Ech, łza się w oku kręci dziś mnie, lekarzowi, na wspomnienie młodzieńczych lat, kiedy jako licealista, z receptą zapisaną tajemniczymi hieroglifami, z „szeregiem liczb obok nich” wkroczyłem po raz pierwszy w życiu do apteki. Tajemniczej świątyni, która przywitała mnie dzwonkiem w drzwiach i mieszaniną różnych wonności. Nie zdążyłem jeszcze ochłonąć z wrażenia, kiedy zaraz pojawił się on – tajemniczy mąż – chemik – alchemik – mgr farmacji z grubymi szkłami okularów na nosie. Kiedy położyłem mu na blat receptę na lek złożony do stosowania zewnętrznego (już wtedy albo inaczej: zwłaszcza wtedy dbało się o cerę, którą bezlitośnie niszczył młodzieńczy wir hormonalny), zaczął się w nią wpatrywać z wielką uwagą i skupieniem; widać było wyraźnie to natężenie umysłu – po czym – jak Sherlock Holmes sięgnął po dużą lupę, którą niezwłocznie skierował na receptę. Zapadła zagadkowa, niczym niezmącona cisza. Po chwili głęboko westchnął:
– Nie potrafię odczytać, co tu pan doktor napisał. Idź do niego, niech poprawi.
Panu doktorowi wyraźnie popsułem humor, ponieważ – jak większość lekarzy – uważał, że pisze bardzo czytelnie. Po powrocie receptę zrealizowałem bez trudu (dziś, wspominając tamto wydarzenie, staram się zawsze recepty wypisywać starannie).
Dziś apteka w żadnym przypadku nie przypomina już owej „tajemniczej świątyni”, bo swoim wyglądem upodobniła się do zwykłego sklepu. Poznikały z półek dawne wyposażenia apteczne, a i sam mistrz mgr farmacji zmienił swój wygląd – niechętnie realizuje recepty złożone, tak skuteczne kiedyś w leczeniu chorych, mówiąc najczęściej, że brakuje mu składnika, a tak naprawdę chodzi tylko o to, że cena składników recepturowych i czasochłonność wykonywania nie jest zachętą do ich realizacji. W ten właśnie sposób poprzedni mistrz farmaceuta przestał być owym chemikiem-alchemikiem, a i lekarzowi wytrącono z rąk ową sztukę kreowania różnego rodzaju sprawdzonych zestawów recepturowych, włączając go tym sposobem w całą gromadę braci lekarskiej – przepisywaczy gotowych leków, często na sugestię przedstawicieli różnych firm przemysłu farmaceutycznego. Nie muszę tu nikogo przekonywać, że przynosi to określone negatywne skutki zdrowotne i finansowe. (AW)
Komentarze opinie