
Rozmowa z Witoldem Tomczakiem, byłym europosłem, kandydatem Konfederacji w wyborach do Parlamentu Europejskiego
– W 2003 roku, przed referendum akcesyjnym, był Pan w grupie tych polityków, którzy przestrzegali Polaków przed wejściem do Unii Europejskiej, choć 20 lat temu UE nie była tak opresyjnym bytem, jak obecnie. Co Pana niepokoiło?
– Ograniczanie kompetencji państw członkowskich, socjalizm i niemieckie przywództwo. Czas pobytu Polski w Unii to dynamiczne jej przesuwanie od pozycji lewicowo-liberalnych i socjalistycznych do komunistycznych. Krótko mówiąc, rewolucja przychodzi dziś do nas nie ze Wschodu, ale z Zachodu. I po co były te zabiegi o uwolnienie od komunizmu moskiewskiego? Żeby komunizm europejski do nas przyszedł? Natomiast stopniowe pogłębianie integracji, czyli redukcja kompetencji państw członkowskich na rzecz zwiększenia kompetencji Unii ogranicza przestrzeń wolności polskiej. Tu się partie i wyborcy spierają kogo i dlaczego poprzeć, a obojętnie kogo się poprze, to mamy tzw. zielony ład, tzw. zrównoważony rozwój czyli ograniczanie swobody gospodarczej i społecznej, to mamy kontynentalizm i globalizm, i walkę z chrześcijaństwem.
– Pomimo przestróg sceptyków, zdecydowana większość Polaków poparła integrację. Co o tym zdecydowało?
– Presja propagandowa i dezorientacja. Gdyby wtedy większość Polaków miała tę wiedzę, którą ma dziś, wynik referendum mógłby być inny. My przestrzegaliśmy.
– Obserwując ewolucję integracji europejskiej na przestrzeni kilkudziesięciu lat – od Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, następnie EWG – ponadnarodowej organizacji o charakterze wybitnie gospodarczym, (do której tęskniły kraje Europy Wschodniej), do obecnego „bytu”, którego lewacki charakter raczej nie podlega dyskusji, pojawia się pytanie: czy ta ewolucja była zaplanowana i jest realizowana według określonego scenariusza, czy też europejscy dominatorzy – Niemcy, Francja – wykorzystali okazję do rozszerzania swoich wpływów kosztem słabszych państw?
– Przecież wszyscy wiedzieli, a przynajmniej mogli wiedzieć, jeśli chcieli, o manifeście z Ventotene, przygotowanym głównie przez Altiero Spinellego, jednego z wielkich patronów Unii. Już w czasie II wojny światowej propagował likwidację państw narodowych i kontynentalny ustrój komunistyczny. Niemcom się nie dziwię, bo to naród, który jak kogoś nie podbija, to marzy o podbijaniu kogoś. Dziwię się tym, którzy mówili, że reprezentują dobro Polski, a pchali nas w ten obcy tygiel, wrogi katolickiej kulturze polskiej.
– W 2003 roku, obecny w Kaliszu rosyjski dysydent Włodzimierz Bukowski nie miał złudzeń, że Unia Europejska to projekt, którego celem jest budowa europejskiego superpaństwa – Związku Socjalistycznych Republik Europejskich w miejsce nieistniejącego już ZSRR. Zgadza się Pan z takim poglądem?
– To nie jest kwestia poglądu, tylko prawdy. Właśnie o tym mówię. Bukowskiego cytowaliśmy w czasie debaty przed przystąpieniem Polski do Wspólnot Europejskich.
– Przypomnijmy, że zwolennikiem integracji europejskiej był także Jan Paweł II, ale w formule „Europy Ojczyzn” zaproponowanej przez Charles’a de Gaulle’a Pan poparłby taki projekt?
– Skąd pan wie, że Jan Paweł II był zwolennikiem integracji europejskiej? Czy stąd, że powiedział „od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej”? Czyli od unii kulturowej, opartej na głębokim fundamencie duchowym, na chrześcijaństwie, do unii opartej na fundamencie finansowym, integrowanej przez czynniki wrogie chrześcijaństwu?
– Przez jedną kadencję, w latach 2004 – 2009, był Pan europosłem. Jakie są Pańskie refleksje po 5-letnim pobycie w Brukseli i Strasburgu? Jaką rolę odgrywa to gremium w unijnych procesach decyzyjnych?
– Jest kwiatkiem do kożucha. Dużo gada, mało decyduje. O losach Unii decydują na poziomie unijnym głównie Komisja Europejska i Rada. Ich decyzje przygotowywane są w ogromnej sieci przeróżnych podkomisji, a w tle stoją wielkie korporacje, głównie finansowe, którym wadzi nie tylko istnienie odrębnych państw i narodów, ale także kultura chrześcijańska, bo przez głoszenie zasad moralnych podobno utrudnia swobodny obieg kapitału.
Tymczasem zasady moralne i prawo naturalne wynikają z prawdy o człowieczeństwie. Na tym polega spór pomiędzy cywilizacją chrześcijańską a materializmem i relatywizmem: my wiemy, że człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boże i taki powinien być obyczaj, prawo, ustrój, władza, aby służyły dobru osób i wspólnot ludzkich, które po to są, aby żyć z Bogiem. Tymczasem tamci z prawdą ani Bogiem się nie liczą. Chcą władzy, kontroli nad każdym i nad wszystkim, a reszta ma im tylko służyć. Przecież to jest idea systemu niewolniczego. Narody, które tego zawczasu nie zrozumieją, doświadczą na własnej skórze.
– Porozmawiajmy o Zielonym Ładzie. Protesty rolników pokazały wyraźnie, że za całym tym bajdurzeniem o klimacie kryją się po prostu interesy wielkich korporacji, które rękoma unijnych polityków i urzędników chcą zniszczyć europejskich rolników by zająć ich miejsce i mieć kilkusetmilionowy rynek zbytu. Ale dlaczego eurokratom zależy na tym, żeby likwidować przedsiębiorczość, wpędzać społeczeństwa w bezrobocie i ubóstwo?
– Najważniejszy cel eurokratów to zmieszać ludność rdzenną Europy, czyli narody europejskie, z ludnością północnej Afryki i Azji wschodniej, znieść kulturę chrześcijańską do fundamentów, zalać ją islamem, a potem zbudować rzeczywistość nową, którą wymyślają ideologowie liberalizmu, socjalizmu, komunizmu, globalizmu. Gospodarka to dla nich tylko instrumenty, a nie kwestia zaopatrzenia narodów w środki niezbędne do życia i rozwoju.
– Ta polityka jest realizowana przy wsparciu kolejnych polskich rządów bez względu na szyldy partyjne i składane deklaracje. Potrafi Pan wyjaśnić skąd ta niechęć do obrony polskiej racji stanu, polskich interesów?
– Stąd, że za komuny kariery robili w Polsce ludzie popierani z Moskwy, a dziś robią je ludzie popierani ze stolic Zachodu, głównie z Berlina i Brukseli, oraz z Nowego Jorku i Waszyngtonu.
Przy okazji, pojęcie „racji stanu” sugeruje, że Państwo jest najważniejsze, a pojęcie „interesów” należy do języka ekonomii, a nie do języka polityki. Polityka to realizacja dobra wspólnego. Naród Polski potrzebuje własnego Państwa, aby realizowało dobro wspólne Polaków. Uwikłania międzynarodowe, choćby te w UE, mogą komuś wydawać się doraźnie korzystne, ale przyjdzie płacić za nie niewolą. Jak? Czy pamięta Pan jak całkiem niedawno manipulowano argumentami sanitarnymi aby pozamykać nas w domach? Potem, jeden z biskupów zapytał: „a gdzie to podziała się ta epidemia po wybuchu wojny na Ukrainie?” No właśnie, gdzie się podziała? Szkoda tylko, że tak późno się zorientował.
Co do rolników, są jedną z ostatnich grup społecznych, które jeszcze nie zatraciły poczucia rzeczywistości i dlatego się bronią, a przy okazji bronią własnej produkcji żywności w krajach europejskich, czyli bronią bezpieczeństwa żywnościowego swych narodów. Wielkie kapitały więcej zarobią na imporcie żywności z Ukrainy czy Ameryki Łacińskiej. Jak im się wyda, że zarabiają za mało, to pójdą w drożyznę. A jak łańcuchy dostaw zostaną przerwane – choćby przez wojnę – to głód zajrzy w oczy narodów Europy.
– Protesty rolników, ale także wzrost poparcia dla ugrupowań eurosceptycznych pokazują, że Europa budzi się z letargu. Jest oczekiwanie wśród konserwatystów, że czerwcowe wybory przesuną wektory w polityce europejskiej na prawo i przyszła Komisja Europejska odejdzie od Zielonego Ładu. To Pana zdaniem realne czy myślenie życzeniowe?
– Eurokraci wykonają polecenia wielkich, ponadnarodowych korporacji, tyle, że po wyborach do Europarlamentu. Sens udziału w wyborach ludzi takich jak ja, to mówić prawdę, a w przypadku wyboru na posła do Europarlamentu mówić prawdę tam, w Brukseli i Strasburgu.
– A co proponuje Konfederacja?
– Konfederacja jest bytem programowo dość złożonym. Jestem jednym z wielu kandydatów i nie mam uprawnień, by mówić w imieniu całej Konfederacji.
Osobiście uważam, że trzeba się wynieść z tej źle skleconej budy zanim zawali się nam na głowy. Poparłbym za to rzeczywiste zbliżenie narodów Europy na fundamencie duchowym, czyli przez powrót do ich chrześcijańskich korzeni, do cywilizacji chrześcijańskiej, do prawdy, do sprawiedliwości opartej na prawie naturalnym, do miłości społecznej – czyli do Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła. Tylko tak możemy ocalić Europę.
– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję.
Rozmawiał:
Piotr Piorun
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Marsz, marsz, z ziemi europejskiej do azjatyckiej.
Nigdy więcej tego pana w życiu publicznym !!
Mam pytanie po co moderator ma oceniać komentarze