
Spotkanie wędkarzy Koła PZW WSK Kalisz, które odbyło się 8 maja na stanicy wędkarskiej w Murowańcu, potwierdziło wielką potrzebę wspólnego wędkowania i spotkania z dawno niewidzianymi kolegami, znajomymi i konkurentami do wędkarskich laurów. Wszak człowiek to zwierzę stadne i częścią jego egzystencji jest potrzeba obcowania z innymi ludźmi. 52 wędkarzy, którzy wraz z organizatorami podjęli się sprzątania nabrzeży zbiornika, miało możliwość udziału w pierwszych w tym roku towarzyskich zawodach spławkowo-gruntowych, zorganizowanych przez Koło WSK Kalisz. Powitanie uczestników dokonane przez prezesa Koła Zbigniewa Górkę oraz sprawne, jak zawsze, omówienie regulaminu i przeprowadzenie losowania stanowisk, pozwoliło szybko wyjechać na stanowiska wszystkim nie mogącym się doczekać łowienia zawodnikom.
Silny, chwilami porywisty zachodni wiatr od początku utrudniał łowienie. Spychane po powierzchni wody zeszłoroczne trzciny bardzo przeszkadzały w łowieniu, zaczepiając się o żyłki zarzuconych zestawów. W takich warunkach mogli poradzić sobie tylko zawodnicy, którzy opanowali techniczne aspekty swoich metod łowienia w sposób bardzo dobry. W ogólnym rozrachunku wyniki zawodów w pełni potwierdziły takie przewidywania. I miejsce zajął Szymon Wypych, który kolejny raz udowodnił, że spławikową metodę odległościową opanował w sposób bardzo dobry. Śmiem twierdzić, choć jest to jedynie moja subiektywna ocena, że jest to obecnie najlepiej łowiący tą metodą zawodnik w Kaliszu. Aby zgłębić jej tajniki trzeba poświęcić wiele godzin nie tylko na łowienie, ale również na trening celnego podawania zanęty procą. Łowienie w odległości często przekraczającej dystans 30 m, wymaga doskonałego wzroku, celnego zarzucania zestawu i umiejętności odczytywania bardzo subtelnych oznak brań. Osiągnięty wynik 9900 g nie pozostawił złudzeń, kto tym razem okazał się najlepszy. Zarzucanie zestawu spławikowego przy tak silnie wiejącym wietrze sprawia wielu wędkarzom kłopoty, dlatego większość startujących wybrała metodę gruntową. Od dłuższego czasu można obserwować, jakie postępy w łowieniu metodą drgającej szczytówki poczynili bracia Waldemar i Paweł Murawscy. Na drugim stopniu podium stanął starszy z nich, Waldemar. Obserwując listy startowe zawodów z trzech minionych lat, na czołowych pozycjach często goszczą obaj wspomniani zawodnicy. Choć Paweł był tym razem „dopiero” piąty, gratulować należy obu braciom zdobywania coraz większych umiejętności wędkarskich. III miejsce z wynikiem 5265 g zagwarantował sobie Grzegorz Lenczewski. Łowienie w tak trudnych warunkach metodą spławikową potwierdza jego duże umiejętności, choć on sam narzekał na brak czasu, uniemożliwiający wyjazdy na ryby i treningi, które są niezbędne w utrzymaniu dobrej formy. Start w zawodach, był jego pierwszą w tym roku okazją do wędkowania. Tuż za podium uplasował się kolejny świetny zawodnik Adam Żurawlew. Wynik 4990 g jest potwierdzeniem jego znakomitych umiejętności, które niejednokrotnie potwierdzał w startach w różnych zawodach.
Łowienie na zbiornikach zaporowych zawsze niesie niebezpieczeństwo wylosowania stanowiska, na którym nie ma ryb, lub jest ich bardzo mało. Szczęście w losowaniu ma swój duży udział w klasyfikacji końcowej, zakładając, że wędkarze reprezentują wysoki poziom techniczny łowienia. Na 52 osoby startujące w zawodach, aż 22 zeszły z łowiska bez ryby. Pośród nich znalazło się kilka osób, które niejednokrotnie wysoko plasowały się w zawodach wędkarskich, tym razem zostały jednak pokonane przez los i brak szczęścia, którego podczas łowienia ryb nie da się wyeliminować.
Techniczne aspekty łowienia w warunkach silnie wiejącego wiatru, wymagają specjalnego podejścia do stosowanych mieszanek nęcących, których zadaniem jest zgrupowanie ryb na niewielkim obszarze. Płytkie zbiorniki, a do takich należy Murowaniec, podlegają silnym wpływom wiatrów przemieszczających masy wody. Zbyt słabo sklejona zanęta może zostać wypłukana z łowiska, natomiast silnie sklejona (zabetonowana), może nie wabić ryb. Duże doświadczenie odgrywa w takich przypadkach ogromną rolę. Nawet najlepsi popełniają wówczas błędy. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest zastosowanie trzech stopni nawilżenia i sklejenia kul zanętowych. Te pierwsze podawane w łowisko mają za zadanie zwabienie ryb. Powinny dość szybko rozłożyć się na dnie. Zawodnicy nazywają ten proces dywanowaniem. Podajemy w nich jedynie śladowe ilości ochotki zanętowej, pinki lub białego robaka, w mieszance zanęty z gliną w stosunku 1 do 3 na korzyść gliny. Druga część kul musi być solidniej sklejona. Choć ilość zanęty w stosunku do gliny może pozostać podobna, mieszanka powinna zostać silniej domoczona (sklejenie), a nawet lekko doklejona bentonitem. Rozmywanie kul powinno być dużo wolniejsze niż tych, które wrzucamy w łowisko na początku. Trzeci rodzaj kul zanętowych wymaga silnego sklejenia, takiego, które umożliwi rozmywanie po nawet godzinie leżenia na dnie. O ile wrzucenie w łowisko kul na niewielką odległość, np. łowienie batem lub tyczką, po przeprowadzonych treningach może wydawać się w miarę proste, to już dokonanie tej operacji w odległości 30 m od brzegu staje się dużo trudniejsze. Dlatego wielu wędkarzy nie podejmuje się łowienia odległościówką.
Podczas łowienia metodami drgającej szczytówki zawodnicy stosują pewien wybieg. Do nęcenia stanowiska używają dodatkowej wędki, która może przenieść ciężar dużo większego kosza zanętowego. Są to wędki feederowe, a często również karpiowe. Największy koszyk, który regulaminowo, na zawodach mistrzowskich, dopuszcza się do stosowania podczas nęcenia ma wymiary 7 na 5 cm. Spora ilość zanęty, porównywalna z kulą zanętową, podawana w łowisko koszem zanętowym, tworzy szybko pole nęcenia. Jednego możemy być pewni. Aby osiągać sukcesy w zawodach wędkarskich musimy dopracować (wytrenować) wszystkie elementy wędkarskiego rzemiosła. Celne nęcenie to podstawa, a później przychodzi czas na celne zarzucanie zestawów. Można się tego nauczyć, potwierdzają to wędkarze, którzy stanęli na podium opisywanych zawodów.
Gratulacje dla wszystkich nagrodzonych upominkami wędkarzy oraz organizatorów, którzy wywiązali się z wszystkich zadań znakomicie. Osobne podziękowania dla pań, które z dużymi uśmiechami skrywanymi pod maseczkami (oczy się śmiały), wydawały smaczny posiłek wszystkim startującym w zawodach, nawet tym, którym nic nie udało się złowić. Dziękujemy.
Marek Grajek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie