
Łamane barokowe (i co istotne – oryginalne) dachy domów w Kaliszu mogły jeszcze oglądać pokolenia naszych pradziadków. Jednym z takich budynków była drewniana chata u zbiegu Garncarskiej ze Stawiszyńską, w miejscu gdzie dzisiaj krzyczy pustką nieużytek. Budynek o urodzie z czasów Rzeczypospolitej Szlacheckiej być może do pryncypialnych w mieście nie należal, ale z całą pewnością jako źródło historyczne – ikonograficzne, jest bezcennym przykładem – dowodem na temat dawnej zabudowy Kalisza przed zburzeniem w 1914 roku. Cofamy się w czasie, gdy rządził car Mikołaj nr dwa i oglądamy Kalisz małomiasteczkowy choć z impulsem rozwojowym po budowie węzła kolejowego. Kalisz z zabudową z wieków XVIII i XIX. Kalisz który opisywała Dąbrowska nazywając go Kalińcem.
Na osiach widokowych i osi czas
Przy Stawiszyńskim Przedmieściu (nazwanym w Nocach i Dniach Dziadowym) mimo znacznego oddalenia od jądra miasta – placu ratuszowego, działo się na przestrzeni wieków bardzo dużo. Są to tereny nierozerwalnie związane z najlepszymi akapitami historii Kalisza. Bo i stał tu zamek kaliski i płynęła tędy Babinka, były tu kościoły, klasztory, ale i była też… udręka. Dziś garść faktów z historii tego fragmentu miasta; zajrzymy w dzieje kościółka patrona zakochanych, a lot na pokładzie dumy rosyjskiej technologii lotniczej, której makieta stała tuż przy ulicy Warszawskiej, zakończymy przy wodotryskach na zasypanym korycie Prosny. Widok na ulicę Stawiszyńską z placu Jana Kilińkiego także zmieniały wieki. Przybywało i ubywała budynków, lecz już od XVII wieku dominantą widokową tego rejonu był zespół bernardyński (a dziś jezuicki). Tuż za nim do 1914 roku istniała perła dla historyka (także sztuki) – drewniana chata kryta gontem – pamiątka po Pierwszej Rzeczypospolitej. O niej będzie ta opowieść.
Metryka spod znaku krzyża
Już w 1282 r. Przemysł II, książę wielkopolski oraz późniejszy król Polski, ufundował tutaj dla miasta szpital pod wezwaniem św. Ducha oraz kościół i klasztor kanoników regularnych de Saxia, którzy ów szpital przyjęli pod swą opiekę. Stał on tuż za bramą Toruńską i rzeką, w miejscu, w którym dziś funkcjonuje popularny lokal – Lewy Profil Asnyka, w kamienicy wybudowanej przez fabrykanta Wincentego Przechadzkiego, pod adresem Babina 1. Przy trakcie wiodącym w kierunku Torunia, a bliżej Kalisza – do Stawiszyna, od XVI wieku zaczęli regularnie osiedlać się ludzie, tworząc typową dla średniowiecza luźną zabudowę zwaną ulicówką. Wobec wzrastającej od końca wieków średnich pozycji Warszawy tereny między Babinką a kanałem Bernardyńskim zwykło się coraz częściej nazywać Przedmieściem nie Toruńskim, a Warszawskim, ale też Stawiszyńskim. Pod koniec XV w. Przedmieście to zyskało na znaczeniu dzięki sprowadzeniu tu bernardynów – wolą arcybiskupa gnieźnieńskiego, a zarazem prymasa Jana Gruszczyńskiego. Otrzymali oni w 1489 r. od Kazimierza Jagiellończyka przywilej na zbudowanie kościoła i klasztoru na placach ofiarowanych przez arcybiskupa i kaliskich mieszczan. Pierwsze budynki – drewniany klasztor i kościół zbudowany w technologii zwanej pruskim murem – powstały tu jednak dopiero w 1607 r. (dziś są to zabudowania oo. Jezuitów). W 1642 r. rozpoczęto wznoszenie murowanych gmachów dla bernardynek. Dwa lata później na miejscu spalonego drewnianego kościoła św. Ducha wystawiono murowany, a przy nim taki sam dwupiętrowy klasztor dla duchaków. W owym czasie trwała budowa potężnego, murowanego kompleksu gmachów klasztoru bernardynów – stojących po dziś dzień pod jurysdykcją oo. Jezuitów przy ul. Stawiszyńskiej 2.
W XVIII wieku granica Przedmieścia sięgnęła drugiej odnogi Prosny, tj. dzisiejszego kanału Bernardyńskiego, i weszła na teren zwany Glinkami lub Gliniankami, czyli okolice dzisiejszej ulicy Garncarskiej. Za korytem kanału Prosny zbudowano wtedy drewniany kościółek św. Walentego, który stał po drugiej stronie ulicy Stawiszyńskiej – gdzie dziś funkcjonuje Rowerowy Młyn – centrum naprawy dwukołowców. Za czasów Pruskiej Kamery, organu porządkującego miasto na przełomie XVIII i XIX wieku, zlikwidowano zakon bernardynek, wywożąc zakonnice do Warty. Budynek szpitala św. Ducha, grożący zawaleniem, po wyprowadzeniu z niego ubogich pensjonariuszy do klasztoru bernardynek rozebrano, a plac po nim wydzierżawiono panu Wojciechowi Bogusławskiemu na budowę pierwszego w mieście gmachu teatralnego – tu raz jeszcze nasz wzrok powinien iść w stronę kamienicy przy Babinej 1.
