
Piłkarze Calisii Kalisz po raz drugi w historii zdobyli okręgowy Puchar Polski. Teraz marzy im się zawojowanie Wielkopolski w tych rozgrywkach, co dałoby przepustkę do rywalizacji na szczeblu centralnym
Stal po raz drugi grała w finale Pucharu Polski na szczeblu okręgowym i po raz drugi musiała pogodzić się z porażką. Calisia w finale wystąpiła trzeci raz i po raz drugi zdobyła to trofeum. W ubiegłym roku kaliszanie przegrali po zaciętym boju z Piastem Kobylin, który potem zrobił oszałamiającą karierę w Remes Pucharze Polski. Zespół z Kalisza postanowił iść tym samym tropem i na stadionie w Pleszewie zrobił pierwszy krok w tym kierunku. Co prawda w pierwszej połowie gospodarze potrafili się jeszcze obronić przed siłą ofensywną trzecioligowca, ale po przerwie goście z Kalisza mieli już dużą przewagę, którą udokumentowali trzema golami, a mogło ich paść dwa razy więcej. Pierwsza odsłona meczu nieco rozczarowała, ale i tak to zespół z Kalisza dyktował warunki i tylko brak precyzji kaliskich graczy spowodował, że był remis. Najlepszą okazję miał Maciej Stawiński, który po podaniu Dawida Kaniewskiego trafił piłkę w słupek.
– Gramy za wolny i zbyt schematycznie, żeby zaskoczyć rywala – mówił w przerwie trener Grzegorz Dziubek.
Druga połowa dobitnie pokazała różnice, która obecnie dzieli obydwie drużyny. Pleszewianie walczyli, ale nie byli w stanie poważniej zagrozić bramce Calisii, w której tym razem nie miał dużo pracy Marcin Ludwikowski. Najbardziej zmęczył się w 18. minucie, gdy dalekim wybiegiem uprzedził Krystiana Benuszaka. Na początku drugiej połowy goście z Kalisza mieli kilka wybornych okazji do objęcia prowadzenia, ale zabrakło im szczęścia. M.in. piłka po strzale Błażeja Ciesielskiego po raz drugi w tym meczu trafiła w słupek. Sprawa wyniku tego meczu została praktycznie przesądzona w 63. minucie, gdy Waldemar Kaźmierczak po odważnej akcji strzelił z 18 metrów i zaskoczył bramkarza. Gospodarze grali bez większej wiary w odrobienie strat, a kaliszanie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i zdobyli dwa kolejne gole. W ostatnich sekundach meczu pleszewianie faulowali w polu karnym Łukasza Grabowskiego i sędzia Adam Pęcherz podyktował rzut karny dla Calisii. Jego egzekutorem był Marcin Ludwikowski, który strzelał z uśmiechem na twarzy, ale trafił w słupek.
– To była ostatnie akcja meczu i wszystko już było jasne. Nigdy wcześniej nie wykonywałem w takim meczu rzutu karnego i jak się okazuje chyba dobrze się stało – żartował po meczu Marcin Ludwikowski.
– Nie ukrywaliśmy, że w tym sezonie rozgrywki Pucharu Polski są dla nas bardzo ważne. Po zdobyciu tego trofeum na szczeblu okręgu chcielibyśmy wygrać finał w Wielkopolsce. To okazja, aby zagrać na szczeblu centralnym z jakimś atrakcyjnym i znanym szerszym kręgom kibiców rywalem. W następnym sezonie chcemy zaś włączyć się do walki o II ligę – powiedział m.in. Grzegorz Dziubek.
Sukces Calisii oglądał m.in. wiceprezydent Kalisza, Tadeusza Krawczykowski. Dodajmy, że gospodarze bardzo dobrze przygotowali się organizacyjnie do tego meczu i należą im się za to duże słowa uznania. W półfinale wojewódzkim Calisia zmierzy się z IV-ligową Koroną Piaski na boisku rywala. Mecz odbędzie się 9 czerwca, początek o g. 17.00. Jeśli kaliszanie wygraliby ten mecz, w II rundzie wojewódzkiego PP mają wolny los, a w finale zmierzyliby się ze zwycięzcą spotkania Unia Swarzędz - Zryw Dąbie. (dd)
Wyniki w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie