Reklama

Przerażające odkrycie w sumowym żołądku

16/10/2021 07:00

Tylko tak można nazwać to, co wędkarze ujrzeli po rozcięciu brzucha 2-metrowego suma, którego 28 września złowił wędkarz z Goczałkowic, na zbiorniku Turawskim. Rybę, po bardzo silnym uderzeniu, zacięto podczas polowania na sandacze, z których ten zbiornik słynie. Świadkowie tego wydarzenia, w trzewiach ryby, naliczyli prawie 50 upolowanych sandaczy w różnym stanie rozkładu.

   Biorąc pod uwagę fakt, że ta bestia od lat zamieszkiwała wody zalewu, możemy sobie jedynie wyobrazić, ile bardzo wartościowych ryb skończyło swój żywot  w jej paszczy. Powinniśmy mieć świadomość, że tak monstrualnych ryb żyje w zbiornikach wiele, choć te mniejsze również zjadają duże ilości rybiego pokarmu. Te złowione przez suma, widoczne na zdjęciu, powinniśmy pomnożyć wielokrotnie. Przy dużym pogłowiu tych drapieżników, a po osiągnięciu dorosłości raczej nie mają godnych siebie przeciwników, stają się prawdziwym postrachem wszystkich ryb pływających w ich wodach. 
Sumy mogą żyć nawet 50 lat, choć jak podają źródła, średnia długość życia suma wynosi około 30. Naturalnym ich środowiskiem są duże rzeki, zbiorniki zaporowe, które na takich rzekach utworzono oraz, co warte podkreślenia, rzadko duże jeziora. Do zbiorników zaporowych tworzonych na niewielkich strugach, najczęściej trafiają z zarybień, których dokonują gospodarze wód, bo patrząc na te, na których utworzono nasze zbiorniki zaporowe, nie wydaje się, aby przed ich powstaniem żyły w nich te wielkie ryby. Zasadne wydaje się zatem pytanie – czy te zarybienia są przemyślane? W jaki sposób podejmowane są decyzje dotyczące ilości i gatunków wpuszczanych ryb? A idąc dalej z pytaniami dotyczącymi gospodarowania na naszych wodach – czy w Okręgu Kaliskim PZW istnieje komisja do spraw zarybień? Kto i z jakim przygotowaniem zawodowym pełni funkcję ichtiologa? I wreszcie – jakie gremium decyduje o zakupie materiału zarybieniowego oraz jego źródle? Od pewnego czasu dowiadujemy się, że do nawet niewielkich zbiorników, choćby takich jak stawy, trafiają np. klenie. Te prądolubne ryby zaliczane do reofilnych, występują głównie w rzekach, dlaczego więc trafiają do wód stojących? Może następnym razem będą to świnki? Wiele pytań, które zadają wędkarze, pozostaje bez odpowiedzi, a posiadający wyłączność na mądrość Okręg, zbywa je wymownym milczeniem. Warto byłoby usłyszeć odpowiedź na pytanie – kto  wpadł na pomysł wprowadzenia do naszych niewielkich powierzchniowo wód, suma? Efekty takich działań są brzemienne w skutkach. Spadające pogłowie ryb wartościowych gospodarczo i wędkarsko, na rzecz wszechobecnych leszczy różnych rozmiarów, które być może atakowane są przez sumy wówczas, gdy zabraknie innego pokarmu.  W wikipedii znaleźć można informację, że… większość zdobyczy (sumów), to niewielkie rybki o długości kilkunastu centymetrów. Jak się ma ta informacja do zdjęcia, które zamieszczamy, pozostawiamy ocenie czytelników. 

  Innym przykładem wielkości zjadanych przez sumy ryb są te, których łowiący używają jako przynęt. W artykule „Potwory żyją w Szałem”, który przedstawiliśmy w ŻK w 2019 r. (ten materiał można odnaleźć w internecie), łowiący olbrzymie sumy stosowali jako przynętę kilogramowe karpie i podobnej wielkości srebrne karasie. Nie są to „niewielkie, kilkunastocentymetrowe rybki”. Podczas pobytu opisywanych łowców sumów w Hiszpanii, gdzie zdobywali swoje sumowe ostrogi, ich przewodnicy zakładali jako przynęty 3 kg brzany! Brania sumów były bardzo agresywne, a przecież wielkość przynęt znaczna. Nasuwa się następne pytanie – czy za bezrybne wody Szałego czy Murowańca, nie odpowiadają właśnie te wielkie ryby? U nas także sandaczy jak na lekarstwo, liny i karpie stają się coraz rzadszym przyłowem, a jedynym gatunkiem, który jeszcze jest możliwy do złowienia, to stosunkowo niewielkie leszcze. Karasie i płocie zniknęły także, jak pozostałe ryby. 
Duży udział w procesie znikania ryb z zalewów mają niewątpliwie także kłusownicy, którzy nad wodami zbiorników czują się jak na własnym gospodarstwie rybackim. O ile można byłoby się pokusić o walkę ze złodziejami (chyba jednak tę walkę przegrywamy z kretesem), bo tylko tak należy nazywać ten proceder, o tyle wpuszczonych sumów już nie usuniemy z wody, a te rozmnażając się, zwiększają swoją presję na pozostałe jeszcze ryby. 

  Zbliżają się kolejne wybory do władz PZW. Większość wędkarzy przestała dawno temu wierzyć, że może mieć wpływ na to, jak ten Związek funkcjonuje. Wybierani do władz ludzie pięknie „śpiewają” przed wyborami, ale gdy się już znajdą w tym szanownym gremium, odnajdują swój nowy głos w partyturze okręgowej i ćwierkają z nowego klucza. Od lat nic się nie zmienia w sposobach działania władz, od szczebla podstawowego do samej góry. Zainfekowani starym, a jednak wciąż modnym, marksistowskim modelem funkcjonowania, działacze, w większości myślą tylko o jednym – jak zaspokoić swoje własne potrzeby? Przyglądając się z perspektywy ostatnich 30-40 lat naszej organizacji, nasuwa się tylko jedno stwierdzenie, że powszechnie funkcjonuje w niej zasada TKM, i nikt nie jest w stanie tego zmienić. Jak powiedział John Acton „Każda władza deprawuje (korumpuje), a władza absolutna deprawuje (korumpuje) absolutnie”.

Marek Grajek

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Stefek - niezalogowany 2021-10-17 10:21:13

    Sumy to zaraza

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Andrzej kwa - niezalogowany 2021-10-22 09:28:52

    PZW do likwidacji jedna opłata na cały kraj. Koniec z Prezesikami oraz ich dietami. Polskie Wody mają zadanie, które muszą wykonać inaczej nie pozbędziemy się tego bałaganu nigdy. Nie wiem jak z aspektem z portowym należałoby się nad tym zastanowić ?

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    wędkarzyk - niezalogowany 2021-10-18 11:50:13

    Zapomnieliście napisać a artykule o głównej przyczynie niewielkiej ilości ryb w naszych wodach a jest to zła gospodarka , szkodzenie , zarybienia(błędne zarybienia) , ścieki i nawozy zpływające z pól a co za tym idzie jakość wody ale od początku proszę przeanalizować wszystkie akweny w promieniu 100km te będące pod opieką OZW ( okręgowy związek wędkarski) i te "niczyje" te pod OZW są solidnie zarybiane ale czym głównie ? KARP i AMUR to 2 największe szkodniki jakie tylko mogą w Polsce występować ten pierwszy jest wszystkożercą i nie pogardzi ikrą bo to przysmak każej ryby karpioiwatej z tym że płoć czy leszcz to niewielkie ryby natomiast karpie potrafia byc ogromne i takie są więc problem braku wylęgu częściowo rozwiązany do tego karpie żerując mącą wodę ta będąc ciemniejsza szybciej sie nagrzewa więc pojawiają się sinice . Karp to ryba hodowlana i jej miejsce jest w hodowli a nie wodach ogónodostępnych ale żeby nie było to teraz pora na II jegomościa czyli amura który jest roślinożercą tak z zasady i w tej roli sprawdza się doskonale wyjadając roślinność wodną w której to ?... rozmnażają się rodzime gatunki , to w zielsku kryje się wylęg naszych rodzimych gatunków a jak nie ma roślin to co się dzieje z wylęgiem ? jest wyjadany przez każdą rybę zarówno drapieżna jak i spokojnego żeru ale dopełnieniem szkodliwości amura jest wyjadanie zielska a jak wiadamo do wód trafiaja azotany , fosforany itp a gdy nie ma roślin które by absorbowaly te związki to zwyczajnie woda kwitnie i mamy zieloną zupę jak w zb. Szałe czy Murowańcu . Trzeba powiedzieć jasno problemem nie są tylko sumy a przeddewszystkim karpie i amury czyli lepiej jakby PZW w ogóle niczym nie zarybiało przed 20 lat niż mają to robić jak dotychczas i pomimo limitów 4-5kg na hektar to jest i tak 10x za dużo . Jak wygląda sytuacja w starorzeczach ( NIE ZARYBIANYCH ) są rośliny które często utrudniają wędkowanie ale za to dają schronienie drobnicy co skutkuje bogatym rybostanem bo podstawą jest tarło ryb rodzimych a nie zarybienie to ma być tylko dodatkiem celem wzmocnienia jakiegoś gatunku tak więc dbanie o rodzime gatunki pozwoliłoby zmniejszyć koszty zarybień do minimum , wielokrotnie zwiększyło rybostan wód i poprawiło ich jakość ALE u nas wszystko na opak karp karp bo jest ...kracja czyli rządy większości a jak wiadomo ....kracja to tyrania większości kosztem mniejszości. pozdrawiam wędkarz najaktywniejszy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Andrzej kwa - niezalogowany 2021-10-22 09:39:44

    Kolego , nie wiem jak długo wędkujesz , bo ja ponad 50, wrócę jednak do początku lat 90 gdzie ryb był dostatek, wówczas nikomu nie przeszkadzał tak pogardzany karp i amur. Żadne pudrowanie trupa nie pomoże PZW do likwidacji , wtedy uwolnimy się od wszelkich nieszczęść. Amen.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    rybak - niezalogowany 2021-10-18 13:09:45

    Ryby same sie obronie!!!nie wolno człowiekowi ingerować w przyrodę bo robi to zle!!!!!! Człowiek najwyżej moze pilnować czystości wód a to mu wychodzi zle!!!!!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Bob - niezalogowany 2021-12-23 18:39:27

    Za mizerię naszych wód odpowiadają finanse PZW. Lwi cześć idzie na utrzymanie związku a jak coś zostanie to idzie na zarybienia które są kroplą w morzy potrzeba dla utrzymania populacji ryb na stałym dobrym poziomie. Dyrektorzy biur zatrudniający 3-4 osoby zarabiają po kilkanaście tysięcy. Często bycie prezesem ZO PZW jest odskocznią do objęcia takiego etatu bo kasa konkretna a robota żadna.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do