
Pan tu na siłę wyszukujesz fabryk na Józefince – to reakcja Sz. Czytelnika na treść mojego listopadowego felietonu z historycznej rubryki „Życia …” - a tymczasem mamy w Kaliszu ulicę Fabryczną a na niej…No właśnie – też nie ma dziś żadnej fabryki, manufakturki a i choćby z warsztacikami jakoś tam licho. Co jest (a raczej było, gdy nadawano tą nazwę) grane?
Nim jednak udamy się na Fabryczną trzeba najpierw koniecznie zajrzeć na pobliską i równoległą do niej ulicę Pułaskiego. Jej zarys widoczny jest już na XIX wiecznych planach miasta - m.in. na opracowanym przez Wollego planie Kalisza z 1878 r. a nawet na wydanym z okazji zjazdu monarchów planie z 1835 r. A już określoną z nazwy (Wiejska) tą ulicę widzimy wyraźnie na planie miasta sporządzonym przez Bukowińskiego w 1910 r. Faktem jest, że wówczas - co sugeruje nazwa - postrzegano ją jako ulicę leżącą raczej poza miastem, jej rangę wyraźnie podniosły jednak solidne kamienice, z których pierwsze zaczęto stawiać jeszcze w XIX w. Ciąg dalszy owego boomu (być może spowodowanego niższymi tu cenami działek) przyniósł początek następnego stulecia ale, po krótkiej przerwie z pierwszych lat I wojny, prawdziwego prestiżu dodały ulicy powstające tuż po niej, kamienice najbogatszych kaliskich fabrykantów.
Przy Wiejskiej wznoszono piękne secesyjne obiekty mieszkalne na zapleczu których, obok mieszkalnych oficyn, powstawały budynki fabryczne. No i już się wyjaśniło - z przodu (od Pułaskiego) mieszkamy, z tyłu (czyli od Fabrycznej) pracujemy, by m.in. mieszkać zasobnie.
Zatem najpierw Pułaskiego. Do spaceru zaprasza stojący na szczycie jednej z pierwszych (pod 2) Mickiewicz z kopii poznańskiego pomnika, choć wielu skłonnych jest widzieć w miniaturowej rzeźbie raczej patrona ulicy. Naprzeciwko jest narożna „jedynka”. W postawionej tuż po I wojnie kamienicy Wróblewskich i Stankiewiczów (tych drugich szczególnie okrutnie doświadczyła okupacja - ojciec był bodaj pierwszą ofiarą egzekucji dokonanej, jeszcze we wrześniu 1939 r., przez Niemców w Kaliszu, syn zginął w powstaniu warszawskim) mieściła się apteka Bzowskiego a potem sklep wędliniarski Teodora Iwankiewicza. Warto wspomnieć, że żoną wspomnianego Stankiewicza (był piekarzem) była krewna znanego jazzmana Jana Ptaszyna Wróblewskiego, który urodził się właśnie na Pułaskiego. Przypomina o tym postać muzyka dmącego tam w saksofon na okiennych banerach i mrugająca do nas z neonu. Sąsiednią „trójkę” upamiętniła chyba najbardziej kawiarnia ,,George’a’’, w której spotykali się oficerowie kaliskiego garnizonu oraz śmietanka kaliskiej społeczności żydowskiej. A także, gdzieś na zapleczu, ukryci przed ewentualnymi kontrolnymi wizytami nauczycieli, uczniowie kaliskich szkół średnich. Zagadkę nazwy lokalu wyjaśnia imię właściciela kawiarni - Jerzego Raczkowskiego.
