
Po doskonałej pierwszej połowie i znacznie gorszej drugiej piłkarze KKS Kalisz odnieśli kolejne zwycięstwo w rozgrywkach grupy 2 III ligi. W tabeli niebiesko-biało-zieloni awansowali na drugie miejsce
KKS Kalisz – Sokół Kleczew 2:1 (2:0)
Bramki: Mateusz Mączyński (10.), Sebastian Kaczyński (13.) - Tomasz Kowalczuk (69. - rzut karny)
KKS: Kamil Kosut – Mateusz Gawlik, Mateusz Żebrowski, Mateusz Mączyński, Fabian Hiszpański (79. Marcin Radzewicz), Michał Borecki, Paweł Łydkowski, Sebastian Kaczyński (63. Robert Tunkiewicz), Adrian Łuszkiewicz, Mikołaj Zawistowski, Daniel Kamiński (63. Daniel Stanclik).
Sokół: Hubert Świtalski – Jakub Banach, Arkadiusz Widelski, Dominik Drzewiecki, Jakub Groszkowski, Paweł Piceluk, Jakub Dębowski, Tomasz Kowalczuk, Marcin Poręba (68. Norbert Grzelak), Michał Kozajda, Michał Wolinowski.
Żółte kartki: Adrian Łuszkiewicz, Daniel Stanclik (KKS) oraz Michał Wolinowski (Sokół)
Sędziowie: Kamil Rybiński oraz Krystian Dietrich, Bartłomiej Fila (Pomorski ZPN).
Bez wątpienia ozdobą meczu KKS z Sokołem Kleczew były bramki zdobyte w pierwszej połowę przez drużynę z Kalisza. Historia gola na 1:0 dla niebiesko-biało-zielonych rozpoczęła się w środku boisku, gdzie kaliszanie odebrali piłkę rywalom i ruszyli z szybką akcją prawą flanką. Mocne dośrodkowanie w pole karne bramkarz zdołał wybić przed „16”, ale tam stał Mateusz Mączyński, który huknął z lewej nogi w samo okienko bramki gości.
- Tego strzału nie obroniłby nawet najlepszy bramkarz na świecie – mówili zgodnie kibice na trybunach Stadionu Miejskiego przy Łódzkiej.
Drugi gol padł trzy minuty później i był dziełem Sebastiana Kaczyńskiego. Piłkarz KKS wykonywał rzut wolny z około 18 metrów i również znakomicie przymierzył w górny róg bramki rywali. W pierwszej połowie przyjezdni nie mieli nic do powiedzenia i mogą mówić o dużym szczęściu, że po 45 minutach nie przegrywali znacznie wyżej. Szkoda, że gospodarze zmarnowali całą masę znakomitych okazji do podwyższenia wyniku, a kiedy już padł trzeci gol, arbiter go nie uznał, dopatrując się wcześniejszego faulu piłkarza z Kalisza. Drugą połowę kaliszanie również rozpoczęli od wyraźnej przewagi i często gościli w polu karnym Sokoła, ale brakowało precyzji, aby skutecznie sfinalizować akcje. Znów więc mnożyły się niewykorzystane sytuacje, a Sokół zaczął podnosić głowę i coraz śmielej poczynał sobie w ofensywie. Po jednej z kolejnych akcji, w niezbyt groźnej sytuacji kaliszanie niejako na własne życzenia „zafundowali” sobie rzut karny. Tomasz Kowalczuk pewnie wykorzystał „jedenastkę” i zrobiło się nerwowo. Kibice obawiali się powtórki scenariusza z poprzednich meczów, gdy kaliski zespół tracił prowadzenie w końcówkach meczów. Na szczęście teraz tak się nie stało, a ta wygrana dała KKS Kalisz awans na drugie miejsce w tabeli, bowiem punkty w Jarocinie straciła Radunia Stężyca. I właśnie ten zespół będzie kolejnym przeciwnikiem niebiesko-biało-zielonych. 27 października (niedziela) dojdzie więc do meczu na szczycie w grupie 2 III ligi, który może już mieć spore znaczenie dla losów rywalizacji o awans do II ligi. (dd)
Wyniki 13. kolejki grupy 2 III ligi: Nielba Wągrowiec – Bałtyk Gdynia 2:4, Grom Nowy Staw – Pogoń II Szczecin 2:0, Kotwica Kołobrzeg – Polonia Środa Wlkp. 3:0, Jarota Jarocin – Radunia Stężyca 0:0, KKS Kalisz – Sokół Kleczew 2:1, KP Starogard Gd. – Chemik Police 2:1, Gwardia Koszalin – Unia Janikowo 1:6, Mieszko Gniezno – Świt Skolwin 1:0, Górnik Konin – Bałtyk Koszalin 1:2.
W następnej kolejce
25.10.: Bałtyk G. – Bałtyk K.
26.10.: Świt – Górnik, Unia – Mieszko, Chemik – Gwardia, Sokół – KP Starogard, Polonia – Jarota, Nielba – Grom
27.10.: Radunia – KKS (14.00), Pogoń II - Kotwica
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gole palce lizać. Ale czy naprawdę zespół z takim potencjałem, kasą, i wszystkim naj w tej lidze, muszą gonić biedne Mieszko ??? A może nawet za tydzień Radunię ? To może dołożyć milion, kupi się kolejne mecze i nie grajmy na boisku tylko w sts. Takie pompowanie się dziś zwycięstwem z Sokołem 2-1, podczas gdy ten sam Sokół przegrał tydzień temu u siebie również 2-1 ze słabą Jarotą. Ale to pokazuje jak PR może zabić rzeczywistość, a później cieszmy się i róbmy fetę po zdobyciu Okręgowego Pucharu Polski.
Trener Wieczorek jakoś nie może przełamać największej słabości, którą widzi i o której mówi - po zdobyciu prowadzenia dziwnie rozpaczliwa obrona wyniku i do końca meczu drżenie przed wtopą. W ten sposób już cztery punkty stracone w ostatniej minucie, a trzy jeszcze gorzej, przez defensywne zachowanie od początku meczu ze Skolwinem.