Reklama

Piłka ręczna: Chęci nie wystarczą

10/12/2008 12:35

W spotkaniu z Zagłębiem Lubin szczypiorniści PGNiG PWSZ Kalisz przegrywali już różnicą ośmiu goli, schodzili na przerwę, mając cztery gole straty do rywali, aby ostatecznie odnieść wyraźne zwycięstwo. Gospodarze zafundowali więc widowni i swojemu trenerowi nie lada emocje

Do 10 minuty trwała wymiana goli i najczęściej na tablicy wyników był remis. Jednak od stanu 5:5 kaliszanie zupełnie się pogubili w ataku, a obrona także pozostawiała wiele do życzenia. W ten sposób Zagłębie błyskawicznie powiększało przewagę, która w 21 minucie wynosiła już osiem goli (6:14). Takiego obrotu sprawy nikt się spodziewał, bowiem to nasz zespół uchodził za faworyta i miał zainkasować pewne dwa punkty. Kiedy porażka zajrzała w oczy zawodnikom trenera Witolda Rojka, zaczęli wreszcie odrabiać straty, choć jakość gry jeszcze na pewno nie była taka, na jaką stać całą drużynę. Przed przerwą udało się zmniejszyć prowadzenie rywali do czterech goli i trzeba było liczyć na lepszą grę w drugiej połowie. Tak się też stało, przede wszystkim dzięki zupełnie innej organizacji poczynań kaliszan i w defensywie, i w ofensywie, ale także na skutek błędów gości oraz znakomitej postawy w bramce PGNiG PWSZ Grzegorza Cieślaka. W imponujący sposób do zespołu wraca Krystian Kaczmarek, który przez rok leczył ciężką kontuzję.
– Klub nie zaniedbał jego leczenia i rehabilitacji, w czym też duża zasługa pani Anny Józefowskiej, a Krystian nie zapomniał, jak się gra w piłkę ręczną – komentował dobry występ swojego zawodnika trener Witold Rojek.
Rekonwalescent zdobył cztery gole, ale ważniejsze były jego znakomite podania otwierające drogę do bramki, z czego najczęściej korzystał Karol Hoffmann oraz bracia Dutkiewiczowie. Przyjezdni bardzo utrudnili sobie sprawę, gdy w 37 minucie na czerwoną kartkę zapracował ich najlepszy strzelec Sebastian Gałach, a w 48 minucie z boiska wyleciał też Bartosz Żuprowski. Na początku pierwszej połowy gospodarze mogli szybko odrobić straty, ponieważ koncert gry dał Grzegorz Cieślak, najpierw broniąc rzut karny, a potem wygrywając dwa kolejne pojedynki z zawodnikami z Lubina. Pod koniec meczu mieliśmy jeszcze trochę emocji, gdy kaliszanie grali w podwójnym osłabieniu i przeciwnik próbował to wykorzystać, ale nawet w takiej chwili mecz był już pod kontrolą PGNiG PWSZ.
– Cieszę się, że po moich zagraniach koledzy zdobyli sporo bramek. Po prostu bardzo dobrze się ustawiali w ataku, a ja tym łatwiej mogłem ich dostrzec i podać piłkę – stwierdził Krystian Kaczmarek.
– W drugiej połowie dobrze broniliśmy i równie dobrze grało nam się w ofensywie. Idziemy do przodu, jeszcze nic straconego w walce o awans – mówił Karol Hoffmann.
– Ostatnio trener zdecydowanie postawił na dalsze doskonalenie naszej obrony. Tracimy teraz mniej goli, ale to jeszcze nie to i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę – powiedział Paweł Dutkiewicz.
– W pierwszej połowie mój zespół miał tylko chęć wygrania tego meczu. To jednak nie wystarczy, trzeba jeszcze zagrać na odpowiednim poziomie. Chłopcy zrozumieli to po przerwie, a sposób na wygrywanie w lidze tkwi w ich głowach. Ciągle twierdzę, że ta drużyna musi jeszcze okrzepnąć, aby mogła grać tak, jak się tego od niej oczekuje – powiedział po meczu trener Witold Rojek.             (dd)

Wyniki w Życiu Kalisza

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do