
Gole w ostatnim kwadransie meczu zapewniły Calisii Kalisz czwarte z rzędu zwycięstwo w tym sezonie. Kaliszanie nadal są liderem rozgrywek III ligi, a najgroźniejsi rywale potracili punkty
Było to pierwsze w historii spotkanie obu drużyn na szczeblu ligowym. Goście z Bydgoszczy przyjechali do lidera z mocnym postanowieniem zatrzymania jego zwycięskiej passy. W pierwszej połowie meczu w pełni się im to udało, bowiem gospodarze grali bardzo usztywnieni i praktycznie nie potrafili zagrozić bramce gości. Właściwie tylko akcja i strzał Daniela Armatysa w 20. minucie jest godna odnotowania. Bez zarzutu spisał się jednak bramkarz Chemika, Marcin Niwiński. Minutę wcześniej bydgoszczanie omal nie zdobyli gola, bowiem Marcin Ludwikowski wypuścił piłkę z rąk po rzucie wolnym i w polu karnym powstało olbrzymie zamieszanie. Końcowe minuty pierwszej połowy zdominowało prawdziwe oberwanie chmury i opady gradu, ale arbiter z Poznania, Piotr Idzik, nie zdecydował się na przerwanie meczu.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Szkoda, że Calisia nie rozgrywa meczów na swoim stadionie. Pamiętam jeszcze jak w latach 70-tych ub. stulecia na mecze przychodzilo po 2 tys kibiców. Wtedy w III lidze grały takie drużyny jak Lech Poznań, Lechia Gdańsk, Warta Poznań, Chemik Bygdoszcz, Stoczniowiec Gdańsk, Wisła Tczew, Goplania Inowrocław. Łza się w oku kręci, co to były za mecze. Może znów za sprawą Calisii, będzie można oglądać ciekawe mecze w Kaliszu!