
Tuż przed drugą turą wyborów na urząd Prezydenta RP w Kaliszu gościł Wojciech Sumliński, dziennikarz śledczy, pisarz, autor wielu książek opisujących kulisy polskiej polityki w najnowszej historii Polski. Podczas kilkugodzinnego spotkania odniósł się do największych wyzwań i zagrożeń z jakimi muszą zmierzyć się Polacy w najbliższej przyszłości
Wśród wielu bardzo ważnych zagadnień pojawił się również temat tzw. Armii Europejskiej, oczywiście w kontekście trwającej wojny na Ukrainie i zagrożeń wynikających z możliwej eskalacji konfliktu w Europie. Zwrócił uwagę na rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wzmocnienia obronności UE i tzw. Tarczy Wschód. W jego ocenie nie chodzi tu jednak o żadną obronność. – Ten projekt to pułapka Niemców i Tuska, który tańczy tak, jak Niemcy mu zagrają. Rezolucja to wstęp do budowy Armii Europejskiej która ma wypchnąć Amerykanów z Europy i oddać zwierzchnictwo europejskich armii pod komendę Niemców – ocenił Wojciech Sumliński.
Wzorem dla tej przyszłej wspólnej armii jest istniejąca już armia niemiecko-holenderska w której Holendrzy sprawują kontrolę na marynarką wojenną i lotnictwem natomiast wojska lądowe Holandii podlegają Niemcom. – Wszystkie stanowiska dowódcze zajmują Niemcy a oficerowie porozumiewają się wyłącznie po niemiecku. Dowództwo tej armii jest oczywiście w Berlinie. W myśl tej koncepcji dowódcy polscy również mieliby podlegać Niemcom – wyjaśnił Sumliński.
Jego zdaniem, to niezwykle niebezpieczny projekt, który de facto oznacza koniec polskiej armii – naszej ostatniej linii obrony i koniec suwerenności Polski a obłudny Tusk lansuje go pod pozorem troski o bezpieczeństwo Polski.
W przypadku przedłużania się konfliktu na wschodzie, ewentualnie jego eskalacji, i braku oddziałów US Army w Polsce, wyobraźnia podpowiada scenariusz w którym Polska, której grozi atak ze strony agresywnego sąsiada ze wschodu prosi o wsparcie Europejskiej (czyli niemieckiej) Armii a ta oczywiście ulega prośbie „sojusznika” i wchodzi na tereny Polski.
– Pojawia się jednak pytanie – czy taka armia po czasie zechciałaby opuścić nasze terytorium? – pytał Sumliński sugerując, że mogłaby „na dłużej” chcieć chronić (okupować) zachodnie tereny Polski czyli te, które przed II wojną należały do III Rzeszy Niemieckiej.
Przestrzegł, że stworzenie takiej wspólnej armii oznaczałoby przekazanie kompetencji polskiego rządu na rzecz Brukseli (Berlina), co byłoby niezgodne z polską Konstytucją. Obawia się jednak, że rząd warszawski (czytaj: obecna koalicja wraz z prezydentem z tego obozu politycznego) mogliby obejść prawo. W jaki sposób?
– Prezydent Polski, gdyby został nim Trzaskowski, ogłasza referendum w sprawie zmiany Konstytucji z przesłaniem: „Czy jesteś za Europą czy jesteś za Rosją?”. I gdybyśmy wybrali Trzaskowskiego to takie referendum byłoby z pewnością przegłosowane po myśli Berlina przy założeniu, że wolne media byłyby zakneblowane ustawą o tzw. mowie nienawiści, którą już kilka tygodni temu Rafał Trzaskowski zapowiedział, że podpisze bo przecież „trzeba walczyć z mową nienawiści”. A czym jest mowa nienawiści wyjaśniła Barbara Nowacka, minister edukacji, która uznała, że najwięcej mowy nienawiści jest w... Kościele. Innymi słowy, o tym czym jest mowa nienawiści będzie decydowała armia urzędników powołanych przez Premiera. Proponowane kary za używanie mowy nienawiści idą w setki tysięcy i miliony złotych a potem kary więzienia. A zatem „mowa nienawiści” to element, który ma odebrać nam wolność, nie tylko wolność słowa. I gdyby wybory wygrał Rafał Trzaskowski, to referendum w sprawie zmiany Konstytucji przeszłoby z całą pewnością – ocenił Wojciech Sumliński.
Zwrócił także uwagę na zagrożenia wynikające z geopolitycznego położenia Polski – pomiędzy Rosją a Niemcami – i wielowiekową współpracę tych mocarstw, która co prawda ostatnio nieco osłabła ze względu na trwającą wojnę na Ukrainie ale która z całą pewnością powróci.
– Dlatego Niemcy marzą o tym aby Ukraina padła i marzyli o tym od 2022 roku, od początku tej wojny. Mają mocarstwowe ambicje i chcą sobie podporządkować Europę nazywając to superpaństwem* – wyjaśnił.
W jego ocenie jedyną alternatywą dla Polski jest Trójmorze** – projekt wspierany przez Amerykanów oparty m.in. o Polskę, Węgry, kraje bałtyckie i skandynawskie, który zdecyduje o losie Europy Środkowo-Wschodniej i oczywiście Polski. – Trójmorze ma duży aspekt geopolityczny. Jest szansa, że powstanie tu makroregion pod amerykańskim parasolem, europejski sojusz krajów z którym Ameryka chce robić interesy. I który będzie zaczynem do tego aby to szaleństwo, jakim jest dzisiejsza Unia Europejska zmieniło się radykalnie albo po prostu upadło. Wszyscy dzisiaj patrzą na Polskę i od nas zależy, nie tylko to jaki będzie los naszych dzieci ale również los naszych mniejszych sąsiadów – podkreślił.
Przypomniał również, że projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego jest tak naprawdę amerykańskim pomysłem, którzy widzą go również jako hub wojskowy.
Spotkanie z Wojciechem Sumlińskim odbyło się w Szkole Podstawowej Sióstr Nazaretanek a organizatorem była kaliska grupa Podziemne Miasto.
* Zainteresowanych tematem odsyłam do lektury książki Leszka Pietrzaka, historyka i byłego oficera służb, pt. „Operacja IV Rzesza”, z prowokacyjnym podtytułem „Jak Niemcy wygrały II wojnę światową”
** Zainteresowanie przystąpieniem do projektu Trójmorza wyrazili także Austriacy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie