Reklama

Rolnicy zrobieni w byka

08/07/2009 14:34

Kaliscy rolnicy w oparach biurokracji

Podczas okupacji zabicie świni przez gospodarza w tajemnicy przed Niemcami, było karane zesłaniem do obozu koncentracyjnego. Dzisiaj za zabicie swojego byka bez dopełnienia odpowiednich formalności, trzeba się tłumaczyć najpierw przed prokuratorem, a w dalszej kolejności przed sądem

Autentyczna historia: u gospodarza w jednej spod kaliskich wsi, prawdopodobnie na skutek zbyt wysokiej temperatury zachorował 400–kilogramowy byk. Gospodarz podejrzewał zawał serca. Widząc, że zwierzę ledwo dyszy, próbował skontaktować się z weterynarzem, ale jego telefon milczał. Chcąc uratować to, co się da, poprosił kolegów ze wsi i wspólnymi siłami ubili zwierzę i ,,rozebrali’’. Próbki mięsa zostały oddane do badania i okazało się, że nadaje się ono do spożycia. W normalnym kraju, będącym poza strukturami Wspólnoty Europejskiej, na tym skończyłaby się cała historia, a w zasadzie wcale by jej nie było. Tymczasem w Polsce...

Prokurator czeka
– Każde zwierzę ma paszport i specjalne kolczyki – opowiada gospodarz. – W przypadku sprzedaży, uboju, albo w takim przypadku jak mój, trzeba paszport i kolczyki odstawić do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. I tutaj zaczynają się dopiero schody. Pojechałem do Kalisza, kilkadziesiąt minut czekałem w kolejce, by zostać obsłużonym i gdy opowiedziałem wszystko zupełnie szczerze, tak jak wyglądało, urzędnicy zapytali mnie, czy mam zaświadczenie o utylizacji byka. Zamurowało mnie, bo przecież 400–kilogramowy byk, to góra mięsa. Okazuje się jednak, że zgodnie z prawem, powinienem mięso oddać do utylizacji. I gdybym tak zrobił, nie miałbym problemów. Tymczasem ja postanowiłem zjeść wołowinę i... okazało się, że w związku z tym zostanie w mojej sprawie sporządzony wniosek do prokuratury...
Na szczęście w przypadku wspomnianego gospodarza, do poinformowania prokuratury nie doszło, bo wykazał się sprytem – nie powiedział skąd jest, jak się nazywa i gdy tylko usłyszał, że o jego ,,przestępstwie’’ dowie się prokurator, natychmiast wyszedł z biura powiatowego biura Agencji. Samo przestępstwo polegało na tym, że nie wyrzucił mięsa, które nadawało się do spożycia i że nie przyniósł odpowiedniego zaświadczenia o utylizacji byka...
– Doskonale rozumiemy, że takie sytuacje się zdarzają, ale niewiele możemy zrobić, poza współczuciem – opowiada jeden z urzędników ARiMR w jednym z powiatowych biur na terenie dawnego województwa kaliskiego. – Wszystko muszą załatwić sami hodowcy. Wszystko, czyli odpowiednie zaświadczenia – najpierw od lekarza weterynarii, że zwierzę przeznaczone jest do natychmiastowego ubicia. Wielu weterynarzy bez większego problemu wystawia zaświadczenia z wsteczną datą. Ale na tym nie kończy się kłopot rolnika, bo musi jeszcze załatwić odpowiednie zaświadczenie z ubojni, że mięso tam zostało podzielone i zbadane. Tutaj również trzeba zapłacić, ale tym samym można uniknąć poważnych kłopotów...
A może oświadczyć, że byk po prostu uciekł... (q)

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Farmer UE - niezalogowany 2009-07-09 11:54:59

    Witam Pana Redaktora q. Panie redaktorze:Mam serdeczna prosbę zanim zacznie Pan pisac podobne artykuły proponuje zaznajomić sie z przepisami parawa europejskiego. Przepisy zostały skonstruowanwe poto aby ustrzec konsumenta przed ewentualnym rozprzestrzenianiem się choroby "szalonych krów". Rozbiór mięsa wołowego musi nastapić w specjalnych zakładach rozbioru , itp. Jestem ciekaw osobiście jak by Pan się zachował gdyby w Kaliszu wykryto wspomnianą wcześniej chorobę Pozdrawiam Życie Kalisza

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do