
Trzecią z rzędu porażkę poniósł KKS Kalisz w rozgrywkach III ligi. Kaliski zespół znów bardzo szybko stracił gola i nie zdołał odrobić tej straty, marnując m.in. rzut karny. W klubie robi się gorąco, o czym może świadczyć zwolnienie z funkcji kierownika pierwszej drużyny Kai Szymańskiej
Przed tym meczem Wda nie zdołała jeszcze strzelić gola, a zupełnie przebudowany skład nie daje gwarancji na walkę o bardziej eksponowane miejsca w tabeli, tym bardziej że obecnie klub ze Świecia to w lwiej części młodzież (sześciu młodzieżowców w wyjściowym składzie), która zupełnie niespodziewanie poradziła sobie z naszpikowanym rutyniarzami KKS Kalisz. Irytujące w grze kaliszan na własnym boisku staje się to, że bardzo szybko tracą bramkę i zupełnie nie mogą sobie z tym fantem poradzić. Tym razem goście zaskoczyli ich w 5. minucie. Najpierw zagrali „po obwodzie”, potem piłka trafiła do Damiana Szczukowskiego, któremu pozwolono swobodnie dośrodkować, a w polu karnym zupełnie niepilnowany Karol Maliszewski z pierwszej piłki przymierzył w długi róg kaliskiej bramki. Przyjezdni zrobili swoje i teraz skupili się na destrukcji, co zupełnie nieźle im wychodziło, w czym pomogli im gospodarze, marnując kilka znakomitych okazji do zdobycia goli. W 13. minucie znakomicie w pole karne zagrał Łukasz Grabowski, ale Mateuszowi Gawlikowi odskoczyła piłka sześć metrów przed bramką. Jeszcze lepsze sytuacje bramkowe miał Michał Kucharski. W 15. minucie wygrał sprint z obrońcą Wdy, strzelił w pełnym biegu, ale obok słupka. W 35. minucie kibice już widzieli piłkę w siatce po „główce” napastnika KKS, ale i tym razem zabrakło mu precyzji. W 44. minucie Konrad Chojnacki dopadł do straconej już wydawałoby się piłki, świetnie wypatrzył „Kuchara”, a ten z kilku metrów strzelił na wysokości paru pięter nad bramką. Z tych szans przynajmniej jedną należało bezwzględnie wykorzystać. Kilka minut po przerwie defensywy kaliszan omal nie zaskoczył 17-letni Dawid Cylc, który w ostatniej chwili został powstrzymany. W 62. minucie wydawało się, że losy meczu wreszcie się odwrócą. Jakub Gackowski ewidentnie faulował w polu karnym Michała Kucharskiego i zobaczył czerwoną kartkę, a Iwelin Kostow miał wpakować piłkę do bramki „z wapna”. Miał, gdyż bramkarz jego uderzenie obronił, wprawiając w osłupienie publiczność.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie