
Producent może zmienić skład produktu bez konieczności informowania o tym na etykiecie. Nie jest to dobra wiadomość dla konsumentów
Przesłanką do zmiany w przepisach o obowiązku informowania konsumentów o składzie produktu jest, rzekomo, problem braku niektórych składników produktów spowodowany wojną na Ukrainie. „Najprostszym przykładem jest olej słonecznikowy, którego głównym dostawcą na rynek europejski jest Ukraina. W tej chwili jest z tym poważny problem. Ale braki innych składników również występują” – przyznaje Andrzej Gantner, wiceprezes i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności dla portalu rp.pl. W tej sytuacji producent musi użyć innego składnika, w opisywanej sytuacji np. oleju rzepakowego, ale zdaniem handlowców istnieje obawa do nadużyć. „Pod pretekstem wojny będzie można zastosować jakikolwiek inny składnik w zasadzie bez informowania o tym fakcie konsumentów” – ocenia Cezary Wincenciak, chemik, agronom i założyciel portalu hektarwiedzy.pl.
Przyznaje, że co prawda teoretycznie istnieje możliwość kontroli składu produktu, ale proces jest dość skomplikowany i zniechęcający dla konsumentów. „Taka informacja będzie dostępna ale nie tak, jak dotychczas na etykietach, ale w specjalnych teczkach dostępnych na specjalne życzenie klientów na zapleczach punktów handlowych. [...] Będzie to kolejna furtka do nadużyć ze strony producentów, do tego aby stosować tańsze zamienniki, bo nie będzie możliwości kontroli czy powodem zmiany był brak określonego produktu z powodu wojny czy niekoniecznie. Niestety, taki zapis powoduje, że dotarcie do wiedzy o składzie produktu będzie jeszcze trudniejsze niż dotychczas. To przykład na wykorzystywanie sytuacji. Wcześniej był to covid, a teraz jest wojna” – ocenia Wincenciak i pyta. „Czy jak wojna się skończy to zapis zostanie z powrotem zmieniony?” (pp)
Źródła:
hektarwiedzy.pl, rp.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie