Reklama

Ormianie w Kościelnej Wsi. Dzieje rodu Kreczunowiczów (II)

01/08/2014 10:09

Bitwa pod Kaliszem sprzed 308 laty była jednym z najgłośniejszych konfliktów wojny Rosji ze Szwecją. Rzeczpospolita formalnie w niej nie uczestniczyła, choć w rzeczywistości odniosła poważne szkody. Ten paradoks tłumaczyć trzeba bitwami stoczonymi, niestety, głównie na terytorium naszego kraju. Co jednak łączy potyczki na polach pomiędzy Dobrzecem a Kościelną Wsią z historią rodziny Kreczunowiczów? Zdaniem nauczyciela historii Barbary Wiktorowicz, owym spójnikiem jest udział w tejże potyczce Kirkora Grzegorza (prapradziadka założyciela kaliskiej linii Kreczunowiczów – Grzegorza III). Wydaje się że nabywca dóbr Kościelna Wieś nie przypadkowo wybrał podkaliską miejscowość na miejsce dalszej egzystencji po burzliwych podbojach sercowych, o których wspominałem, kończąc ubiegłotygodniowy felieton. Sądzę, że w podjęciu tej decyzji pomogła rodzinna tradycja. 

I wspomnienie Kalisza jako miejsca, do którego trafił przodek pierwszego właściciela Kościelnej Wsi. W bitwie w roku 1706, w której jedni lgnęli do Sasa, drudzy, do Lasa, Kreczunowiczowie służyli temu drugiemu Jam jest dwór polski(…) Narcyz Kreczunowicz, urodzony w 1852 roku, był pierworodnym synem Józefa i Anny z Karłowskich (pierwszych dziedziców majątku Kościelna Wieś). Według ustaleń Stanisława Małyszki w szóstym tomie pracy „Majątki Wielkopolskie”, to z jego inicjatywy wzniesiono istniejący do dzisiaj dwór. Dobrotliwy starzec z siwym wąsem i dużymi zakolami, którego  twarz widnieje na porcelanowej miniaturze na cmentarzu w Kościelnej Wsi, nie tylko pobudował tutaj rodową siedzibę, ale także dołożył starań do rozwoju tej miejscowości. Liczby mówią same za siebie. Na początku XIX wieku wieś zamieszkiwały 802 osoby w 99 domach. Zaledwie 60 lat później zameldowanych tutaj było już 1129 mieszkańców zamieszkujących 188 domów. Sam majątek Kreczunowieczów liczył wówczas 1330 morgów powierzchni (około 744 hektarów). Czy w owym czasie właściciele Kościelnej Wsi uważali się za Polaków? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Pozostawione przez nich materialne dziedzictwo skłania jednak do przyznania racji tej hipotezie. Czynnika emocjonalnego, który mógł pomóc w budowie siedziby Kreczunowiczów, nie możemy przeceniać, ale też nie możemy nie doceniać. Trzeba pamiętać, że istnienie dworów polskich na przełomie XIX i XX wieku było ukłonem w stronę polskiej historii, która przez lata pisana była ręką obcych ludzi. I choć siedziba Kreczunowiczów daleka jest od literackiego wyobrażenia Soplicowa w epopei Adama Mickiewicza, to pewne charakterystyczne jej cechy odpowiadają swojskiemu, rodzimemu stylowi budownictwa wiejskiego. Klasyczna fasada dworu w Kościelnej Wsi prócz kolumnowego portyku (w tym przypadku tzw „cofniętego”) posiada wysoki, mansardowy dach. Przed gmach prowadzi droga zakończona owalnym podjazdem – jeszcze jeden element tradycyjnego polskiego dworku. Równie dostojnie co fasada prezentuje się elewacja od strony ogrodu, także zaopatrzona w cztery kolumny. Stąd rozciąga się jedna z bardziej malowniczych panoram pradoliny Prosny. Teren delikatnie opada w stronę rzeki. Zachowane w części oryginalne założenie ogrodowe zaplanowano przed 1914 rokiem, z nakazu ówczesnych właścicieli – wspomnianego wcześniej Narcyza i Leokadii Kreczunowiczów.  Czym jednak byłby majątek ziemski pozbawiony członu gospodarczego. W dzisiejszym krajobrazie Kościelnej Wsi zabudowania folwarczne wzniesione z nakazu Kreczunowiczów pełnią często zupełnie inną funkcję a ich wygląd daleki jest od stanu sprzed 1939 roku. Wystarczy wskazać obecną remizę Ochotniczej Straży Pożarnej, która pierwotnie była… oborą. Do budynku tego przylega pochodząca z końca XIX stulecia tzw. stróżówka, obecnie mocno przebudowana. Prócz kilku innych stodół, kuźni i stajni wybudowanych przed ponad wiekiem, na uwagę zasługuje zachowany do dnia dzisiejszego, aczkolwiek kilkakrotnie przebudowany, spichlerz. Jest on jednym z najstarszych budynków we wsi (prócz kościoła). Jak podaje S. Małyszko, „widoczny już na mapie z ok. 1845 r. i ustawiony na osi dawnego klasztoru pobenedyktyńskiego”. Tak przedstawiał się majątek tuż przed wybuchem I wojny światowej. Już po jej zakończeniu, w roku 1918, po śmierci Narcyza Kreczunowicza folwark odziedziczył jego syn Ludwik Zefiryn.    