
W zaległym meczu Orlen Superligi Rebud KPR Ostrovia była lepsza o jedną bramkę od Energi MKS. Derby Wielkopolski w Arenie Kalisz oglądało blisko trzy tysiące kibiców, wśród których był prezes Związku Piłki Ręcznej z Polsce Sławomir Szmal
Na to spotkanie kibice obu drużyn czekali od grudnia ubiegłego roku. Wówczas Ostrovia poprosiła o przełożenie meczu ze względu na problemy kadrowe spowodowane kontuzjami i chorobami. W marcowy wieczór Arena Kalisz zapełniła się fanami z sąsiadujących miast, a na trybunie VIP zasiadł m.in. prezes ZPRP Sławomir Szmal. Szef związku i wybitny reprezentant kraju zapewne musiał być zadowolony i z atmosfery, i przebiegu spotkania.
Pierwsi gola w tym meczu zdobyli goście, a Jana Hrdilckę pokonał Mateusz Wychowaniec. Chwilę później ostrowianie prowadzili 2:1 po skutecznym rzucie karnym wykonanym przez lidera strzelców Orlen Superligi Kamila Adamskiego. Teraz jednak do pracy zabrali się gospodarze i przez kwadrans do oni utrzymywali prowadzenie. Na boisku brylował Joel Ribeiro, który w 13 minut zdobył cztery gole, a jego drużyna prowadziła 7:4. Przyjezdni aż sześciokrotnie wykonywali rzuty karne w pierwszej połowie, a seria czterech „siódemek” między 14. a 19. minutą dała Ostrovii przewagę bramkową, której nie oddała już do końca tej odsłony spotkania. Kaliszanie odrabiali straty, ale nie zdołali doprowadzić nawet do remisu.
Na początku drugiej połowy kolejny rzut karny wykorzystany przez Patryka Marciniaka dał ostrowianom trzybramkową przewagę (14:17). Przyjezdni potrafili jej skutecznie bronić, a w 48. minucie po rzucie weterana ligowych batalii, Bartłomieja Tomczaka, mieli już cztery oczka zapasu bramkowego nad rywalem (20:24). Gospodarze nie poddawali się, a podopieczni trener Kima Rasmussena popadli w niemoc strzelecką. Nie potrafili umieścić piłki w kaliskiej bramce między 49. a 57. minutą. Trudno było z takiej nieskuteczności nie skorzystać, co też kaliszanie skrzętnie uczynili i po trafieniach Mateusza Kusa, Jana Hrdlicki, Joela Ribeiro oraz Dawida Fedeńczaka doprowadzili wreszcie do wyrównania (24:24). W końcówce meczu goście zza miedzy, przede wszystkim dzięki zimnej krwi Roberta Kamyszka, zdołali jednak przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Podopiecznym Rafała Kuptela w ostatnich minutach rywalizacji zabrakło wyrachowania i nieco więcej koncentracji, więc musieli pogodzić się z jednobramkową porażką.
W tabeli Orlen Superligi Ostrovia, dzięki pierwszej w historii wygranej na poziomie Orlen Superligi w kaliskiej hali, awansowała na trzecie miejsce w tabeli i potwierdziła opinię rewelacji sezonu. Energa MKS zajmuje siódme miejsce z dorobkiem 31 punktów, ale nie może być jeszcze pewna gry w rundzie play off. Tym bardziej, że w kolejnej serii spotkań kaliszanie zmierzą się z Industrią Kielce (09.03., g. 16.00, Arena Kalisz).
(dd)
Energa MKS: Hrdlicka 1, Szczecina - Ribeiro 6, Fedeńczak 3, Kucharzyk 3, Starcević 3, Doncow 2, Kus 2, Molski 2, Bekisz 1, Kowalczyk 1, Moryń 1, Drej, Wróbel
Karne: brak. