
Z danych opublikowanych w „Raporcie o stanie gminy za 2020 rok” wynika, że w ciągu ostatnich pięciu lat ( 2016 do 2020) r. liczba mieszkańców zmniejszyła się o blisko 4,5 tys. osób. Jedni opuszczają Kalisz, bo nie widzą tutaj dla siebie żadnych perspektyw rozwojowych. Drudzy pobudowali domy w podkaliskich wsiach, zameldowali się w tamtejszych urzędach gmin i wykreśleni zostali z kaliskiego rejestru. Czy te same przyczyny zadecydowały, że także para łabędzi już kilka lat temu opuściła Kalisz i wiedzie spokojny żywot w rejonie stawu w Żegocinie ( gmina Blizanów)?
Para za przykładem innych uciekła od miejskiego zgiełku i ludzkiego gwaru. Z pewnością o przeprowadzce zadecydowały też możliwości łatwiejszego zdobycia pożywienia. Kiedy na wiosnę topnieją śniegi, to łabędzie można spotkać na drugiej stronie drogi na polu obsianym ozimina. A jak zima jest bezśnieżna, to dostęp do zieleniny mają cały czas. Wody stawu zasobne są w ryby. Co oznacza, że kiedy parze przyjdzie ochota na świeżą rybkę, to nie mają z tym najmniejszego problemu. Nikt ich nie musi dokarmiać, nie musza z innymi łabędziami rywalizować o kawałki suchego chleba.
Woda w stawie jest o wiele czystsza niż w rzece Prośnie i jej kanałach. Ponadto tej wody w rzece jest coraz mniej, szczególnie latem. Koryto jest wypłacone i zarasta wodna roślinnością. Płytka woda spowodowała, że ryb też nie uświadczysz, by przeżyć odpłynęły w poszukiwaniu głębin. Łabędziom też kiepsko pływa się na płyciznach i pomiędzy gąszczami sitowia czy pałek wodnych.
Coraz więcej wiemy dlaczego para łabędzi wybrała żywot na wsi. Ale na tym nie koniec argumentów. Jak już sobie pojedzą i przyjdzie im ochota na drzemkę, to przepływają na drugi brzeg stawu (najdalszy od drogi) by zaszyć się za wysoką trawą i uciec od zgiełku. Ich żywot nie ogranicza się do jedzenia, pływania i spania. Lubują się też w dalszych wycieczkach ale nie do miasta. Najczęściej odwiedzają stawy w parku w Jastrzębnikach albo rzekę Prosnę ale bliżej Kościelnej Wsi.
Nie zapominają też o jakże ważnym życiowym przesłaniu a mianowicie o prokreacji. Sprzyjają temu komfortowe warunki życia i z pewnością uczucie jakie łączy parę łabędzi. W efekcie każdego roku na stawem pojawia sie gromadka potomków. W tym roku para doczekała się czwórki dorodnych dzieciaków. Jeszcze o nie tak pięknym upierzeniu jak rodzice ale to już tylko kwestia czasu kiedy pokryją się białymi piórami.
Wygląda na to, że przyczyn, które wpłynęły na decyzję pary łabędzi by opuścić Kalisz jest o wiele więcej. Z pewnością tak też było w przypadku wyjeżdżających kaliszan. Przyczyny nie ograniczały się do wspomnianego braku perspektyw rozwojowych i chęci życia na wsi. Tym bardziej, że tych co wybudowali się na podkaliskich wioskach jest zdecydowanie mniej od tych, którzy wybrali życie w innych miastach. Ale namawiam tych co jadąc drogą na Wrześnię zatrzymali się na chwilę nad stawem w Żegocinie ( jest parking) i z lekką zazdrością podejrzeli jak urządzili się uciekinierzy z Kalisza.
(grz)