Reklama

Warsztat Kalisza(n)

08/11/2020 06:00

Kalisiana zasilają zbiory muzeów na terenie całej Polski. Wyprodukowane nad Prosną artefakty często opowiadają o błyskotliwych talentach dawnych rzemieślników i ukazują ich kunszt plastyczny. Sygnowane przez swych „ojców” zabytki, to także bardzo często ciekawa karta poznania sztuki kaligrafii, czyli ozdobnego pisma. O pięknym charakterze (nie tylko pisma) z artystycznego świata Kalisza, w dzisiejszym moim pisaniu

Plątanina liter i buty bez podziału
 W dobie druku cyfrowego zaczynamy zapominać czym jest sztuka pięknego pisania. Wszyscy, których urzeka kaligrafia, powinni zajrzeć do archiwaliów Sądu Okręgowego w Kaliszu, lub do zasobów Archiwum Państwowego. Odsyłam w te miejsca również poszukiwaczy „skarbów” historycznych naszego miasta, gdyż zarówno archiwalia strzeżone przez Temidę w alei Wolności, jak również te trzymane w Archiwum Państwowym, wciąż mają w sobie wiele nieodkrytego. 
Każda kultura utrwala myśli, idee, historię i tradycję przy pomocy zapisu. Styl tego zapisu jest połączeniem wielu różnych czynników. Przede wszystkim języka oraz upodobań estetycznych danego społeczeństwa. Niezwykle ważną rolę odgrywa tu również narzędzie pisarskie oraz materiał piśmienniczy. W ten sposób powstaje zapis, który jako całość wizualna, a więc estetyczna oraz językowa, jest niejako odzwierciedleniem kultury, w której powstał. 
W historii Polski, do tych cynników należy dodać też język obowiązujący w danym okresie. Rosyjska cyrylica z XIX wieku i początku wieku XX, mimo że nie dosłownie, opowiada historię zaborów, a więc posiada także wymiar tożsamościowy. 
Przegląd kaliskich ciekawostek sygnowanych piękną literą zacznę od znajdujących się w zasobach Muzeum Narodowego w Warszawie, butach „bez podziału”, wyprodukowanych w Kaliszu na początku XIX wieku w warsztacie Jana Kołażeńskiego. Dziś powiedzielibyśmy: luksusowy szewc przyjmował „obstalunki” w kamienicy przy Głównym Rynku 18, a do jego stałych klientów należeli niebiedni panowie – biskupi kalisko–włocławscy, świta kolegialna, a być może też co bardziej zamożna administracja. Pozostaje jeszcze wyjaśnić znaczenie butów „bezpodziałowych”. Aż do połowy XIX wieku, produkcja butów nie imała się takich drobnostek jak podział na prawy i lewy but... kogo by to obchodziło?!

Po(d)pisali się
Wśród tych, którzy głęboko do serca wzięli sobie zawołanie Horacego „nie wszystek umrę” i postanowili po sobie zostawić więcej niż tylko słowo mówione, są artyści rzemieślnicy, których współczesna historiografia klasyfikuje jako cieśli i snycerzy, którzy wykonywali wyposażenia świątyń, urzędów i co bogatszych domostw. Ołtarze, ławy, sufity, boazerie czy krzesła, bardzo często także mają swoją tożsamość, co wykazała w swoich badaniach dr Ewa Andrzejewska – historyk sztuki.
W wyniku tychże badań okazało się, że twórca ołtarzy w Sanktuarium Św. Józefa w Kaliszu, a także w świątyniach w Kotłowie, Dobrzycy czy też Łęczycy – Frantz Eytner, jest jednym z ważniejszych rzeźbiarzy śląskich pracujących w XVIII wieku w Polsce o rozległym  terytorialnym zasięgu  obejmującym staropolskie województwa kaliskie, sieradzkie i łęczyckie, a nawet wschodnie rubieże Dolnego Śląska. Wpłynęło na to kilka czynników, wśród których podstawowym był wieloletni brak konkurencji na wspomnianych terenach w drugiej połowie XVIII wieku, a także wzrost zapotrzebowania na sprzęty wchodzące w skład wyposażenia kościelnego. 

  Innym, choć blisko spokrewnionym z ww., był stolarz Chrystian Antoni, aktywny w Kaliszu w latach 1754-1780. pochodzący z Głogowa na Śląsku, zapewne od 1752r. w Kaliszu; w 1755 r. wzmiankowany jako „obywatel kaliski”. Krewny (rodzony lub raczej cioteczny brat) osiadłego w Kaliszu wcześniej wspomnianego snycerza Franza Eytnera. Wykonał m.in. ławę z 1755, dziś stojącą w bocznej nawie kościoła Józefowego w Kaliszu. 

  Budowniczy, mistrz i przedsiębiorca murarski, określany w źródłach jako Artis Murariae Magistro; Obywatel Kalisza – Chrystian Benke znany jest jako murarz, budowniczy wieży przy kościele Św. Józefa w Kaliszu, oraz innych masywów wieżowych na ziemi Kaliskiej – w Błaszkach, Tursku, Choczu. Benke był prawdopodobnie pochodzenia śląskiego lub niemieckiego (na co wskazuje imię i adnotacja w księdze metrykalnej dotycząca domniemanej krewnej, Katarzyny). Zachowany odręczny podpis murarza, tchnie skrupulatnością i niewątpliwym talentem. Pochylona kursywa mogłaby zawstydzić niejedną współczesną dłoń.

  Wśród co ciekawszych archiwaliów, z podpisem „obywatela naszego miasta”, należy wyróżnić zachowany z roku 1617 – testament Albina Fontany, wpisany zamaszystym, acz czytelnym pismem. Budowniczy z pogranicza włosko-szwajcarskiego, osiadły w Kaliszu i czynny w l. 1595-1617, w źródłach wzmiankowany najczęściej jako Albinus Murator, Albinus Murarius lub Fontana Albinus Italus, przebudował m.in. wnętrze katedry Św. Mikołaja, znacznie obniżając wysokość sklepienia nawy głównej i dekorując je sztukaterią w  typie kalisko – lubelskim. Głowa do góry, w przestrzeniach tzw. „pach” sklepienia, można dostrzeć sygnaturę Albina.

  Pisanie to nie gadanie – powiedział w powieści E. Redlińskiego „Konopielka” poczciwy uparty chłop. Tłumaczył w ten sposób synowi, że kiedy zabieramy się za wyrażanie swoich (albo cudzych) myśli na papierze, muszą to być słowa prawdziwe, ważne, wnoszące coś w nasze życie.  Forma, którą nadajemy słowom – forma kaligrafii i iluminacji – wymaga od nas dużo zapału, samodyscypliny i poświęcenia, na co zasługują tylko słowa prawdziwe, słowa ważne. Wierzę w tę mądrość i ja.
Mateusz Halak

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do