Zmierzch Jeszcze przed I wojną światową obszar dominium znacznie okrojono. Sprzedaż gruntów w latach: 1905, 1908 i 1909 znacznie uszczupliła dochody z ziemi. W międzywojniu majątkiem Ludwika Zefiryna Kreczunowicza administrował Ignacy Łaszczyński, trzymając pieczę nad hodowlą 68 koni (również ras szlachetnych), 72 sztuk bydła, 600 owiec oraz uprawą pszenicy, żyta, jęczmienia, owsa, łubinu, ziemniaków, buraków cukrowych, lnu, seradeli i innych roślin. W tym czasie dokonuje się kolejnych cięć gruntów wchodzących w skład folwarku. Sprzedano  m.in. 10 mórg Stacji Doświadczalnej Oceny Odmian, 85 hektarów Państwowemu Bankowi Rolnemu i 520 hektarów Skarbowi Państwa. W ten sposób w 1931 roku Kreczunowiczowie posiadali 106,4 hektarów ziemi, w tym 80 hektarów roli. Rodzina miała w posiadaniu poza tym trzy inne folwarki: Złotniki Małe, Góry i Górki. Na cmentarzu w Kościelnej Wsi w frontowej ścianie grobowca byłych dziedziców widnieje porcelanowa podobizna jeszcze jednego przedstawiciela rodziny. Zawieszona najniżej miniatura przedstawia Józefa Mariana Kreczunowicza, ostatniego właściciela majątku, urodzonego w 1913 roku. Historię kolejnych pokoleń rodziny przesłania mglista kotara. Kreczunowiczowie, podobnie jak inni właściciele ziemscy, zostali pozbawieni swoich majątków, z których najpierw ich wypędzono, a następnie zakazano się do nich zbliżać. Jedyną szansą na dalszą egzystencję rodziny stała się emigracja. Czytając treść listu Józefa Mariana Kreczunowicza do jego syna Macieja, powstaje szansa na wyobrażenie sobie tamtego dramatycznego czasu. Oto fragment: „Gdy w sierpniu 1939 roku opuszczaliśmy dom rodzinny i rozjeżdżaliśmy się w nieznaną, ponurą przyszłość, miałeś zaledwie jeden miesiąc i nie mogłeś wiedzieć o bardzo skomplikowanej historii własnej rodziny. (…) Po kapitulacji w 1939 roku dostałem się do niewoli sowieckiej w Szepetówce, skąd uciekłem w październiku i w czasie powrotu do kraju, w Kowlu, spotkałem całą naszą rodzinę. Do Złotnik powróciliśmy w początkach listopada. Majątek był już administrowany przez Niemca, który mieszkał w majątku Piątek Wielki. Po kilku dniach pobytu zostałem wezwany przez żandarmerię niemiecką do Tykadłowa, gdzie zostałem aresztowany. Dzięki wójtowi gminy Tykadłów Władysławowi Okoniowi, udało mi się uciec z aresztu i nadal przez kilka dni przebywałem w majątku, skąd wyjechałem do Warszawy. (…) Brat mój Zbyszek i szwagier Bolek przebywali w tym czasie w niewoli sowieckiej, ale nikt nie wiedział co się z nimi stało i czy żyją”.  W obecnych czasach żyje przynajmniej jeden potomek kaliskiej linii Kreczunowiczów. To syn Macieja Kreczunowiecza i jednocześnie wnuk autora powyższego listu  Józefa Mariana Kreczunowicza. Z zasłyszanych informacji wynika, że mieszka on w Wielkiej Brytanii i utrzymuje kontakt z jedną z okolicznych rodzin, której zleca opiekę nad zabytkową kaplicą grobową, gdzie pochowano jego przodków. Dziś już trudno usłyszeć o historii dworu w Kościelnej Wsi od osób pamiętających tamte czasy z autopsji. Tych, którzy słyszeli tętent ukochanych przez rodzinę Kreczunowiczów koni, już praktycznie nie ma. Tylko wyobraźnia pozwala ujrzeć obraz zaprzęgniętej dorożki sunącej przed dwór tutejszych właściciel ziemskich.  Za pomoc w stworzeniu niniejszego artykułu dziękuję serdecznie gronu pedagogicznemu Gimnazjum w Kościelnej Wsi. W szczególności zaś dyrektor Katarzynie Laksander oraz nauczycielowi historii oraz geografii Barbarze Wiktorowicz.   Mateusz Halak  
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do