Teraz spójrzmy ponownie na stronę parzystą. Sprzed pierwszej wojny pochodzą także kamienice numer 4 i 6. Właścicielem „czwórki” był jeden z potężniejszych kupców kaliskich Dawid Perle, jego duża hurtownia towarów znajdowała się nieopodal, „zamykając” od strony dzisiejszej Śródmiejskiej ulicę Fabryczną. W kamienicy pod 4 mieściła się (konkurencyjna dla „Georga”?) restauracja Józefa Badeckiego a dobre obiady pomagało strawić piwo serwowane przez Zalca pod 8. Wiejska 10 to fabryka mydła Szymona Munka, tam też przyjmował stomatolog Seid. Kamienica nr 12 to jedna z kilku nieruchomości należących do żydowskiego producenta koronek Rafała Frenkla (Sz. Czytelniku, zajrzyj proszę do artykułu o przemyśle na Józefince). W postawionym około 1914 r. domu mieściła się pierwsza kaliska centrala telefoniczna - własność firmy Golc-Krassowski a później, także popularna wśród uczniów, choć oficjalnie oczywiście dla nich niedozwolona, „bilardownia” Szulakowskiego. Tam też w międzywojniu miało swą siedzibę Stowarzyszenie Akuszerek. Kamienica stoi na rogu Pułaskiego i Kredytowej. Tą drugą, krótką uliczkę uważa się za najniżej npm. położoną ulicę Kalisza. U jej wylotu nad kanałem Rypinkowskim mieściła się onegdaj Kaliska Koronkowa Manufaktura „Merkury”, po niej do budynku weszła Wytwórnia Wyrobów Dzianych Hermana Skowrona (150 pracowników w 1910 r.), obecnie koszule szyje tam pan Wypych. Ale przecież i na nieparzystej stronie Wiejskiej - Pułaskiego - czyli tej, która dochodziła do Fabrycznej - „przegapiliśmy” kilka interesujących firm, głównie branży hafciarskiej i koronkarskiej. Większe lub mniejsze fabryczki pracowały pod numerami: 5 - właściciel Fajgin, 13 - aż dwa warsztaty, których właścicielami byli Opatowski i Szeps, 19 - Szlam Bułka. A pod 31 Manufaktura Hafciarska „Konkordia” M.B. Traubego (w naszych czasach „Przełom”, obecnie apartamentowiec) i wreszcie Fabryka Koronek Berlachów (33).
A teraz ponownie strona z numerami parzystymi. Wiejska 14 to adres fabryki lalek i zabawek Kleczyńskiej a 16 (jedna z nielicznych kamienic z elegancko odnowioną fasadą ) - warsztat hafciarski Borkowskiego. Pod 20 - Mechaniczna Fabryka Haftów i Koronek Klockowych „Bretonia” a pod 22 - Fabryka Koronek Spójnia Sołoniewicza ale i warsztat hafciarski Wartskiego i Krotowskiego, po II wojnie - hurtownia odzieżowa. W miejscu „bloku ceramiki” (nr 22) rozciągał się onegdaj niewielki ogródek, w którym rosły owoce i orzechy „przerabiane” później w pobliskiej cukierni George a za nim, pod 24 (ostatnia ze stylowych kamienic po tej stronie ulicy) swój warsztat hafciarski miał Landau.
Dzisiaj, na ulicy nie usłyszymy już odgłosu stukających maszyn czy nawoływań restauratorów, za to przed wiekiem tu naprawdę musiało być głośno ale też bogato i pięknie. Gdyby wszystkie wspomniane budynki jakimś cudownym zrządzeniem losu zostały odremontowane, a ich elewacje zyskały nowy make up to - śmiemy twierdzić - bruk (koniecznie odnowiony w odpowiedniej stylizacji) tego fragmentu ulicy codziennie wydeptywałyby tłumy wrażliwych przecież na otaczające piękno kaliszan. Dość marzeń - tymczasem wróćmy do zagadnień natury industrialnej. Tym bardziej, że krótkim łącznikiem przejdziemy zaraz z Pułaskiego na tytułową Fabryczną. Nim jednak to nastąpi, warto wspomnieć o kolejnych fabrykach stojących na Pułaskiego - tuż przed i za Ułańską. Przy Czaszkowskiej funkcjonowała mydlarnia pani Siwińskiej, mleczarnia Konowalczuka a już „za naszej pamięci” produkowano bombki choinkowe. Naprzeciwko pojawiły się baraki, w których siedzibę znalazła dyrekcja (?!) Kaliskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego.
