
W miniony piątek wraz zakończeniem roku szkolnego zaprzestała dalszej działalności Szkoła Podstawowa w Lipem. W tym smutnym, aczkolwiek znaczącym w historii miejscowości wydarzeniu uczestniczyli nauczyciele, uczniowie i ich rodzice oraz przyjaciele szkoły. Zabrakło kogokolwiek z przedstawicieli władz samorządowych.
Szkołę w Lipem już raz zlikwidowano. W 2001 roku ówcześni rajcy i wójt gminy Blizanów byli zgodni co do tego, by placówkę zamknąć. Uchwała Rady Gminy dotyczyła likwidacji szkoły nie tylko w Lipem, ale także szkół w Pawłówku, Żernikach i Pruszkowie. Mieszkańcy Lipego nie pogodzili się z tą decyzją. Postanowili przejąć prowadzenie szkoły. – Wówczas do szkoły chodziło około 50 dzieci, większość z Lipego. W porównaniu z kosztami funkcjonowania innych szkół w gminie utrzymanie naszej było stosunkowo niskie. Natomiast likwidacja placówki oznaczała konieczność codziennego dowozu kilkudziesięciorga uczniów do innej miejscowości. Wiązałoby się to z dodatkowymi trudnościami dla dzieci i rodziców, a ponadto generowałoby dodatkowe koszty dla gminy. Stąd argumenty włodarzy nie przekonywały nas. Postanowiliśmy działać – mówił ks. Lechosław Woźniak, proboszcz parafii w Lipem, prezes stowarzyszenia „Mała Szkoła” na rzecz Rozwoju w Lipem. To właśnie ks. proboszcz wziął na siebie główny ciężar stworzenia stowarzyszenia i załatwienia wszelkich formalności związanych z przejęciem szkoły. Stowarzyszeniowa szkoła w Lipem była pierwszą tego typu placówką w powiecie kaliskim. Widziałem, jaki był stan budynku szkolnego po przejęciu go od gminy. Wydawało się wręcz nieprawdopodobne, że w XXI w. w takich warunkach uczyły się dzieci. Obiekt wymagał niemal generalnego remontu. Toalety (oj! chyba złe określenie, bardziej pasowałoby „kible”) znajdowały się na tyłach podwórza. Ich stan był tak fatalny, że nie wszystkim, szczególnie tym najmłodszym uczniom wystarczało odwagi, aby z nich korzystać. Członków stowarzyszenia, których wspierali pozostali mieszkańcy Lipego, nie przerażało to. Byli pełni nadziei i optymizmu. Wierzyli, że za jakiś czas ich szkoła stanie się wspaniała.
Ze wstydliwej ruiny
zrobili perełkę
Tak też się stało. W 2011 roku odwiedziłem ją. Jak wyglądała po 10 latach prowadzenia przez stowarzyszenie – najlepiej oddał tytuł mojej publikacji „Szkoła jak z bajki”. „Przez ten okres wykonano kapitalny remont budynku, wymieniono drzwi i okna, budynek pokryły kolorowe tynki. Teren szkoły ogrodzono estetycznym klinkierowo-metalowym płotem. W dobudowanej części budynku urządzono toalety z prawdziwego zdarzenia. Cztery sale dydaktyczne wyposażono w nowe ławki i krzesła. Imponująca jest salka komputerowa. Korzystają z niej także mieszkańcy Lipego i okolicznych miejscowości. W kursach dla dorosłych uczestniczyło ponad 100 osób. Salkę katechetyczną wyposażono w drabinki, sprzęt sportowy i odbywają się tam lekcje wychowania fizycznego. Najmłodsi mają do swojej dyspozycji dwie sale zabaw. Na przyszkolnym terenie wybudowano bogato wyposażony plac zabaw” – to fragment mojej publikacji sprzed 10 lat. Byłem pod dużym wrażeniem tego, co zobaczyłem. Przejęcie szkoły przez stowarzyszenie było swoistym prztykiem w nos ówczesnym włodarzom gminy. Być może dlatego od początku szkoła nie mogła liczyć z ich strony na żadne dodatkowe wsparcie. Oprócz dotacji ministerialnych, które przychodziły na konto gminy, ta nie przeznaczała – jakby nie patrzeć, na placówkę działającą w systemie gminnej oświaty – jakichkolwiek dodatkowych środków. Polityka włodarzy i rajców gminy nie zmieniała się po kolejnych wyborach samorządowych. Nauczycieli z Lipego nie było widać na oficjalnych gminnych uroczystościach organizowanych z okazji np. Dnia Edukacji Narodowej. Dla nich nie było nagród i podziękowań. – Nam to nie przeszkadzało. W końcu prowadziliśmy szkołę dla naszych dzieci i wnuków, a nie dla władz gminy. Jednak nie powiem, niejednokrotnie czuliśmy się jak ludzie gorszego sortu. Dobrze, że uczniowie byli zbyt mali, by rozumieć, że są inaczej postrzegani niż ci chodzący do szkół w Blizanowie, Jankowie Pierwszym, Piotrowie, a nawet od tych ze szkoły stowarzyszeniowej w Rychnowie – mówił mieszkaniec Lipego.
Przez lata w szkole w Lipem uczyło się 40–50 uczniów. Przy tej liczbie otrzymywane pieniądze pochodzące z ministerialnych subwencji w zupełności wystarczały na pokrycie kosztów funkcjonowania szkoły. Dodatkowe środki pozyskiwane od sponsorów zasilały budżet i pozwalały np. finansować wycieczki, inwestować w pomoce dydaktyczne.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
bajki,bajki,bajki nic więcej