
Przed trzema tygodniami pisaliśmy, że Miasto wystawia do przetargu na najem 26 lokali użytkowych. Spośród owych 26 udało się wynająć 8, a więc niespełna jedną trzecią. Dlaczego tak mało i co z pozostałymi?
Najpierw wyliczmy zwycięską ósemkę. Chodzi o niewielkie pomieszczenie w budynku przy ul. Skalmierzyckiej 10 (stawka wywoławcza 13 zł/m2, stawka wylicytowana 14 zł/m2), lokal i piwnica przy ul. Targowej 2-12 (18 zł – 19 zł), lokal i piwnica przy ul. Śródmiejskiej 12 (17,50 zł – 29,50 zł), lokal przy ul. Piekarskiej 2 (12,60 zł – 13,60 zł), lokal przy ul. Górnośląskiej 37a (8,75 zł – 9,75 zł), lokal przy ul. Zamkowej 7 (17,50 zł – 18,75 zł), lokal i piwnica przy ul. Górnośląskiej 12 (17,50 zł – 18,50 zł) oraz lokal przy ul. Stawiszyńskiej 7 (9,10 zł – 10,10 zł).
Licytacja tyci-tyci
Jak widać w większości przypadków licytacje kończyły się po zaledwie jednym postąpieniu o 1 zł w stosunku do stawki wywoławczej. Jedynie w przypadku lokalu przy ul. Śródmiejskiej 12 licytacja upodobniła się do rywalizacji z prawdziwego zdarzenia i stawkę podbito o 12,50 zł – z 17,50 zł do 29,50 zł za metr. Gwoli ścisłości dodajmy, że do wszystkich podanych kwot doliczyć należy podatek VAT oraz że wynajem piwnic był znacząco tańszy niż wynajem lokali i kosztował 2 zł za metr. Powierzchnia wynajętych lokali waha się od 13 mkw. w przypadku ul. Skalmierzyckiej 10 do ponad 85 mkw. w przypadku ul. Górnośląskiej 12. Nowi najemcy w większości deklarują szeroko pojętą działalność usługową (np. usługi finansowe, ubezpieczeniowe, informatyczne itp.). Przy ul. Górnośląskiej 12 prowadzona ma być działalność gastronomiczna, a przy ul. Śródmiejskiej 12, czyli po byłej Księgarni Staromiejskiej – handlowa, a więc prawdopodobnie sklep.
Ani „Muzy”, ani „Kuchenne rewolucje”
Tak czy owak, nie jest dobrze. Po raz piąty z kolei nie udało się wynająć m.in. lokalu po tętniącym niegdyś życiem klubie studenckim „Pod Muzami” przy al. Wolności 27. Od 2015 r. stoi on pusty i niszczeje. Nie „sprzedała się” również powierzchnia przy ul. Narutowicza 4 po restauracji Bistro Pomidorowe - nawiedzonej nie tak dawno przez „Kuchenne rewolucje” Magdy Gessler - czy obszerny (ponad 168 mkw.) lokal po „Modzie Polskiej”, a później restauracji chińskiej przy ul. Śródmiejskiej 31.
Generalnie rzecz biorąc, najemcy nie są zainteresowani powierzchniami dużymi i bardzo dużymi. Przykładem lokale przy ul. Śródmiejskiej 24a (blisko 165 mkw.), Majkowskiej 2 (345 mkw.) czy wspomniane już „Muzy” (230 mkw.). Nie udało się też wynająć „kultowego” wnętrza byłego Kina „Syrena”, a potem centrum handlowego przy ul. Górnośląskiej 12 (363 mkw.). Wyniki licytacji świadczą ponadto o niewielkim zainteresowaniu najemców lokalizacjami w obrębie ścisłego śródmieścia, a więc w obrębie starówki przeznaczonej do rewitalizacji. Nie udało się wynająć m.in. lokali przy ul. Piekarskiej 2, Głównym Rynku 10, Grodzkiej 12-14, Zamkowej 11 czy Browarnej 5.
Jak twierdzi Marzena Wojterska, dyrektor Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych, po części dzieje się tak dlatego, że niektóre z budynków nie są własnością Miasta, lecz osób prywatnych. Najemcy obawiają się więc możliwości gwałtownego podniesienia czynszu. W takich przypadkach nie mogą też korzystać z miejskich ulg, jak ulga na start czy okresowe zwolnienie z opłacania czynszu. Jak zapowiada dyrektor M. Wojterska, lokale, których nie udało się wynająć teraz, wkrótce zostaną wystawione do ponownego przetargu.
(kord)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Po słowach Pani Wojterskiej wypadałaby powiedzieć :Powodzenia.Nikt nie wynajmie tych lokali z prostego powodu.Nie ma tam miejsc parkingowych ,co dziś każdy biznes skazuje na niepowodzenie.Także realnie te obiekty wymagają ogromnego wkładu finansowego,bez jakichkolwiek gwarancji,że komukolwiek zwróci się ta inwestycja,nie mówiąc już o jakimikolwiek zysku.Moja rada dla miasta to wynająć te lokale za 1 zł za metr wraz z notarialną gwarancją,że przez kolejne 6 czy 8 lat nie nastąpi żadna podwyżka czynszu.Bez tego możecie sobie organizować taki przetarg po raz 10 czy 50 z tym samym rezyltatem.
Te lokale wymagają sporych nakładów. I nie ma pewności, że po wyremontowaniu i gdy lokal jakoś funkcjonuje nie przyjdzie pani z pisemkiem - pani, panu już dziękujemy. W Kaliszu to jest możliwe. Z daleka od mzbm.
Patrzę na te zdjęcia i to mogłoby być na Ukrainie albo w jakimś misteczku 200 km od Moskwy czy w Kazachstanie .Jak straszliwie biedny jest nasz kraj aż trudno uwierzyć....