
W Arenie Kalisz kibice nie obejrzeli kolejnego zwycięstwa Energi MKS Kalisz w rundzie spadkowej PGNiG Superligi. Pewni gry w krajowej elicie w następnym sezonie kaliszanie rozegrali słaby mecz z Zagłębiem Lubin, doznając drugiej porażki w tej fazie rozgrywek
Energa MKS Kalisz - Zagłębie Lubin 23:28 (12:15)
Energa MKS: Zakreta, Padasinow - Bałwas 1, Bożek 1, Drej 7/3, Czerwiński 3, Kniaziew 3, Krycki 3, Misiejuk, Kwiatkowski, Pilitowski, Szpera 5, Wojdak.
Karne: 3/5.
Kary: 8 min. (Bożek - 4 min., Szpera i Misiejuk - po 2 min.).
Zagłębie: Małecki, Skrzyniarz - Bondzior 4, Dawydzik 4, Dudkowski 5, Gębala 2, Jaszka, Kużdeba 1, Moryń 6/2, Marciniak, Mrozowicz, Pawlaczyk, Sroczyk 4, Stankiewicz 2.
Karne: 2/2.
Kary: 6 min. (Bondzior, Dawydzik i Gębala - po 2 min.).
Sędziowie: Krzysztof Bąk oraz Kamil Ciesielski.
Delegat ZPRP: Zbigniew Tarczykowski.
Widzów: 2250.
Mecz rozpoczął się od niewykorzystanego karnego Michała Dreja. Goście natomiast szybko zdobyli dwie bramki, na co odpowiedział trafieniem Marek Szpera. W kolejnych minutach meczu gospodarze nie mogli sobie poradzić z Jakubem Skrzyniarzem w bramce Zagłębia i po sześciu minutach przyjezdni prowadzili 5:1, a Patrik Liljestrand wziął pierwszy czas dla swojej drużyny. Proste błędy w kaliszan w ofensywie (niecelne podania, faule w ataku) pozwalały lubinianom na utrzymywanie kilkubramkowej przewagi. W 12. minucie było już 8:4 dla Zagłębia po rzucie Pawła Dudkowskiego. Kaliskiej drużynie nadal nie szło w ofensywie, a solidnie grający zespół „Miedziowych” punktował niemiłosiernie niemrawego rywala. W 14. minucie Jakub Moryń doprowadził do stanu 10:4 dla Zagłębia. Nie ma się, co dziwić skoro gospodarze nie wykorzystywali nawet sytuacji oko w oko w Jakubem Skrzyniarzem. Po 20. minutach nadal zdecydowanie górą byli goście, którzy prowadzili 11:6. Kaliszanie natomiast znów nie wykorzystali rzutu karnego. Strzał Kiryła Kniaziewa obronił tym razem Patryk Małecki. Niemoc z siedmiu metrów przełamał w końcu w 23. minucie Michał Drej, ale Energa MKS nadal przegrywał kilkoma bramkami (7:11). W 25. minucie na boisku pojawił się sam Bartłomiej Jaszka, chcąc chyba utrzymać dobrą passę swojego zespołu. To był krótki pobyt na boisku, bowiem jego podopieczni utrzymywali dobry poziom gry i trzymali słabo dysponowanego rywala na dystans. Mimo widocznych słabości drużyna znad Prosny próbowała odrobić straty, w czym pomagał jej Artsem Padasinow, który jeden ze strzałów obronił głową. Pierwsza połowa należała jednak do Zagłębia, które po 30 minutach prowadziło 15:12.
Ostro do pracy kaliski zespół zabrał się tuż po przerwie, zdobywając w ciągu dwóch minut trzy bramki (Kniaziew, Michał Czerwiński i Szpera), ale rywale potrafili się odgryźć i ciągle utrzymywali trzybramkową przewagę (20:17 w 38. minucie). Kaliszanie nie potrafili utrzymać odpowiedniej jakości gry i znów razili nieudanymi zagraniami w ofensywie. W 42. minucie Zagłębie „odskoczyło” na pięć oczek po rzucie ze skrzydła Kristiana Bondziora. Kaliszanie nie radzili sobie ze skrzydłowym lubinian, który po kolejnej akcji dał swojej drużynie prowadzenie 23:17. Gospodarze zaś trafiali, …ale w Jakuba Skrzyniarza. Przestój kaliskiej ekipy przerwał dopiero Dzianis Krycki, lecz szybko odpowiedział niezawodny Bondzioch. W 51. minucie dominacja Zagłębie osiągnęła apogeum, bowiem po bramce Łukasza Kuźdeby było 25:18 . Emocje na boisku wyraźnie „siadły”, a gra „bramka za bramkę” niczego kaliskiemu zespołowi nie dawała. Jaśniejszą postacią był Padasinow, który od czasu do czasu powstrzymywał rzuty zawodników z Lubina. Podopieczni Bartłomieja Jaszki do końca meczu mieli już mecz pod kontrolą, odnosząc w Kaliszu jakże ważne zwycięstwo. A przecież rozpoczęli rundę spadkową fatalnie i przez jakiś czas wydawało się, że widmo spadku zagląda im w oczy. Kaliszanie zaś w meczu z „Miedziowymi” wyraźnie spuścili z tonu, nie przypominając drużyny, która kroczyła w tej fazie rozgrywek od zwycięstwa do zwycięstwa. Być może zabrakło trochę motywacji, bowiem kaliszanie już wcześniej zapewnili sobie pozostanie w PGNiG Superlidze. Zresztą kibice na zakończenie odśpiewali gromkie: „MKS nigdy nie spadnie!”.
- Wiedzieliśmy, że to spotkanie będzie dla nas ciężkie. To są bardzo ważne punkty, tym bardziej, że sami zrobiliśmy sobie pod górkę meczem w Gdańsku. Udało nam się narzucić kaliskiej drużynie swój styl grania. Moi zawodnicy wiedzieli, że Energa MKS ma już pewne utrzymanie, więc w szeregi rywala może wkraść się jakaś dekoncentracja i musieliśmy to wykorzystać, co się udało – mówił trener Zagłębia, który po meczu odbył krótką pogawędkę z trenerem kaliszan Patrikiem Liljestrandem oraz prezesem Energi MKS Błażejem Wojtyłą, a także wyściskał się serdecznie z Kariną Zacharą, zmagającą się z chorobą dziennikarką, rzecznikiem prasowym kaliskiego klubu.
W rundzie spadkowej pozostały jeszcze dwie serie. W sobotę Energa MKS zagra w Gdyni z Arką, która nie może być jeszcze pewna pozostania W PGNiG Superlidze. W środę (22.05) w ostatnim meczu sezonu kaliska drużyna w Arenie Kalisz podejmować będzie natomiast Sandrę Spa Pogoń Szczecin.
(dd)
Wyniki 8. serii rundy spadkowej: Energa MKS Kalisz – Zagłębie Lubin 23:28, Energa Wybrzeże Gdańsk – Sandra Spa Pogoń Szczecin 25:27, Arka Gdynia – Stal Mielec 30:41.
W następnych kolejkach
18.05.: Arka – Energa MKS (16.00), Stal – Energa Wybrzeże
19.05: Sandra Spa Pogoń – Zagłębie
22.05.: Energa MKS – Sandra Spa Pogoń (18.30), Zagłębie – Stal, Energa Wybrzeże – Arka.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie