
Pewność naszych przekonań dotyczących skuteczności stosowanych przynęt i zanęt, powinna wynikać z wielokrotnie przeprowadzanych doświadczeń, lub informacji potwierdzonych, w co najmniej trzech niezależnych źródłach. Z ich analizą należy być jednak bardzo ostrożnym, bowiem w światku wędkarskim informacje bywają często wyolbrzymione, a co również często się zdarza, wręcz kłamliwe. Najpewniejszym źródłem wiedzy jest zatem własne doświadczenie. Pisząc o zapomnianych przynętach wspomnieliśmy dwa tygodnie temu o ziemniakach. Tym razem sprawdzaliśmy ich skuteczność podczas połowu na łowisku komercyjnym
Początkowo trzech uczestników wyprawy łowiło metodą feederową z podajnikiem Drennana. Pellet dwumilimetrowy do foremki oraz różnego rodzaju przynęty zakładane na haczyki. Stosunkowo niewielka ilość brań, jak na rybność znanego łowiącym łowiska, wskazywała potrzebę poszukiwania jakiegoś rozwiązania, które pobudziłoby żerowanie ryb.
Wówczas pojawiła się myśl, aby wykorzystać gotowane w obierkach ziemniaki. W grę wchodziła metoda gruntowa z ołowiem jako obciążnikiem lub spławikówka. Wybór padł na spławik typu pellet waggler. Taki spławik, całe wymagane obciążenie ma umieszczone w swojej konstrukcji, na żyłce nie ma zatem w ogóle żadnych ciężarków. Jedynym obciążeniem jest krętlik lub szybkozłączka, który umożliwia zakładanie przyponu. Aby z doświadczenia można było uzyskać jednoznaczną odpowiedź, w początkowej fazie zanęcono niewielką ilością ziaren kukurydzy (dosłownie 10 szt.) oraz podobną ilością pelletu 8 mm. Po około trzech kwadransach oczekiwań nastąpiło pierwsze branie niewielkiego karpia, około 20 cm. Teraz, po upływie godziny, do wody powędrował ziemniak pokruszony na spore fragmenty. Warto podkreślić, że łowisko znajdowało się około 1,5 m od brzegu, a jego głębokość nie przekraczała 1 m. Zarzucony zestaw z około 1 cm wielkości fragmentem ziemniaka na haczyku, ulokowano bezgłośnie w polu nęcenia. Ze względu na małą odległość łowienia od miejsca przebywania łowiącego, należało stosować maksymalne środki ostrożności w zachowaniu. Nisko pochylona sylwetka wędkarza, spowolnione ruchy, całkowite zachowanie ciszy, bez jakichkolwiek, nawet najdelikatniejszych puknięć sprzętem o ziemię. Pierwsze branie nastąpiło po około 20 min. oczekiwań. Niestety, wykonane zacięcie trafiło w pustkę. Dodatkowe 3 kawałki ziemniaka wylądowały w wodzie razem z zarzuconym zestawem. Tym razem po 10 min. spławik zniknął pod wodą. Zacięcie rozpoczęło niesamowitą walkę z jakąś dużą rybą, która bez przeszkód odpływała w kierunku środka zbiornika. Łowienie w pobliżu faszyny umacniającej nabrzeże zbiornika niesie zawsze niebezpieczeństwo, że holowana ryba zechce wykorzystać jej obecność. Przypon 0,18 nie pozwalał na siłowy hol. W końcu, po dwudziestominutowej walce ryba zanurkowała w faszynowe umocnienia i …, zerwała przypon. W tym samym czasie, dwaj wędkarze łowiący methodą nie mieli brań, ba, nawet nie zauważyli walki, którą przegrał ich kompan łowiący z ziemniaka. Istniała obawa, że szalejąca w łowisku ryba wystraszyła te, które mogły się w nim znajdować. Podobna do opisanej ilość kawałków ziemniaka wylądowała ponownie w polu łowienia. Tym razem jednak zwiększono grubość przyponu na 0,20 mm. Już 15 min. później nastąpiło kolejne branie. Walka trwała dość długo, ale w końcu trzykilogramowy karp wylądował w podbieraczu. Teraz brania następowały regularnie, co 15 - 20 min. Pośród złowionych 8 ryb, w między czasie kilka odpięło się podczas holu, żadna nie miała mniejszej wagi niż 2 500g, natomiast dwa sięgały swoją masą 5 000g. Ziemniaki potwierdziły swoją przydatność w selekcjonowaniu dużych ryb.
