Reklama

Piłkarski cud po kalisku – od 1:4 do 5:4

20/07/2016 12:28

Piłkarze KKS Kalisz są w tym roku mistrzami niesamowitych końcówek meczów w rozgrywkach Pucharu Polski. Udowodnili to w prawdziwym boju z I-ligowym MKS Kluczbork. Potrafili złamać rywala, mimo że przegrywali już 1:4. W nagrodę awansowali do I rundy, w której zagrają z Polonią Bytom.

 Przed tym spotkaniem i już w jego trakcie niewiele przemawiało za tym, że kaliszanie są w stanie ograć rywala z I ligi. W defensywie nie mogli zagrać Damian Czech i Marcin Lis, w bramce debiutował Jędrzej Dorynek (w ostatnim sezonie pięć meczów w Warcie Poznań; drugim bramkarzem KKS został Bartłomiej Folc grający ostatnio w Sparcie Brodnica), a za kartki pauzował absolutny lider niebiesko-biało-zielonych Ivelin Kostov. Na dodatek w 19. minucie boisko musiał opuścić Joshua Balogun, który niestety „złapał” kontuzję pachwiny. Goście natychmiast to wykorzystali, bowiem w tej samej minucie gola z rzutu wolnego zdobył Rafał Niziołek. Kilka minut później równie łatwo i przy biernej postawie kaliskiej defensywy na 2:0 podwyższył Maciej Kowalczyk. To nie znaczy, że mecz był jednostronny. Gospodarze stworzyli sobie kilka wybornych okazji do zdobycia goli i to po ładnych akcjach. Już w 5. minucie bliski szczęścia był Michał Grzesiek, a chwilę później bramkarz MKS musiał interweniować po „główce” Mateusza Gawlika. W 25. minucie po świetnym dośrodkowaniu Konrada Chojnackiego wreszcie pokazał się Rafał Jankowski, a po jego uderzeniu głową piłka o centymetry minęła górny róg bramki gości. Nowy napastnik KKS w jeszcze lepszej sytuacji znalazł się w 34. minucie, ale jego uderzenie nogami wybronił Oskar Pogorzelec. Kaliszanie doczekali się jednak błędu przeciwnika. Jeden z defensorów zagrał do bramkarza, ale piłkę zdążył wcześniej przejąć Błażej Ciesielski i pięknym lobem umieścił futbolówkę w siatce. To było jednak tylko preludium do tego, co wydarzyło się w drugiej połowie meczu. Kaliszanie zaczęli ją odważnie i Rafał Jankowski był bliski pokonania golkipera MKS, ale po 60 minutach gry to przyjezdni prowadzili 4:1. Najpierw Rafał Niziołek wykorzystał „jedenastkę” po zagraniu ręką w polu karnym Mateusza Gawlika, a następnie kolejny błąd kaliskiej defensywy wykorzystał Michał Kojder. Zespół z Kluczborka zdawał się mieć pełną kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i liczono się nawet z wyższą porażką gospodarzy. Nic z tych rzeczy. W 66. minucie Łukasz Ganowicz sfaulował w polu karnym Rafała Jankowskiego, który perfekcyjnie strzelił z „wapna”. Goście nie wyciągnęli z tej akcji wniosków i pięć minut później powinni stracić kolejnego gola. Powinni, ale nie stracili, bo po akcji Ciesielskiego z piłką minął się Jankowski, a Marcin Tomaszewski nie trafił do pustej bramki. Chwilę później kolejny rajd Ciesielskiego zakończył się golem Jankowskiego, ale okazało się, że wcześniej piłka opuściła boisko. W 79. minucie Oskar Pogorzelec z wielkim trudem odbił piłkę po strzale Łukasza Grabowskiego z rzutu wolnego i jakimś cudem obronił też dobitkę Ciesielskiego. W 89. minucie na boisku pojawił się Przemysław Balcerzak i zaczęły dziać się niesamowite rzeczy.

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do