Reklama

Piłka nożna: Strzelec i asystent

12/05/2010 13:19

Po przegranej w Obornikach Wielkopolskich piłkarze Calisii znacznie lepiej zagrali z kolejnym, wielkopolskim rywalem w III lidze. To był udany mecz przede wszystkim dla Błażej Ciesielskiego i Mateusza Tywoniuka

W 2006 roku Calisia przegrała z Mieszkiem w półfinale wojewódzkiego Pucharu Polski, a jesienią ubiegłego roku doznała porażki 1:2 w rozgrywkach III ligi. Mecz w Kaliszu był więc nie tylko rywalizacją o kolejne ligowe punkty, ale też – w przypadku kaliszan – chodziło o przełamanie złej passy z drużyną z Gniezna. Gospodarze wykorzystali swoją szansę i potwierdzili, że w tym sezonie są znacznie lepszą drużyną od rywala. W wyjściowym składzie kaliskiej drużyny znalazł się Yusupov i od pierwszych minut widać było, że bardzo zależy mu na dobrym występie. To on przeprowadził pierwszą ofensywną akcję zakończoną celnym strzałem na bramkę gospodarzy. Uderzenie było jednak zbyt słabe, aby sprawiło jakikolwiek problem bramkarzowi. W 5. minucie piłkarz z Tadżykistanu znów pomknął prawym skrzydłem i tym razem dobrze dośrodkował, ale napastników Calisii uprzedził obrońca, wybijając piłkę głową na rzut rożny. W 9. minucie po raz pierwszy kibice oglądali dośrodkowanie Mateusza Tywoniuka, który posłał piłkę na głowę Błażeja Ciesielskiego, ale ten w dogodnej sytuacji przestrzelił. Jak nie można było zdobyć gola z akcji oskrzydlających, kaliszanie spróbowali rozegrać piłkę środkiem i to przyniosło efekt. Na zaskakujący strzał z około 17 metrów zdecydował się Dominik Sobczak i było to uderzenie bardzo precyzyjne i trudne do obrony, a piłka wpadła do bramki tuż przy słupku. Kaliszanie mieli widoczną przewagę, a goście próbowali grać z kontry, lecz niewiele im się udawało. W 40. minucie z narożnika pola karne silnie strzelił Grzegorz Dziubek i pomylił się o centymetry. Druga połowa była popisem dwóch zawodników – Mateusza Tywoniuka, który nękał rywali doskonałymi dośrodkowaniami i Błażeja Ciesielskiego, strzelca dwóch goli. Między 56. i 59. minutą Tywoniuk trzykrotnie posyłał piłkę z lewego skrzydła na pole karne Mieszka. Za pierwszym razem minął się z futbolówką Daniel Armartys, za drugim Ciesielski posłał potężną bombę z ośmiu metrów wysoko nad poprzeczką i wreszcie w 59. minucie nie pozostało mu nic innego jak skierować piłkę główną do bramki, w której stał już rezerwowy bramkarz z Gniezna, Karol Podlawski. Kolejny rajd i dośrodkowanie Tywoniuka to 70. minuta i kolejna „główka” Ciesielskiego, po której świetnie zachował się bramkarz, a po dobitce Kaniewskiego piłka poszybowała na tor kolarski. W 71. minucie na boisku pojawił się Maciej Stawiński i już dwie minuty później miał szansę wpisać się na listę strzelców. Jego uderzenie z 16 metrów z trudem obronił Podlawski. Wynik spotkania ustalił w 75. minucie Błażej Ciesielski. Najpierw jego strzał zablokowali obrońcy i bramkarz, ale poprawka była już skuteczna. Mieszko miał swoje szanse na zmniejszenie rozmiarów porażki pod koniec meczu. Dwukrotnie świetnie spisał się Bartosz Ciesielski, któremu miejsca w bramce ustąpił pewnie interweniujący Marcin Ludwikowski. Najpierw młodziutki bramkarz Calisii końcami palców wybił piłkę po strzale Marcina Michałowskiego. Ten sam zawodnik minutę później strzelił potężnie z dystansu i Bartek znów wykazał się refleksem, a potem pomogło mu szczęście, bowiem Tomasz Lewandowski, mając przed sobą pustą bramkę, trafił piłką w poprzeczkę.
– Cieszę się z tej wygranej i skuteczności Błażeja Ciesielskiego, ale chciałbym, żeby gole zdobywali także inni napastnicy. Nasza skuteczność nie jest jeszcze taka, jakiej można by się spodziewać – stwierdził po meczu trener, Grzegorz Dziubek.
– Dwa gole w meczu każdego by zadowoliły. Ja jednak czuję pewien niedosyt, bowiem mogłem zdobyć ich więcej – powiedział Błażej Ciesielski. (dd)

WIęcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do