Reklama

Piłka nożna: Wda pognębiła lidera

22/04/2011 12:52

Ze spuszczonymi głowami opuszczali boisko piłkarze Calisii Kalisz po zakończeniu meczu z wiceliderem tabeli. Mieli czego żałować, bowiem porażka 0:2 może mieć olbrzymie znaczenie w końcowym układzie tabeli. Nie wszystko jednak stracone, a kaliszanie nadal są przecież liderem III ligi

Mimo konkurencji, jaką była znakomita pogoda i transmisji telewizyjnej hitu ekstraklasy Lech - Legia, na stadion przy Wale Matejki przyszło wielu kibiców, liczących na dobry mecz III-ligowy, przede wszystkim w wykonaniu Calisii. Poziomem gry publiczność się być może nie zawiodła, ale wynikiem na pewno tak. Okazało się, że dysponująca dwa razy większym od Calisii budżetem Wda Świecie (około 800 tysięcy złotych na sezon), postawiła bardzo trudne warunki kaliskiej drużynie, a w końcówce meczu zupełnie pognębiła lidera. Nie musiało tak jednak być, bowiem gospodarze także mieli swoje szanse, ale nie udało się ich zamienić na gole. Głównie dlatego, że dobrze bronił bramkarz przyjezdnych, Robert Tomaszewski, a w kilku sytuacjach zabrakło po prostu szczęścia i zimnej krwi. Pierwsze minuty meczu upłynęły na wspólnym badaniu formy i możliwości rywala. Jako pierwsi bardziej zdecydowanie ruszyli do przodu kaliszanie i od razu stworzyli dwie groźne pod bramką Wdy. Najpierw po wrzucie z autu Mateusza Świergla Krzysztof Gościniak już składał się do strzału z około 10 metrów, ale w ostatniej chwili ubiegł go obrońca. W 14. minucie po rzucie rożnym bitym na pierwszy słupek, Paweł Lisiecki skierował piłkę do bramki z 6 metrów i tylko kapitalny refleks bramkarza Wdy uratował gości od utraty gola. Wicelider odpowiedział w 15. minucie, kiedy to szybki jak błyskawica Adrian Talaśka chciał zaskoczyć strzałem z 18 metrów Bartosza Ciesielskiego, ale wyraźnie chybił. W 24. minucie świetne, prostopadłe podanie otrzymał Błażej Ciesielski, wbiegł w pole karne, ale i tym razem rewelacyjnie zachował się Robert Tomaszewski, wygrywając pojedynek z napastnikiem Calisii. Po tej sytuacji goście wyprowadzili szybką kontrę, a długie podanie trafiło do Adriana Talaśki, który minął już obrońców i strzelił obok zbyt późno wybiegającego do piłki bramkarza Calisii. Wszyscy widzieli już piłkę w bramce, ale był to strzał niecelny. Napastnik Wdy mocno dał się we znaki kaliskiej drużynie, a kolejnego stracha napędził jej w 29. minucie, gdy jego strzał tuż przed bramką zastopował Łukasz Wiącek. Najlepszą okazję do objęcia prowadzenia Calisia miała w 35 minucie. Po kolejnym rzucie rożnym znakomicie do piłki wyskoczył Marcin Lis, skierował futbolówkę pod poprzeczkę, ale jakimś cudem z bramki wybił ją Leszek Szczygielski.
– Mamy wiele do zawdzięczenia Leszkowi, bowiem był to taki mecz, w którym drużyna pierwsza strzelająca gola, już mogła myśleć o końcowym sukcesie. W przerwie powiedziałem to moim zawodnikom i ta prognoza się sprawdziła – mówił trener Wdy, Marcin Olejniczak.

Więcej w Życiu Kalisza
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Wróć do