
Oto świadectwo dla młodszych pokoleń, że starsze urządzenia lepiej nam służyły
Z mocnym zdziwieniem zauważyłem, że jednej z żarówek w moim domu (ze względów zdrowotnych nie używam ledowych lecz starego typu żarowe) nie wymieniałem od 24 lat, czyli od czasu wprowadzenia się! Inne psują się regularnie, co miesiąc lub dwa.
Przyjrzałem się bliżej cóż to za długowieczne cudo? Na zgrabnej szklanej bańce przeczytałem wyraźne logo producenta. Nie jest to żadne "sram" czy "osram" lecz nieistniejąca już polska firma - Piła (Polam)
Często się słyszy, że współczesna pralka, lodówka czy zmywarka wytrzymuje nie dłużej niż gwarancja. Maksimum 5 lat. Moja została zakupiona rok po wprowadzeniu, więc pracuje dla mojej rodziny dokładnie 23 lata. W tym okresie trzeba było tylko wymienić małe plastikowe kółka od kosza i koszyczek na sztućce. Nic więcej się nie popsuło. Zmywarka była wyprodukowana przez firmę Bosh. Pamiętam, że kosztowała 1500 zł
Niedawno zakupiona bateria do zlewozmywaka zaczęła przeciekać, już po pół roku.. Trzeba było wymienić głowicę. Okazuje się, że problem nie jest odosobniony i wielu ludzi narzeka na szybkie psucie marketowych baterii do wody. Tymczasem u mnie w łazience stara wannowa bateria funkcjonuje już 24 lata i nigdy nie wymagała żadnej naprawy. Jest to bateria z wyjściem prysznicowym firmy "Diamond"
Dzisiaj nie stosuje się już naściennych wyłączników obrotowych jak ten, który służy w piwnicy domu moich rodziców. Szacuję, że urządzenie może mieć między 60 a 70 lat, więc można powiedzieć, że jest już zabytkowe, ale nadal działa i nigdy się nie zepsuło. Producent nieznany.
Kolejnym przykładem są meble skręcane z płyt. Te sprzed 20 lat miały solidne grubsze i bardziej zbite płyty. Współczesne płyty wiórowe do składanych mebli niemal rozlatują się w palcach, a czasami nawet przy pierwszym montażu. Jeśli bowiem płyta o wytrzymałości wafla ma grubość zaledwie 10 mm i przygotowano w niej otwór na wbicie 6 mm kołka, to wystarczy jedynie, że wpadnie tam mały wiórek i podczas wbijania drewnianego kołka montażowego płyta się rozwarstwi. Jeśli już komuś uda się jako tako skręcić nowe meble, to musi bardzo pamiętać żeby przy kolejnym malowaniu pokoju nie przestawiał tych mebli - mogą się rozlecieć.
Pewien znajmy kupił nowiutkiego suva renomowanej niemieckiej marki za prawie 0,5 miliona zł. Szybko jednak popsuł mu się jakiś elektroniczny bajer w lusterku. Może to był drobiazg, ale nie mógł go naprawić od ręki w zaprzyjaźnionym warsztacie, gdyż straciłby gwarancję na całe auto, więc oddał pojazd do autoryzowanego serwisu. Tam naprawa trwała tydzień.
W krótce popsuł się inny elektroniczny gadżet z bardzo licznego wyposażenia, którego naprawa trwała również tydzień, a potem następny. Innym razem auto zakomunikowało, że przyszła pora na przegląd. Kierowca mając o wiele ważniejsze sprawy na głowie zignorował komunikat i o nim zapomniał. Auto jednak nie zapomniało i w "rewanżu" obcięło moc silnika, tak po chamsku, bez żadnej dyskusji czy negocjacji, unieruchamiając właściciela gdzieś za granicą na peryferiach Europy.
Wtedy znajomy na prawdę zatęsknił za swym starym wiernym samochodem, którego tak nieopatrznie zamienił na nowy.
A może by tak nauczyć się przenosić tę niewidzialną esensję energii starych przedmiotów, które dobrze nam służyły na nowe? Wiem, że myśl może być odebrana jako zwariowana, ale czyż współczesna produkcja szybkopsujek nie jest jeszcze bardziej zwariowana ?
Ewentualnie zostaje nam dbać i chuchać na stare dobre urządzenia, które może są już nie modne, mają tu i ówdzie jakieś drobne rysy czy uszkodzenia, ale nie zawodzą.
A.W.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ze względów zdrowotnych to kareta też jest lepsza od pociągu, który tak straszy zwierzęta, że, jak przewidzieli angielscy rolnicy już na początku XIX w., krowy przestają dawać mleko, a kury się nieść.