
Z Tatianą Rychlewską artystką malarką, mieszkanka podkaliskich Chełmc rozmawia Grzegorz Pilecki.
- Wielu kaliszanom w tym też czytelnikom Życia Kalisza jest Pani osobą znaną.
Tak. Parę lat temu na łamach ,,Życia Kalisza” pojawił się artykuł przedstawiający moją drogę edukacyjno - zawodową, w tym zawiłe koleje prowadzące ostatecznie do głównego przedsięwzięcia jakie jeszcze realizuję, od 16 już lat w Chełmcach na polu sztuki sakralnej.
Oczywiście moja twórczość jest o wiele szersza, wykonuję prace w różnych technikach, tematach i formatach. W przeszłości uwielbiałam zgłębiać metody pracy dawnych mistrzów. Dlatego na swoim koncie mam też kopie. Sztuka sakralna siłą rzeczy stała się dominantą, ale jeśli tylko mam okazję tworzę zupełnie inne rzeczy, np. mój ostatni obraz to największy jaki zrealizowałam na płótnie w technice olejnej (160x90 cm), przedstawiający alegorię ludzkiego losu ukrytą pod symboliką ukazanych roślin: od ostów, róż po słoneczniki, rosnące w cieniu nadchodzącej burzy. Pomysł na ten obraz powstał trzy lata temu. Jednak został zrealizowany dopiero po ukończeniu obrazu do kościoła w Chełmcach. Jest też niecodzienny w mojej twórczości gdyż wcześniej nie miałam zamiłowania do podobnych motywów. Obecnie nabrał jeszcze dodatkowego znaczenia symbolicznego. Zbierające się chmury, nie mogą przezwyciężyć blasku słońca jakie wyraża zwycięstwo dobra nad złem, co w kontekście strasznej wojny na Ukrainie (zresztą słoneczniki o ile wiem są symbolem tego kraju) dedykuje niestrudzonym jej obrońcom z życzeniami szybkiego zwycięstwa. Obraz trafi w ręce prywatne, ale idea jest warta upublicznienia.
Wracając do Chełmc, to od pierwszego naszego spotkania udało się ukończyć kolejne dwa obrazy, z czego poprzedni zatytułowany ,,Narodzenie Pana Jezusa” oddałam na Odpust 8 września 2018 roku. Obecnie w pracowni oczekuje na zamontowanie już piąty ,,Nawiedzenie św. Elżbiety”, który ukończyłam w październiku ubiegłego roku.
- Proszę przedstawić główne założenia projektu.
Zadanie, które jak wspomniałam realizuję już 16 lat jest cząstką wielkiego przedsięwzięcia, którego się podjął ś.p. ks. prałat Józef Kwiatkowski (poprzedni proboszcz do roku 2013). Jego staraniem dokonano praktycznie całkowitego remontu kościoła. Prace trwały w latach 1997-2002, następnie do roku 2007 przeprowadzono zabiegi konserwatorskie oraz malarskie już we wnętrzu świątyni. Mojej osobie przypadło zaprojektowanie i realizacja 20 scen tajemnic różańca na tzw. łuku ściany tęczowej. Zadanie tym trudniejsze, gdyż musiało przybrać szatę gotyku.
Przypomnę, że cały wystrój naszego kościoła w Chełmcach jest neogotycki, co oznacza w praktyce ponowne przywołanie stylu gotyckiego w jego charakterystycznych formach. W tym też duchu zaprojektowano stalle, nawiązujące proporcjami i budową do ołtarza głównego. Na ich zwieńczeniu przewidziano miejsca na obrazy malowane na desce z przedstawieniem sześciu radości Matki Bożej. Wybór autora i realizatora miał nastąpić w międzyczasie. Doboru tematycznego sześciu scen dokonał sam ks. Kwiatkowski, posiłkujący się jak sam napisał, w tej kwestii formularzem Zbioru Mszy o Najświętszej Maryi Pannie. Od siebie dodam, że nie chodziło o zilustrowanie tzw. nabożeństwa, które również odnosi się do podobnego zestawu tajemnic.
Sceny jakie przedstawił do opracowania plastycznego to:1. Wybór N.M.P, 2.Narodzenie N.M.P., 3.Nawiedzenie św. Elżbiety, 4.Narodzenie Pana Jezusa, 5.Zmartwychwstanie Chrystusa, 6.Wniebowzięcie N.M.P. Więcej o wszystkich przeprowadzonych pracach konserwatorskich można przeczytać w książce: ,,W koronie”.
Konsekwencja wymagała, aby powyżej wymienione sceny również zostały opracowane zgodnie z wymogami formalnymi i warsztatowymi obowiązującymi w średniowieczu.
- Czy cykl wspomnianych obrazów to zadanie mające cechy unikatowego zlecenia? Czy się czymś wyróżniają?
Przyznam, że w miarę możliwości staram się śledzić to co się dzieje w przestrzeni artystycznej naszego kraju i raczej się nie pomylę jeśli stwierdzę, że jest to zadanie absolutnie unikatowe, a już na pewno w ramach Kościoła Katolickiego. Nie spotkałam podobnego przypadku w Polsce, aby jedna osoba pracowała w duchu historycznego stylu jakim jest gotyk i to z zachowaniem tradycyjnego warsztatu, gdzie pracuje się na podobraziach drewnianych i co istotne w moim wypadku w tak wielkich rozmiarów.
Oczywiście niekiedy zdarzają się pojedyncze realizacje, ale zazwyczaj są o wiele mniejsze w formacie i raczej są rekonstrukcjami dzieła utraconego. Nie można powiedzieć, że są to całkowicie prace autorskie w odniesieniu do procesu twórczego, trzeba je rozpatrywać bardziej w kategoriach kopi. Unikatowy w moich pracach jest natomiast ich zakres, gdyż jest to zestaw sześciu dużych obrazów, gdzie dotychczas wykonałam pięć. Ponadto bardzo ważny jest tutaj wyjątkowo bogaty wachlarz zastosowanych technik. Żartem odpowiem i może nawet nieskromnie, że te które widziałam powstałe współcześnie są skromniutkie wobec pracochłonności jaką ja włożyłam w swoje.
Jeszcze jest jeden wyróżnik, nie miałam do pomocy nikogo. Wszystko począwszy od pierwszego zamysłu projektowego, po kolejno następujące po sobie etapy i techniki zdobnicze, aż po ostatnie pociągnięcia pędzla są tylko moim dziełem. Jedyna sprawa jaką siłą rzeczy nie mogę wykonać sama to drewniane podobrazia.
- Powiedziała Pani, że jest to dzieło unikatowe w ramach Kościoła Katolickiego, czy zatem są jakieś podobne analogie?
Być może ktoś się tak mocno ukrywał jak ja? Na taką skalę mogą być jedynie realizowane ikonostasy, ale to co może łączyć to niekiedy format, wiem że powstał pewien ikonostas realizowany przez zespół dwóch osób, nawet jednak oni przyznają że wykonali zaledwie kilka ikon podobnych wielkością. Trzeba jednak podkreślić, że tła w ich ikonach pomimo, że są złocone to całkowicie gładkie, bez elementów zdobniczych. Znowu żartując powiem: nawet nie wiedzą, że ktoś ich przelicytował i udowodnił, że podobne rzeczy można wykonać nawet w pojedynkę.
- Jak zatem powstają Pani obrazy?
Wszystko zaczyna się od projektu, ale zanim i ten zaistnieje poświęciłam już w czasie studiów artystycznych wiele czasu na analizowanie ikonografii gotyku, a zwłaszcza tej związanej z Matką Bożą. Materiały zbierałam sukcesywnie, najpierw w ramach tzw. dyplomu artystycznego po pierwszym ich etapie, wspomniane wcześniej 20 tajemnic różańca finalnie takim się właśnie stał, ponadto jako pracę magisterską przedstawiłam temat: ,,Wizerunek Madonny w sztuce gotyku”. Równocześnie zgłębiałam tajemnice warsztatowe dawnych mistrzów, następnie wykonałam modele w skali 1: 1 pod późniejsze ornamenty. To wyjaśnia dlaczego tyle lat już poświęciłam temu zadaniu. Same prace przy tzw. desce to dopiero rok 2010, a oddany pierwszy gotowy obraz to 2012 rok.
Wyjątkowość i trudność jednocześnie nad pracami, to wielkość formatowa. 125 cm na ponad 200 cm. Nastręcza to wielu problemów technicznych, gdyż deska im większa tym bardziej działają naprężenia, mówi się że drewno pracuje. Z tego też względu musiałam opracować autorskie rozwiązanie techniczne przy wykonaniu ornamentów wypukłych, aby mogły one niejako razem współgrać z tym nieuniknionym zjawiskiem. Oczywiście jest to rozwiązanie czysto techniczne, ale jak w przeszłości stanowi element tajemnicy warsztatu.
Aby w miarę komfortowo pracować musiałam zamówić specjalną metalową sztalugę, pozwalającą obraz ustawić w pion lub w poziom. Teraz już bardzo krótko odpowiem, że obrazy posiadają grawerowane tło, które zostało wzbogacone złoceniem matowo – połyskowym w celu podkreślenia dekoracyjności grawerunków. Osobna technika zdobnicza to wykonane aureole. Słowem wszystkie dotychczasowe etapy są niezwykle żmudne i czasochłonne, a przy tym bardzo forsujące fizycznie, dopiero malowanie jest etapem nieco lżejszym, Jako pewną ciekawostkę wspomnę, że niektóre prace wymagają odpowiedniej temperatury otoczenia, wilgotności, a nawet odpowiedniego światła. Wiąże się to również z tym, że materiały stosowane przy realizacji obrazów są pochodzenia naturalnego, samo złoto też jest autentyczne, w formie niezwykle cienkich płatów, których nie da się wziąć w same ręce bez odpowiedniego narzędzia.
- Jaka technika malarska została zastosowana przy tych obrazach?
Jest to technika tempery żółtkowej, która charakteryzuje się tym, że głównym składnikiem i jednocześnie spoiwem jest żółtko jaja. Farbę wykonuje się samemu codziennie przed malowaniem, wszystkie potrzebne kolory osobno. Jest to też technika bardzo trudna technicznie, zwłaszcza przy pracy nad tak monumentalnymi podobraziami. W małych formatach można zastosować pewne triki, tu pozostaje mozolna praca cienkim pędzlem kropkując lub kreskując opracowywaną formę. Sporadycznie można użyć szerszych pędzelków. Jest trudno słowem opisać ten etap pracy, pewne pojęcie mają osoby które piszą ikony. Najtrudniejsze jest osiągnięcie płynnych przejść tonalnych i walorowych, ponadto dla osiągnięcia zamierzonego celu trzeba stosować wielowarstwowość kolorystyczną. Dlatego np. w ikonach szaty są bardziej zgeometryzowane, potraktowane linearnie. Oczywiście ikony opierają się na ustalonych przez wieki zasadach kanonu, ale niektóre rozwiązania są też wynikiem całkiem praktycznego podejścia do pracy.
- Z tego co Pani mówi to bardzo skomplikowany proces, jak zatem długo powstaje taki obraz?
Przede wszystkim wszystko zależy od tego jak bardzo jest on skomplikowany w swych elementach i fazie malarskiej. Nie można tutaj pracować na zasadzie idę do pracy na 8 godzin zrobię to i to, a więc i dzień pracy jest absolutnie inny. Są etapy, że jest się w stanie pracować 4-5 godzin, bo ani ręka, ani oczy więcej nie wytrzymają, a są też etapy gdzie bez przerwy trzeba pracować nawet kilkanaście godzin bez przerwy, bo w przeciwnym razie zniszczę złoto. Podobnie ze samym malowaniem zdecydowanie trzeba pracować przy świetle dziennym. Ponadto często są wymuszone przestoje dniowe, coś musi dobrze wyschnąć, rozmaite czynniki mają wpływ na tempo pracy. Raz jeden z obrazów wykonałam w ciągu roku, aby został ukończony na kolejny odpust. Było to kosztem braku absolutnie wolnych dni i praca na siłę, właśnie po kilkanaście godzin na dobę, nie trzeba się domyślać, że zapłaciłam za to zdrowiem. Jeśli powiem, że na obraz jaki oddaję w tym roku potrzebowałam dokładnie 452 dni robocze, to wyjdzie, że jeszcze dodane wolne niedziele dadzą niemal dokładnie 1,5 roku pracy. Oczywiście w kontekście tego co wyjaśniłam dochodzi jeszcze tempo, a więc więcej czasu. Jednak wspomniane 1,5 roku to absolutny rdzeń prac.
- Jakie były Pani inspiracje?
Obrazy starałam się bardzo mocno przemyśleć pod kątem kompozycyjnym, tak by obraz był spójny, zharmonizowany pod względem artystycznym. Wielki nacisk kładłam na samą ikonografię i zgodność z tradycją. Jednak w tym cyklu jest pewna istotna pułapka, a nawet dwie. Cykl odnosi się do radości Matki Bożej, gdy tymczasem scena pierwsza niejako ukazuje czas przed Jej narodzinami, jest to zatem odniesienie do proroctw o macierzyństwie Niewiasty w stosunku do wcielenia Syna Bożego. O tym obrazie można wiele powiedzieć, ale inspiracją stała się ikona tzw. Dziewica Znaku, oraz Orantka. Dodam, że w sztuce Zachodu niezwykle rzadko spotykać można tego typu analogie. Kolejny obraz, który może rodzić pewne pytania, to Zmartwychwstanie, gdyż jest tutaj obecna Matka Boża. Np. w sztuce mistrzów Flamandzkich spotyka się motyw Chrystusa Zmartwychwstałego przychodzącego do Matki, dopiero w tle pokazany jest moment zmartwychwstania. Jak zatem pokazać tajemnicę, że zmartwychwstanie Syna Bożego było radością dla Jego Matki. Złote tło uniemożliwiło mi podobne rozwiązanie dlatego Maryja pokazana jest tylko nieco dalej od grobu i zmartwychwstałego Chrystusa, który ogląda się gdzie Ona jest. Pismo św. milczy w tej kwestii Jej obecności, ale nawet Ona była zawsze sercem przy swym synu. W tym wypadku jest to obecność symboliczna.
Pod względem artystycznym wniosłam też pomysł jako autorski ozdobnego wypukłego pasa obramowania, który występuje w formie delikatnych puncowań u mistrzów włoskich. W swoich projektach odniosłam się z jednej strony do nurtu gotyku jaki był popularny w Polsce, z drugiej odnoszę się do konkretnego dzieła Jana van Eycka, czyli jego Ołtarza Gandawskiego, stąd pewne swego rodzaju cytaty, zapożyczenie twarzy Maryi w kwiecistej koronie, oraz zdobienia szat. Jest to jednak wątek wymagający szerszego wyjaśnienia, gdyż łączy się z programem teologicznym, symbolicznym oraz innymi zagadnieniami z zakresu historii sztuki.
- Czy ta Pani praca jest doceniona?
Zależy co się rozumie przez słowo doceniona. Ks. Kwiatkowski bardzo zabiegał aby cały cykl był wykonany przez jednego autora. Jeśli chodzi o kwestie materialne to wobec wielu lat pracy jakie w ten cel włożyłam i ile poświecenia jeszcze przed ich wykonaniem, to stawki jakie sobie ustaliliśmy są tylko częściowe. Nawet same prace przed przysłowiową deską są w dużej mierze darem dla parafii. Gdy Ks. Kwiatkowski przestał być proboszczem idąc na emeryturę na ile mógł pomagał abym mogła pracować dalej. Tym bardziej, że straciłam pracę po zamknięciu szkoły, a sama poważnie zachorowałam. Tak więc trzeci obraz był naszym wspólnym darem. Kwestie komercyjne schodziły tu mimo wszystko na plan dalszy. Podobnie jest z obrazem ostatnim, który jest naszym wspólnym darem. Wartość tzw. robocizny jest kwestią tylko częściowo opłacaną, w większości to mój dar dla parafii. Ze strony obecnego proboszcza zostały mi zwrócone koszty jakie musiałam ponieść. Za co dziękuję. Swój częściowy wkład miał też Ks. Jerzy Salamon przy obrazie poprzednim, zwrócił też poniesione koszty.
Tak więc zakres pracy też może być darem. Czy jest to docenione? Ja dziękuję serdecznie Panu kościelnemu Piotrowi Młynkowi za to, że się podjął wykonania specjalnej sztalugi, Państwu Drytkiewiczom za jeszcze inne elementy stolarskie konieczne do ekspozycji jaka ma nastąpić przy okazji tegorocznego odpustu 8 września. Z takich gestów składa się docenienie pracy, za które jestem bardzo wdzięczna.
Osoby, które widziały w pracowni ukończony którykolwiek z dotychczasowych obrazów zgodnie przyznają, że z bliska robią wrażenie, wychodząc naprzeciw tym sugestiom postanowiłam, że zrobię wszystko co mogę, aby wszyscy chętni mieli możliwość jego obejrzenia, nie tylko wysoko nad stallami. Okazja jest piękna, bo w 2008 roku dokonano koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej, mija zatem 15 lat od tego wzniosłego wydarzenia.
Moim wielkim marzeniem jest, aby te obrazy zaistniały medialnie w Polsce, jako świadectwo, że nawet w małej miejscowości mogą powstawać perły sztuki dla dobra wspólnego. Wrogiem jest obojętność, również na piękno i trud pracy, trzeba to zmieniać, bo to też wyraz patriotyzmu.
Są one wyjątkowe z jeszcze z jednego względu, trzy z nich powstawały w cieniu wykluczenia z życia społecznego i zawodowego za sprawą wieloletniej choroby, która się skończyła dopiero po operacji. To jednak sprawiło, że padły marzenia o doktoracie, który w normalnych warunkach zapewne oparłabym na realizowanym cyklu. Jest to niemniej świadectwo, że mimo okropnych przeciwności trzeba iść dalej i próbować wyjść z cienia.
Mam nadzieję, że zrealizuję również ostatni z obrazów, tylko, że jak każdego człowieka dopadają mnie powinności materialne, całkowity luksus życia duchem mają jedynie zbawieni i aniołowie.
- Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję i do zobaczenia 8 września br. w kościele w Chełmcach gdzie będzie wystawiony i poświęcony ostatni obraz ( godz. 11:30). Będzie też można obejrzeć wcześniejsze obrazy znajdujące się już w kościele.
Tataiana Rychlewska: urodzona w Kaliszu, a z wyboru mieszkanka Chełmc. W swoim dorobku zawodowym posiada kwalifikacje mistrzowskie w złotnictwie uzyskane w 1997 r. W 2001 r. zdobyła magisterium z teologii na UKSW w Warszawie, a w roku 2009 tytuł magistra sztuki na UAM w Poznaniu – WPA w Kaliszu. Przez parę lat współpracowała z pracownią konserwatorską. Uwielbia zgłębiać techniki warsztatowe dawnych mistrzów. Jej pasją jest szeroko rozumiana sztuka, którą obecnie realizuje najpełniej w „sztuce sakralnej” łącząc elementy rzeźby, pozłotnictwa i dawnych technik malarskich. Wykonuje też ikony, gł. projektu własnego. Jednak wachlarz jej twórczości obejmuje b. szeroki zakres tematyczny i techniczny. Jej prace znajdują się głównie w rękach prywatnych, w Polsce i zagranicą, oraz instytucjach kościelnych, również we Włoszech.
kontakt z malarką: [email protected]
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Swietna robota malarska. Brawo.
Najpierw serdecznie dziękuję za tyle pięknych słów, chyba sama założę f : -) Uzupełniam informacje kiedy jeszcze można zobaczyć ten i pozostałe obrazy. Już w czwartek przed i po Mszy o godzinie 18.00 W piątek Odpust 8.00 następnie 10.00 , 11.30, 18.00. Sobota 7.15 i 18.00. Niedziela 8.00. 10.00, 12.00 msza na cmentarzu, ale chyba kościół będzie otwarty i 18.00 nie wiem w który dzień po niedzieli będzie zamontowany. Msze w zwykły dzień jak w sobotę. Serdecznie zapraszam do Chełmc w końcu to Wzgórze Radości. Tatiana Rychlewska