W czasach Księstwa Warszawskiego nie zmieniło się tu wiele. W 1807 r. rozebrano zniszczony już mocno kościółek św. Walentego, a cmentarz znajdujący się nieopodal niego przeniesiono za Rogatkę Wrocławską. Co się szerzej tyczy rogatek miejskich, miało Stawiszyńskie Przedmieście swój, a jakże, własny budynek celny, regulujący ruch transportowy i pasażerski przybywający do Kalisza z Konina, Stawiszyna, Turku czy Zbierska. Rogatka Stawiszyńska – bo o niej mowa – stała od lat 20. XIX wieku do końca tego stulecia zapewne przy wylocie Skarszewskiej do Stawiszyńskiej. Tak przynajmniej pokazują mapy. Istotne zmiany w urbanistyce i architekturze tych terenów nastąpiły od połowy XIX wieku, a więc w czasach Królestwa Polskiego. Nowy trakt warszawski zmienił układ Przedmieścia. Wybudowano most, którym ze stolicy wjeżdżało się wprost na plac dzisiaj mający za patrona Jana Kilińskiego (do tego czasu główna droga dojazdowa z Warszawy wiodła krętą Garncarską i Stawiszyńską). Wtedy też, mniej więcej od lat 30. XIX wieku, Przedmieście Toruńskie/Stawiszyńskie formalnie stało się Warszawskim. W połowie XIX w. stały na Przedmieściu rzecz jasna nie tylko przybytki dla odnowy ducha, ale też i ciała. Mowa o dwóch zajazdach – Staropolskim, stojącym na wprost bernardynów, i drugim z szynkarnią, kręgielnią i ogrodem na początku dzisiejszej Niecałej. W 1864 r. władze rosyjskie zlikwidowały klasztor bernardynów. Resztę zakonników, w liczbie 18, wywieziono do klasztorów w Kole, Kłodawie, Warcie i Kazimierzu. W 1911 r. powstał projekt wytyczenia ulicy łączącej Przedmieście z istniejącym już ponad 40 lat placem św. Mikołaja. Wówczas to, kosztem części pobernardyńskich ogrodów i prywatnych pól, powstała dzisiejsza ulica 3 Maja. Zielona pobernardyńska oaza skurczyła się. Szczęśliwie, mimo tych zmian w przestrzeni miejskiej, miejsce to, dziś za wysokimi murami, nadal posiada wielki pokład sacrum.
Sklepy kolonialne i żydowskie sodówki...
Jednym z symboli tamtego Kalisza (przed zburzeniem i zgruzowstaniem) były setki sklepów z asortymentem „kolonialnym” czyli wszelkim. W końcu powiedzenie sklepy z mydłem i powidłem nie wzięło się z nikąd.
Józef Kubasiak prowadził sklep spożywczy znajdujący się we wspomnianej barokowej chatce przy Stawiszyńskiej. Był to skład towarów spożywczych, a jakich dokładnie? Na fotografii wprawne oko dostrzeże w ofercie mleko i ryby. Ale asortyment był z całą pewnością szerszy. Sklep w tym miejscu nie stał z przypadku a jednym z powodów dla których właśnie tutaj dojrzewała oferta dla klienta było skrzyżowanie z Garncarską – wtedy bardzo ważną ulicą, którą biegł trakt dziś na Łódź i Warszawę. Był turkot koni, gwar i tumany kurzu. Działo się – kwitując w skrócie. Józef Kubiasiak był wzorowym obywatelem miejskim według wspomnień jego prawnuczki. Piastował stanowisko ławnika sądowego i odważył się chwycić za broń w czasie Powstania Wielkopolskiego, mimo iż musiał się wtedy znajdować w bardzo trudnej sytuacji materialnej po spaleniu Kalisza przez Niemców. Brał czynny udział w życiu odbudowującego się ze zgliszcz Kalisza. Historia na scenariusz filmowy. Ale popatrzcie raz jeszcze Szanowni na urodę jego domu przy Stawiszyńskiej. Czyż nie jak z Soplicowa odrobinę? Tutaj kłaniają się wieki.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ojjj Panie Mateuszu... Przy ul. Warszawskiej to nie była duma rosyjskiej techniki lotniczej. Jeśli już, to po II Wojnie raczej była by to radziecka technika. Ale to nawet nie radziecka, tylko polska technika. Samolot TS-8 Bies konstrukcji Tadeusza Sołtyka (TS) z silnikiem WN (Wiktor Narkiewicz). Cytat z wikipedii: "TS-8 Bies był drugim po motoszybowcu „Pegaz” samolotem polskiej konstrukcji z polskim silnikiem zbudowanym po wojnie, jednocześnie pierwszym po wojnie naprawdę nowoczesnym całkowicie metalowym samolotem zaprojektowanym i budowanym w Polsce po wojnie"