
W zaległym meczu III ligi Calisia straciła wszystkie punkty i to w Kaliszu. Nadal bolączką drużyny jest skuteczność, a znacznie lepszej gry można wymagać od defensywy
Pierwszą znakomitą okazję do zdobycia gola kaliszanie mieli w 14. minucie, gdy po dośrodkowaniu z lewej strony z piłką minął się Daniel Armatys, ale doszedł do niej Dawid Kaniewski i wydawało się, że z pięciu metrów musi strzelić do siatki. Pomylił się jednak o kilkanaście centymetrów i goście mogli odetchnąć. O kolejnych minutach spotkania szkoda w ogóle pisać, bowiem ani jednej, ani drugiej drużynie niewiele się w ofensywie udawało, a dokładność podań było bardzo trudno, skora gra się na murawie przypominającej blachę falistą. To jednak nie do końca usprawiedliwia piłkarzy i z tego założenia wyszedł zapewne Grzegorz Dziubek, który zdegustowany poziomem gry swojej drużyny pojawił się na boisku w 39. minucie. Już kilka chwil później trener i zawodnik kaliskiej drużyny sprawdził bramkarza rywali strzałem w krótki róg, ale Bartłomiej Szablewski nie dał się zaskoczyć. Nie mógł jednak nic zrobić po akcji z 45. minuty, gdy rozgrywkę kaliszan znakomicie zamykał Błażej Ciesielski, który wpakował piłkę do pustej bramki. Goście tylko raz poważniej zagrozili Calisii, gdy w polu karnym szarżował Michał Mroch, ale wzorowo spisał się Marcin Ludwikowski. Na początku drugiej połowy spotkania kaliszanie mogli przesądzić o losach tego spotkania. Po kontrataku Calisii w 55. minucie Błażej Ciesielski spóźnił się jednak z podaniem do zupełnie niepilnowanego Grzegorza Dziubka. Goście pierwszy cios zadali w 65. minucie. Po strzale Marcina Piotrowskiego z rzutu wolnego piłka odbiła się od muru i przy biernej postawie zawodników gospodarzy trafiła do jednego z graczy z Włocławka, a ten idealnie wyłożył piłkę Dariuszowi Kostuniakowi, którego także nie upilnowali obrońcy. W 72. minucie Błażej Ciesielski wygrał pojedynek z bramkarzem przyjezdnych w narożniku pola karnego, dośrodkował tuż przed bramkę, ale tam nie było żadnego piłkarza Calisii. Dwie minuty później akcję w swoim stylu przeprowadził Maciej Stawiński, który wyprzedził obrońcę na lewym skrzydle i strzelił w krótki róg. Bartłomiej Szablewski odbił piłkę, a obrońca w ostatniej chwili uprzedził Grzegorza Dziubka. W 79. minucie groźnie na bramkę Calisii strzelił Billy Abbot, ale jeszcze minimalnie chybił. Więcej szczęścia miał Marcin Piotrowski, który w 81. minucie niespodziewanie zdecydował się na strzał z około 18 metrów i ku zaskoczeniu wszystkich futbolówka wpadła nad głową Ludwikowskiego do bramki.
– Biorę tego gola na siebie. Takie strzały powinienem bronić i zupełnie nie wiem, jak piłka mogła nabrać tak niesamowitej rotacji – komentował po meczu Marcin Ludwikowski.
Jeden punkt kaliski zespół mógł uratować w 87. minucie. Po składnej akcji główkował Łukasz Wiącek i gdy kibice widzieli już piłkę w bramce, jakimś cudem padł łupem bramkarza.
– Kiedy nie wykorzystuje się kilku doskonałych okazji do zdobycia gola, trudno wygrać mecz. Brakuje nam ciągle należytej koncentracji pod bramką rywali – stwierdził Grzegorz Dziubek.
– Nie ukrywam, że do Kalisza jechaliśmy z dużymi obawami o wynik. W pamięci mieliśmy mecz we Włocławku, który co prawda wygraliśmy, ale Calisia zaprezentował się z jak najlepszej strony. Cieszę się, że w przerwie udało mi się zmobilizować moich piłkarzy po tym, jak straciliśmy gola do szatni – powiedział trener Włocłavii, Wojciech Rojewski.
Pierwsza porażka Calisii wiosną stała się faktem. Martwi nieskuteczność napastników, a także zbyt ryzykowna gra defensywy, widoczna już w poprzednich meczach. W innym zaległym meczu 18. kolejki III ligi Zdrój Ciechocinek przegrał z Wdą Świecie 0:1. (dd)
Wyniki w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie