
Piłkarscy oldboje uczcili pamięć byłych piłkarzy i trenerów kaliskich klubów meczem KKS Kalisz – Ostrovia Ostrów Wielkopolski. Na Stadionie Miejskim przy Wale Matejki padło pięć goli, a górą był kaliski zespół
To był wyjątkowy mecz i wyjątkowe spotkanie jednej z generacji piłkarzy, którzy tworzyli niegdyś historię futbolu w Kaliszu i Ostrowie Wielkopolskim. Oldboje KKS i Ostrovii wyszli na boisko, aby upamiętnić piłkarzy i trenerów klubów znad Prosny, których w ostatnich latach pożegnaliśmy na zawsze: Piotra Kiszkę, Ryszarda Adamka, Marka Woźniaka, Zbigniewa Ciemciaka, Sławomira Zmysłowskiego, Jana Tokarka.
Po pierwszej połowie wydawało się, że wynik do końca będzie sprawą otwartą, bowiem był remis. Jednak po zmianie stron inicjatywa zdecydowanie należała do zespołu z Kalisza, dla którego gole zdobywali Rafał Kuras i Tomasz Adamczyk. W zespole KKS zagrali m.in. syn Ryszarda Adamka, Kamil Adamek, a także jego wnuk – Dawid Adamek.
- Pamiętamy o tych, z którymi jeszcze niedawno się widywaliśmy, a którzy zapisali się złotymi zgłoskami w historii piłki nożnej w Kaliszu. Jednocześnie niezwykle mile było się spotkać z byłymi zawodnikami i z Kalisza, z Ostrowa, z którymi albo razem graliśmy, albo rywalizowaliśmy w trakcie piłkarskiej kariery – mówi Tomasz Adamczyk, który wraz z Ireneuszem Czajczyńskim koordynowali organizację meczu i spotkania, a pomagał im m.in. Andrzej Tarczyński.
(dd)
KKS Kalisz (oldboje) – Ostrovia Ostrów Wielkopolski (oldboje) 4:1 (1:1)
Bramki: Rafał Kuras (2 gole), Tomasz Adamczyk (2 gole) – Krzysztof Wiśniewski (rzut karny)
KKS: Zbigniew Wajgelt, Marcin Żółtek – Jacek Paczkowski, Radosław Grzesik, Mariusz Kubasik, Tomasz Szukalski, Piotr Morawski, Daniel Nowicki, Michał Ciesielski, Sławomir Wybieralski, Grzegorz Dziubek, Maciej Zapart, Bartosz Olszański, Jacek Wzorek, Kamil Adamek, Dawid Adamek, Tomasz Adamczyk, Rafał Kuras, Grzegorz Klimkiewicz, Maciej Sowiński, Ireneusz Czajczyński, Piotr Witoń, Dariusz Kapral. Trener: Zbigniew Sadowski
Sędziował: Tomasz Frontczak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Marek Woźniak chyba się w grobie przewraca