Przygotowanie ziemniaków oraz ich uzbrajanie
Jednym z najważniejszych czynników decydujących o przydatności do łowienia ziemniaków jest ich twardość. Nie mogą być, pod żadnym pozorem, zbyt miękkie. W takiej postaci mogłyby być użyte jedynie do zwabienia ryb. Czas ich gotowania wynosi około 17 min. Najlepiej jest sprawdzać ich twardość patyczkiem do szaszłyków. Oczywiście dzielenie ugotowanej bulwy zależy od preferencji i przekonań łowiącego. Od lat dzielę ziemniaki palcami, i w takiej nieregularnej formie wrzucam w łowisko jako zanętę. Podobnie niekształtny fragment zakładam na haczyk.
Uzbrajanie przynęty
Sposoby uzbrajania tej znakomitej przynęty są uzależnione od kilku warunków, które musimy spełnić, aby nie łamać obowiązujących przepisów. Na łowiskach komercyjnych zabronione jest stosowanie haczyków z zadziorami oraz kotwiczek. Na wodach PZW kotwiczkę traktuje się jak haczyk, ten problem więc tu nie występuje, choć osobiście nie jestem zwolennikiem jej stosowania. Na zdjęciu przedstawiono proces zbrojenia ziemniaka niewielką kotwiczką, w której usunięto zadziory. Ważne jest, aby po przewleczeniu żyłki przez wybraną część ziemniaka, nie wciskać jej zbyt głęboko, to nastąpi samoczynnie podczas zarzucania. Tak uzbrojoną przynętą możemy wykonywać dość dalekie rzuty, zwiększając zasięg naszego zestawu. Jeżeli nie usuniemy skórki ziemniaczanej, jej obecność zwiększy odporność na przenikanie przez miąższ bulwy cienkiego drutu, z którego jest wykonany haczyk lub kotwiczka. Na łowiskach komercyjnych musimy stosować haczyki. Ich użycie jest bardzo podobne, ale zasięg rzutów staje się dużo mniejszy. Po przewleczeniu żyłki, do zestawu mocujemy pętlę przyponową używając szybkozłączki. Innym sposobem jest wykorzystanie metody włosowej, w której przynęta będzie się opierała o niewielki pręcik plastikowy lub fragment źdźbła trawy pod haczykiem.
Niedawno pisaliśmy: ziemniaki stały się zapomnianą przynętą jak i zanętą, którą przez dziesiątki lat stosowali wędkarze podczas połowu dużych ryb. Ugotowane w łupinkach, do dziś stanowią doskonałą przynętę. Po ostatniej wyprawie możemy z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że ziemniaczana przynęta, podobnie jak przed wielu laty, bardzo pozytywnie nas zaskoczyła. Patrząc na zestaw słoiczków z całą masą dumbelsów, waftersów, pop-upów i wielu innych przynęt, uśmiechałem się patrząc na miny moich kompanów. Czy nie popełniamy błędu ulegając sugestii reklamodawców i producentów przytoczonych przynęt? A może to zwykłe lenistwo i wygodnictwo spowodowało, że zadowalamy się propozycjami sklepów wędkarskich, zapominając zupełnie o „starych”, a wciąż przecież bardzo skutecznych przynętach. Spróbujcie, to naprawdę działa.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie