
Rozmowa z wieloletnim serwisantem RTV Tomaszem Iglikiem
- Ile telewizorów naprawił pan już w swojej karierze?
- To trzeba byłoby policzyć. Jeśli statystycznie naprawiałem po kilka telewizorów dziennie, to wydaje mi się, że przez 35 lat przewinęło się przez moje ręce nawet kilkadziesiąt tysięcy sztuk!
- Jak się zmieniła elektronika z perspektywy pana działalności?
- Zaczynałem naprawiać kiedy były tylko w dużej mierze telewizory czarno-białe i do tego lampowe. W tamtych czasach wchodziły powoli (zwłaszcza w Polsce) półprzewodniki takie jak tranzystory itp. nie myśląc nawet o układach scalonych, a tym bardziej o procesorach. Te lampowe odbiorniki próbował naprawiać każdy, kto miał jakiekolwiek pojęcie nie tyle o elektronice co o majsterkowaniu. Praktycznie większość właścicieli odbiorników lampowych posiadało po kilka lamp w zapasie i w razie awarii sami próbowali je naprawiać. Serwisantem wówczas mógł zostać każdy, kto miał podstawowe wiadomości na temat elektroniki, trochę zapasowych części i podstawowych narzędzi. Dzisiaj jest to nie do pomyślenia. Bez gruntownej wiedzy i umiejętności nie ma nawet co do tego tematu podchodzić.
- Jak obecnie wygląda sytuacja z jakością elektroniki? Czy producenci celowe obniżają jej jakość?
- Nie mam na ten temat dowodów. Ale chyba każdy zauważył, że kiedyś wszystko było robione solidniej. Nie tylko w branży RTV ale i AGD. Jak to się mówiło „na lata”. Mogę jedynie przypuszczać (po wielu rozmowach z kolegami z branży), że klient w markecie dostanie produkt z „innej serii” jeśli nie weźmie np. przedłużonej gwarancji. Dany sklep będzie też zachwalał towar, którego jest ogrom na magazynie. Prawa handlu są nieugięte. Ale podkreślam, że jest to jedynie hipoteza, której nie jestem w stanie udowodnić.
- Co jest najczęstszą przyczyną usterek we współczesnych telewizorach?
- Mogę stwierdzić, że najczęściej szwankują matryce, ale nie tylko. Zwłaszcza podświetlenie matrycy jak i sama szyba. Matryca jest coraz bardziej „ubogo” produkowana. Ma coraz mniej metalu. To skutkuje jak najmniejszym odprowadzeniem ciepła. Przypomnijmy sobie, że jeszcze nie tak dawno żeby przenieść telewizor 50-calowy to potrzeba było dwóch silnych mężczyzn. Dzisiejszy telewizor 50, czy 60 cali praktycznie każdy jest w stanie złapać i przenieść. W telewizorze jest wiele elementów, które oddają dość dużo ciepła. Zbyt słabe jego odprowadzanie skutkuje szybszym zużyciem zwłaszcza półprzewodników. Współczesne układy scalone są tak zminiaturyzowane (od kilkunastu już lat muszę podczas naprawy używać mikroskopu stereoskopowego) i upychane na niewielkiej przestrzeni, że całe urządzenia się grzeją.
- Czyli przegrzanie jest najczęstszą przyczyną uszkodzenia telewizorów. Zatem obawiam się że z tego powodu nie tylko telewizor może się uszkodzić ale spowodować pożar w domu?
- Ależ oczywiście. Telewizor jak i każde inne urządzenie, które jest podłączone do prądu może spowodować pożar kiedy ulega awarii. Zdarzało mi się wielokrotnie pisać opinię, że z powodu usterki telewizora mogło dojść do pożaru. Dlatego też niejednokrotnie apeluje o umieszczanie w pomieszczeniach czujników dymu czy też czadu. To niedrogie dzisiaj urządzenie może nie tylko uratować życie ale także ocalić dobytek.
- Co jeszcze jest przyczyną awarii elektroniki użytkowej?
- Przede wszystkim słabej jakości elementy. Coraz częściej ulegają uszkodzeniu szyby matrycy. Są o dużo gorszej jakości niż te sprzed kilkunastu lat. Dawniej, gdy uszkodzeniu uległa jedna dioda podświetlająca w matrycy, to można było dalej oglądać telewizor z niedużym defektem. Dzisiaj jest to tak zaprojektowane, żeby ekran nie uruchomił się wcale. Elementy są mocowane wewnątrz szyby matrycy i często ulegają awarii. Co gorsza takiego uszkodzenia nie da się już naprawić. Jedynie wymiana matrycy. Oczywiście zgodnie z wymaganiami Unii Europejskiej producent ma obowiązek zapewnić części zamienne przez 10 lat od daty produkcji i oferuje nową matrycę, tylko że po cenie niekiedy wyższej od ceny zakupu nowego telewizora.
- Czy w takim razie współczesne telewizory są nienaprawialne?
Niedługo będzie można tak powiedzieć. Niektórzy producenci zaczęli już parować matrycę z układem elektronicznym. To skutkuje tym, że nie da się przełożyć części z jednego telewizora do drugiego. Na przykład będziemy mieć dwa identyczne telewizory i chcielibyśmy podstawić płytę z jednego do drugiego. I to może już nie zadziałać, ponieważ zastosowano matryce różnych producentów. W ten sposób ogranicza się możliwości tańszej naprawy odbiorników.
- Ile lat wytrzymał wytrzyma współczesny telewizor?
- Nie chciałbym być wyrocznią. Producenci tak szybko zmieniają technologię i co chwilę stosują coś nowego że nie da się tego określić. Ale jak wcześniej wspominałem nic dzisiaj nie jest robione na lata. Chyba każdy pamięta telewizory kineskopowe. Przez lata grały i jeżeli się uszkodziły to za niewielkie pieniądze można było je naprawić i to na miejscu w domu.
- Czy może pan polecić jakieś konkretne bez awaryjne marki? A może jakieś najlepsze modele?
- W tej chwili powiedzmy to sobie szczerze, nie ma takich marek. Możemy mieć dwa identyczne telewizory renomowanej marki, kupione w tym samym sklepie, tego samego dnia, ale w środku (może się tak zdarzyć) znajdziemy podzespoły różnych producentów. Trudno jest zrozumieć, a tym bardziej wytłumaczyć politykę firm. To już nie jest to co kiedyś. Dla przykładu „Sony” to była jakość nie do podważenia. Odbiorniki z początku produkcji pracowały przez 20 lat. To już się skończyło z ostatnim telewizorem kineskopowym. Podejrzewam że jeszcze trochę to telewizory będziemy zmieniać częściej niż buty.
- Inne sprzęty elektroniczne też pan naprawia? Czy też mają tak fatalną jakość?
- W urządzeniach AGD z tego co mi wiadomo jest podobnie. Elektronika jest w nich wszechobecna i jeszcze gorsza do naprawy. Chyba żadna firma nie myśli już o tym żeby ich produkt dał się łatwo, szybko i tanio naprawić. Są nastawieni na zbyt. Po gwarancji nie naprawiać tylko kupić ponownie.
- Czy rzeczywiście nie mamy już absolutnie żadnej firmy, której produkt, choćby po droższych cenach, można by było kupić i cieszyć się długowiecznością tego sprzętu?
- Niestety z własnego doświadczenia mogę stwierdzić, iż w obecnym czasie na rynku nie ma pewniaków. Producenci średnio co pół roku wprowadzają nowe modele na rynek, ale jak się one im udały to my konsumenci jesteśmy zmuszeni sami oceniać użytkując je na co dzień.
- Czy w takim razie miałby pan jakieś rady dla kupujących telewizory?
- Zawsze będą ludzie, którzy jak już coś kupują np. telewizor to ma mieć wszystko. Nie myślą czy to im będzie potrzebne, czy to wykorzystają. Kochają gadżety i będą chcieli ich mieć w swoich telewizorach jak najwięcej. Osobiście jednak uważam, że powinniśmy dobrze się zastanowić, czy te wszystkie dodatki są im potrzebne. Czy na przykład wykorzystamy Smart TV, czy potrzebny mi jest dodatkowy pilot, super ściereczka, płyn do matrycy, super kabel hdmi (który mamy), itd?
Przypomina mi się taka scena, gdzie sprzedawca proponował klientowi wykorzystanie sklepowego oprogramowania do ustawienia najlepszych parametrów do oglądania telewizji, oczywiście za dodatkową opłatą. Stałem z boku i nie wierzyłem w to co słyszę. Przecież skąd, nawet najlepszy program ma wiedzieć gdzie ten telewizor będzie użytkowany? W ciemnej piwnicy czy mocno doświetlonym salonie? Ale sklep ma zarabiać!
- Gdyby ktoś kupował telewizor to czy może skorzystać z pana wiedzy, by zlecić usługę doradztwa?
- Tak oczywiście. Wtedy razem z klientem idziemy do sklepu i tam pomagam mu dokonać wyboru.
Telefon do pana Tomka można znaleźć w ogłoszeniach drobnych, w każdym wydaniu Życia Kalisza w dziale "Usługi"
Rozmawiał A.W.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie