
W więzieniu w Kaliszu, które funkcjonowało w latach 1846-2015 przy ul. Łódzkiej, oprócz więźniów pospolitych przebywali przestępcy polityczni. Kaliskie więzienie budziło grozę wśród tych, którzy w danym okresie historycznym byli niewygodni dla ówczesnej władzy
Więziono na Tyńcu oskarżonych o kontakty ze środowiskiem emigracyjnym powstania listopadowego. Był to dla nich kolejny etap przed dalszą zsyłką. W okresie powstania styczniowego przetrzymywano tutaj ks. Józefa Lisieckiego, proboszcza parafii św. Mikołaja w Kaliszu, za posiadanie i rozpowszechnianie rewolucyjnej korespondencji. Innym więźniem politycznym tego okresu był ks. Wincenty Jurkiewicz z Brudzewa.
Po upadku powstania styczniowego władze rosyjskie przystąpiły do likwidacji autonomii Królestwa Polskiego. Kaliskie więzienie podporządkowano Ministerstwu Spraw Wewnętrznych w Petersburgu. Stało się jednym z największych i najcięższych więzień Guberni Kaliskiej.
W latach 1867-1877 naczelnikiem więzienia był Feliks Wojciechowski, ojciec przyszłego prezydenta II Rzeczypospolitej Polskiej Stanisława Wojciechowskiego. W latach 1841-1843 i 1870-1874 funkcję lekarza więziennego pełnił Walenty Stanczukowski, znany kaliski społecznik, ojciec chrzestny Adama Asnyka.
Pod koniec XIX w. nastąpiły aresztowania w środowiskach Polskiej Partii Socjalistycznej i Narodowej Demokracji. Największa ilość więźniów politycznych była w latach 1904-1906. W 1904 r. wybuchł bunt w kaliskim więzieniu. W kwietniu 170 więźniów politycznych wzięło udział w strajku głodowym. Żądali osobnej kuchni, światła w celach oraz prawa do spacerów. W połowie miesiąca pijani strażnicy więzienni wtargnęli do cel i urządzili masakrę, w wyniku której 70 osadzonych trafiło do szpitala. Latem więźniowie zaczęli demolować cele. Bunt zakończył się na wieść o przybyciu do więzienia oddziału wojska.
W 1905 r. w Rosji wybuchła rewolucja, która objęła także Kraj Nadwiślański. Osadzono w Kaliszu uczestników rewolucji z Łodzi, Piotrkowa i Sieradza. W ciągu tego roku więźniowie polityczni kilkukrotnie wyrywali się na wolność, opuszczając mury więzienia. Byli jednak pacyfikowani przez wojsko. W tym czasie do kaliskiego więzienia trafili m.in. Józef Kwieciński oraz Kazimierz Lipczyński, oskarżony o namawianie do buntu dragonów aleksandryjskiego pułku Kellera. W 1906 r. do więzienia na Tyńcu dostał się Alfons Parczewski, wybitny adwokat, naukowiec i regionalista.
7 listopada 1906 r. rozstrzelano na dziedzińcu więziennym bojownika PPS Wojciecha Jabłkowskiego, który zgładził Władysława Gajewskiego, podejrzanego o zdradę partii. Tak opisał to wydarzenie naoczny świadek Kazimierz Lipczyński. „W więzieniu odbywały się egzekucje. Wielkie wrażenie zwłaszcza wywołała jedna z nich: rozstrzelanie tow. Jabłkowskiego na mocy wyroku sądu polowego za zabicie szpiega Galewskiego (Gajewskiego - P.Ś.). Sąd polowy odbył się w więzieniu nazajutrz po zabójstwie. Trwał od 8 wieczorem do 12. Z góry wiedzieliśmy wszyscy, jaki będzie wyrok. Tow. Jabłkowski w ostatniej godzinie przed rozstrzelaniem napisał pożegnanie na mankiecie, który moja żona również doręczyła jego rodzinie. Wyrok został wykonany około 2 w nocy. Około godziny 1 posłyszałem jakieś szmery na podwórzu więziennym od południowej strony, na którą wychodziło moje okno. Wspiąłem się do niego i zobaczyłem kilka sylwetek, krzątających się przy kopaniu dołu w narożniku między murami. W więzieniu panowała cisza grobowa. Wszyscy z zapartym sercem spodziewali się czegoś nadzwyczajnego. Mimo to, że siedziałem w pojedynkę, czułem, że wszyscy czuwają. Nagle posłyszałem, że pod moim oknem powstał większy ruch i jakieś odgłosy, był to oddział żołnierzy. Po chwili dały się słyszeć na korytarzu kroki żołnierzy i zgrzyt klucza wśród głuchej ciszy. Następnie usłyszałem donośny głos: „Żegnam was, towarzysze, idę na stracenie!”. Zrozumiałem, że wyprowadzono skazanego na śmierć. Usłyszałem głośne kroki za oknem, wspiąłem się do góry i ujrzałem kilka sylwetek pod murem. Dwie sylwetki odskoczyły i pozostała tylko jedna – i był to skazany. Jeszcze raz donośnym głosem pożegnał się z nami, oznajmiając, że idzie na śmierć, i zaczął śpiewać: „Krew naszą długo leją katy, Wciąż płyną ludu gorzkie łzy...”
Strzał, krzyk, jęk i ciało runęło na ziemię. Podeszły jakieś dwie sylwetki dla obejrzenia rozstrzelanego. Jak się później dowiedziałem, był to doktor więzienny, który skonstatował śmierć, i oficer. Zaraz po wystrzałach dał się słyszeć w więzieniu odruch protestu: od razu ze wszystkich cel rozległ się dalszy śpiew „Czerwonego Sztandaru”, łoskot i krzyki, co trwało około minuty. Kiedy na korytarz wkroczyło wojsko i zaczęło robić „powierkę”, wszyscy się uspokoili, kładąc się spać. Nazajutrz w więzieniu panował wielki smutek”.
W 1907 r. więzieni byli m.in. nauczyciel Franciszek Lipiński i organista Antoni Głębicki, za obronę przed żandarmami księdza Wacława Blizińskiego, proboszcza parafii w Liskowie. W 1911 r. grupę więźniów politycznych stanowili uczniowie Kaliskiej Szkoły Handlowej, należący do konspiracyjnej Organizacji „Zarzewie” i do I Kaliskiej Drużyny Skautowej.
W czasie I wojny światowej, kiedy Kalisz opanowali Prusacy, na Tyńcu przebywali członkowie Polskiej Organizacji Wojskowej, na bazie której powstały późniejsze legiony Piłsudskiego. W okresie międzywojennym na uwagę zasługuje postawa patriotyczna kaliskich funkcjonariuszy więziennych, którzy wzięli udział w wojnie z bolszewikami 1920 r. Ochotniczo do wojska zgłosili się m.in. Władysław Sochacki, Franciszek Sobota i Witold Paszkowski.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie