
Wkrótce będziemy mieli do czynienia ze 140 rocznicą podjęcia przez Dozór Parafii Kaliskich decyzji o założeniu na Tyńcu nowego cmentarza. Powodem był fakt, iż już w latach 70. XIX w., a zatem niewiele ponad pół wieku po powstaniu, na kaliskim cmentarzu rogatkowskim niepokojąco zaczynało brakować na nowe pochówki miejsca. W uzasadnieniu decyzji czytamy więc: (...) z uwagi, że cmentarz parafialny grzebalny w Kaliszu okazał się przepełnionym i dlatego przy chowaniu ciał zmarłych nie mogą być w zupełności zachowane przepisy wymienione w postanowieniu Rady Administracyjnej z dnia 31 maja (25 czerwca) 1846 r a dotyczące niwelacji grobów po upływie 20 lat, postanowił ogrodzić cmentarz grzebalny parafialny, na Tyńcu, znajdujący się i tam przenieść chowanie zmarłych. Poza tym, przez kilkadziesiąt lat jakie upłynęły od założenia starego (?) cmentarza – wówczas – poza granicami miasta (rogatką), Kalisz zaczął zdecydowanie wyrażać oznaki chęci podejścia pod nekropolię i zabudowywać się w tamtym kierunku (czy to już wtedy do cmentarza przylgnęło określenie „miejski”?), przeto zalecenie, by miejsca pochówku znajdowały się poza zabudową, nie było tym samym za bardzo przestrzegane. Nowy cmentarz zdecydowano się więc ulokować w „bezpieczniejszej” odległości od miasta - na terenie wsi podmiejskiej Tyniec. I ta lokalizacja okazała się bardziej pod tym względem trafiona – wszak do dziś – mimo, że w międzyczasie Kalisz wchłonął wieś Tyniec - trudno mówić o zabudowie okolic cmentarza na większą skalę.
Tereny nad Swędrnią jako miejsce pochówku ofiar zarazy funkcjonowały już od 1852 r., jednak formalnie nowy cmentarz parafialny „zaistniał” - na podstawie planu geometry A. Kleszczyńskiego - dwa lata po wspomnianej decyzji - w roku 1884. Uporządkowano wówczas teren i wybudowano ogrodzenie. Dozór kościelny, do którego na zasadzie art. 130 wyżej wymienionego postanowienia Rady Administracyjnej należy wyłączny zarząd cmentarza próbował być konsekwentny. Na posiedzeniu z dnia 20 listopada (2 grudnia) 1884 r postanowił z dniem 1 stycznia 1885 r przenieść w ogóle chowanie zmarłych na cmentarz parafialny tyniecki, na dotychczasowym [rogatkowskim – przyp. P.S.] zezwolić tylko chowanie ciał w grobowcach murowanych o ile takowe istnieją, lub na ich budowę przy murze okalających, jeśli jest miejsce i za podwyższoną opłatą dozwolić zapełnić te kilkadziesiąt miejsc, które się na cmentarzu okażą Skutkowało to tym, że przez pierwsze lata na Tyńcu chowano - w prostych, najczęściej ziemnych z drewnianym krzyżem mogiłach, po których do dzisiaj nie pozostało śladu - raczej ludzi ubogich a bogatsi ( za podwyższoną opłatą?) grzebali swych zmarłych wciąż na rogatce. Ale z czasem i na tynieckiej nekropolii pojawiły się grobowce rodzinne. Kilka z nich – przy murze od strony miasta – przetrwało do czasów obecnych a najstarszy grób ma nawet zaznaczoną datę 1886 r. Zwróćmy uwagę, że był to ostatni cmentarz powstały w Kaliszu przed 1914 r. a z kolei w czasie II wojny jedyna nekropolia, na której okupanci pozwalali Polakom chować swoich zmarłych (na Majkowie grzebano wtedy niemieckich żołnierzy). Po lewej stronie od wejścia głównego (obok budynek administracji i stoiska kwiatowo-zniczowe) znajduje się „starsza” a po prawej – „nowsza” część nekropolii. Ta starsza ulokowana jest na łagodnym stoku, spacer po niej wiąże się czasem z podejściem a dotarcie do mogiły swoich bliskich bywa czasami, z powodu gęstej i dość chaotycznej „zabudowy”, nieco kłopotliwe. Ale może właśnie to stanowi o swoistym uroku (jeśli można użyć takiego określenia) tego miejsca. (Z podsłuchanej tam kiedyś rozmowy: chciałabym być tu pochowana, bo tu jest taki ładny widok… Do dziś nie rozstrzygnąłem czy tej niewieście chodziło o kontemplacje rzeczywiście ładnych pejzaży z górnego tarasu w kierunku Prosny i miasta czy może raczej miała na myśli lepsze z tego miejsca perspektywy – widoki dostania się do niebiesich…)
A skoro o mistycznej atmosferze tego miejsca mowa… Przed pół wiekiem, kiedy statystycznie na dziesięciu kaliszan przypadał jeden samochód osobowy (a nie tak jak dzisiaj - 8,3) i nie byliśmy też tak leniwi, by wozić swoją cielesność autobusem, we Wszystkich Świętych na Tyniec szło się „przez pola” pieszo. Szlak, który w tym dniu był – bez względu na pogodę - zatłoczony niczym ten na kaliską giełdę w każdą niedzielę, zaczynał się w parku, potem przez mostek przy basenie (dziś tej kładki już tam nie ma a w miejscu basenu mamy aquapark) docierało się do kolejnej przeprawy – przez Swędrnię. Po przejściu drewnianego (wówczas) mostu skręcało się w prawo i wzdłuż rzeczki, wśród jesiennych (a bywało czasem, że już zimowych) pól, obok nielicznych chałup docierało się na cmentarz. Trud wędrówki wynagradzał widok rozjaśnionego odbitym blaskiem setek świeczek, nadcmentarnego nieba. A „na miejscu” ogniki świec (lampek a tym bardziej zniczy jeszcze nie wynaleziono), migających wśród kamiennych grobowców tworzyły tajemniczą, metafizyczną rzekłbyś, aurę.
Cmentarz "dorobił się" interesujących nagrobków oraz miejsc pochówku znanych kaliszan. Należą do nich m.in. znajdujące się w pobliżu wejścia, odnowione ostatnio: grób nieznanego żołnierza, zbiorowa mogiła 56 członków AK - ofiar egzekucji w lesie skarszewskim w styczniu 1945 r. i znajdująca się nieopodal mogiła Alfreda Nowackiego – zagadkowej postaci z wywiadowczych i konspiracyjnych kręgów. Są też miejsca pochówków proboszczów z kaliskiej kolegiaty ze znanym wśród uczniów kaliskich szkół ks. Zenonie Kalinowskim i zmarłym przed kilkunastu laty ks. Lucjanem Andrzejczakiem. Jest również symboliczny grób rozstrzelanego na początku II wojny przez Niemców na placu św. Józefa księdza Romana Pawłowskiego, stary i nowy grobowiec oo. Jezuitów - napis na pamiątkowej tablicy głosi częściowo błędnie „Grobowiec OO. Jezuitów zmarłych w Kaliszu w XVI-XVII w Ich prochy pochowano najpierw w kościele św. Wojciecha po kasacji zakonu i objęciu kościoła przez ewangelików w r.1798 przeniesiono do kolegiaty św. Józefa wreszcie w 1970 r. złożono w niniejszym grobowcu”. W jezuickim grobowcu, przy w którym we Wszystkich Świętych odprawiana jest tradycyjna Msza św., spoczywa m.in. ks. Stefan Dzierżek a z powiększonej fotografii uśmiecha się do nas charakterystyczna brodata twarz pochowanego tam także ojca Zdzisława Pałubickiego (pamiętają Państwo jego ksywkę „cypisek” i pionierskie poczynania w dziedzinie kontaktowania się z wiernymi przez Internet?). Obok swą dużą mogiłę mają również siostry zakonne a odczytywanie zakonnych imion pochowanych tu nieboraczek bywa czasem ciekawym wyzwaniem.
Na cmentarzu są też mogiły powstańców styczniowych i zbiorowa mogiła ofiar pruskich egzekucji z sierpnia 1914 r. Można również odnaleźć groby wielu znanych kaliszan: pierwszego dziekana kaliskiego UAM i samorządowca - prof. Jerzego Rubińskiego, twórcy potęgi kaliskiego boksu - Antoniego Szymańskiego, małżeństwa Walczyńskich (kolektura na Pułaskiego, pielgrzymki na Jasną Górę), pisarza Arka Pacholskiego, malarza Wacława Kurka, aktorów (m.in. Ignacego Lewandowskiego), samorządowców, nauczycieli, lekarzy, restauratorów, sportowców. W starej części cmentarza, w tzw. alei Aniołów znajdują się najstarsze piaskowcowe groby ze strzegącymi je (jeszcze tu i ówdzie) kamiennymi aniołami i aniołkami. Spacerując cmentarnymi alejkami można też snuć historie o posmaku niemal sensacyjnym - jest kwatera samobójców, jest grób wielokrotnego mordercy straconego w latach pięćdziesiątych po głośnym procesie (to w nowej części), są mogiły ofiar wypadków i spektakularnych zabójstw– w tym młodej Greczynki ściętej przez Niemców … toporem. Są wreszcie wystawne grobowce rodzin kaliskich biznesmenów i kwatery małych mogiłek dziecięcych, na których wzruszają inskrypcje:
Za Józi dobroć i stałość do Ciebie panie osierocony bólem złamany
podnoszę głos. Przyj duszę do swej chwały i daj mi przeżyć ten straszny
cios. Józefa Aniela Tryfan. Zmarła w 1906 r Przechodniu drogi zwolnij
swe kroki na chwile i odmów Zdrowaś Maryja na Józi mogile
Nekropolia ma obecnie ponad 8 ha powierzchni ale jej obszar jest – od strony starej cegielni przy ul. Braci Niemojowskich - sukcesywnie powiększany. Jest cmentarzem wyznaniowym „we władaniu” kaliskiej parafii kolegiackiej (pw. Wniebowzięcia NMP), która w roku 2020 rozpoczęła budowę przycmentarnej kaplicy – kościoła właściwie, przy tej okazji uporządkowano nieco teren za cmentarzem i wyznaczono też dodatkowy parking.
Piotr Sobolewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Na podstawie roczników podejrzewam, że Maria i Hermogenes byli rodzicami Eruli? A coś wiadomo za co została ścięta przez Niemców?
Niestety, nie bardzo wiem. Ścięcie toporem było czasem stosowane przez faszystów jako rodzaj - mającej odstraszać - "profilaktycznej" egzekucji. Ale czy to miało miejsce tutaj? - nie wiem. A może ktoś wie więcej...
I jeszcze (przypadkowo nieco) w temacie. Zwiedzałem "na dniach" Nieszawę, jest tam m.in. tablica poświęcona miejscowej dziewczynie zaangażowanej w ruch oporu, aresztowanej i... ściętej toporem we wrocławskim więzieniu. Zatem...