu się to udaje?
I kiedy przeżywa kolejne przygody, mówiąc, że to nic takiego? Pozostaje tylko z podziwem patrzeć i… brać przykład. Każdy przecież może być czasami wariatem.
 
Najpierw dookoła wyspy
Patryk ma 24 lata. Ponad połowę swojego życia spędził w Wielkiej Brytanii. Rower był jego pasją od dziecka, ale dopiero po studiach zaczął się zastanawiać, jak go pełniej wykorzystać. Nie chciał iść do pracy, więc postanowił, że „trochę pojeździ”. – Jest niedaleko taka wyspa – Isle of Wight. Postanowiłem przejechać ją dookoła, to było ok. 100 km. Pomyślałem, że skoro mogę taką wyspę przejechać, to w sumie mogę pojechać wszędzie. Skoro raz przejechałem 100 km, to na drugi dzień też mogę. I tak dzień po dniu, z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, dlaczego nie? Pomyślałem: może przejadę świat dookoła?

Potem dookoła świata
Kupił rower za 300 zł, do tego tani namiot i śpiwór. Dziś, z perspektywy czasu, przyznaje, że nigdy wcześniej nie był na kempingu i nie miał pojęcia, co tak naprawdę robi. – Sprzęt to nic, ale nie miałem też pojęcia o wizach, wchodziłem zawsze do ambasady, uśmiechałem się i tak błądziłem po świecie. Dojechałem w końcu do Kirgistanu, tam chciałem dostać chińską wizę. Plan był taki, że potem miałem dojechać do Pekinu, potem dolecieć do Kanady i Stanów. Okazało się jednak, że Chińczycy przestali wydawać wizy pojedynczym turystom. Poszedłem do jednej, drugiej instytucji, próbowałem dawać łapówki, chodziłem do coraz mniejszych, mieszczących się przy coraz mroczniejszych uliczkach agencji i w końcu poznałem panią z Rosji, która dała mi zapisane dwie kartki A4. Całe zapisane po chińsku. Powiedziała, że z tym mogę spokojnie wjechać do kraju i nic się nie stanie, dadzą mi wizę na miejscu. Okazało się, że papiery mówiły, że jestem bardzo ważnym panem, mam firmę w Chinach i mam spotkanie, a że odbywa się na ostatnią chwilę, to nie miałem czasu dostać wizy. A ja przecież dojechałem tam w klapkach, szortach, podartej koszuli. Przyznaję, że nie bardzo im się to spodobało – mówi ze śmiechem.
 

Strzały na polu
To nie jest jedyna „przygoda”, która dostarczyła mu stresu. – W wielu miejscach nawet jeśli by się chciało spać w jakimś hotelu, to nie można, bo ich nie ma, jest np. tylko pustynia albo las. Dlatego większość czasu spałem w namiocie. Jednego dnia, kiedy spałem na jakimś polu, usłyszałem strzał. Przestraszyłem się i starałem się nie ruszać. Najpierw pomyślałem, że to myśliwi, potem doszedłem do wniosku, że chyba nikt nie poluje,  kiedy jest ciemno. Z namiotu wyszedłem dopiero rano, a że na polu nie było żadnego ciała, to pojechałem dalej. Nie miałem takich myśli, że może warto wracać. Nawet jak były momenty, w których byłem cały przemoczony i zmęczony, to później te właśnie chwile wspominałem najczęściej. Zawsze próbowałem być pozytywny – opowiada.
Takich chwil było jednak niewiele. Większość wspomnień to wspomnienia pozytywne, związane z pięknymi miejscami i ciekawymi ludźmi. – Im bardziej na wschód, tym częściej zapraszano mnie do domów. Zwłaszcza w krajach arabskich, gdzie religia nakazuje przyjąć człowieka w podróży. Nawet ci, którzy mają niewiele, dzielą się tym. To było niesamowite. Niektóre znajomości trwają do dziś – przyznaje. Tym sposobem Patryk w rok przejechał całą kulę ziemską, ponad 21 tys. km.

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Iwona - niezalogowany 2017-08-23 22:57:35

    Pozdrawim cicia Iwona😊

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do