Przy samej ulicy Pułaskiego stał kiosk Plucińskich, w którym można było kupić np. oranżadę, lody „pingwiny” czy wymienić syfon. W latach 70. na tym miejscu postawiono budynek NOT-u, uroczyście otwarty w 1973 r. Za NOT-em uliczka Zacisze zwana kiedyś Rumińskiego a przed wojną - Krechowiecką. A już za Ułańską, w narożnym i współcześnie przebudowanym nieco budynku nr 39 mieściła się wytwórnia wód gazowanych Nagórskiego i Szabłowskiego a potem wylęgarnia drobiu. Dalej zaś mamy parterowe obiekty dawnej ujeżdżalni carskiego a następnie polskiego pułku artylerii, w których po II wojnie znalazły siedzibę oddziały fabryki dziewiarskiej a potem Kaliskiej Drukarni Akcydensowej (obecnie jest tam dyskont spożywczy). Przez kilka sezonów organizowano też tam walki bokserskie.
Wracamy na róg Czaszkowskiej i Fabrycznej - przed budynek szkoły (do niedawna MDK), przyozdobiony patriotycznym muralem nawiązującym do powstańczo - wielkopolskiego imienia placówki. „Dawno, dawno temu” stał tam dworek „Chorabie”, przez jego późniejszego mieszkańca określany jako „Czaszki”. W schyłkowym okresie międzywojnia należał on do Margulesów, wtedy też funkcjonował tam sklep spożywczo - kolonialny Kwiatkowskich. Konkurencję dla niego stanowił, znajdujący się na drugim narożniku, w kamienicy należącej do znanej w Kaliszu rodziny Jedwabiów, sklep Roszaka. Gdybyśmy ruszyli Czaszkowską dalej, trafilibyśmy na… wspomnienie o Fabrykach: Maszyn i Narzędzi Rolniczych Ludwika Przyrembla (1855, w dwupiętrowym budynku uwijało się 38 robotników, roczna produkcja 16 tys. rubli), Haftów i Koronek Braci Nagórskich oraz, rzecz jasna, Kaliskiej Drukarni Akcydensowej (dziś PWSZ). Ale my ruszamy Fabryczną - ulicą skomunikowaną ze Śródmierską po 1945 r. przez wyburzeniu wspomnianej hurtowni Perlego a wcześniej, przed kilkoma wiekami, stanowiąca koryto kolejnego prośniańskiego dopływu - Mniszki. Do wymienionych już - z adresem właścicieli od Wiejskiej- fabryk i warsztatów trzeba dorzucić następne firmy. Po lewej, czyli za szkołą, funkcjonowały kolejne dwie fabryki koronek i haftów uwzględnione na planie Bukowińskiego: Szeinfelda oraz Szajnika i S-ki. Nieco dalej, na prawej stronie Fabrycznej - Kaliska Fabryka Tiulu Firanek i Koronek potentata w tej branży - Samuela Flakowicza. Jej obiekty stoją do dziś - do przeznaczonego dziś na mieszkania budynku (nr 6) z 1923 r. (architektem Witold Wardęski) Flakowicz dokupił posesję nr 8 i postawił tam modernistyczną halę wg. proj. Alberta Nestrypke.
Obecnie, po „dyskotekowo - klubowym” epizodzie stoi ona pusta i czeka na lepsze czasy (które mają nastąpić po planowanym umieszczeniu tam placówki kultury). Listę firm z Fabrycznej uzupełnia „sąsiadka spod 4” Flakowiczów - Fabryka Koronek Klockowych „Bruksella” przekształcona potem na Kaliską Wytwórnię Zabawek Wypychowych i Gumowych „Kawyza” Izydora Lustiga.
Uzbierało się tego trochę - choć o przemyśle w tej okolicy można już mówić tylko w czasie przeszłym. Zarówno Pułaskiego jak i Fabryczna spełniają za to gorliwie, oprócz mieszkalnej, funkcję komunikacyjną. Taki to ci już los większości ulic naszego „rozjeżdżonego” śródmieścia.
Piotr Sobolewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie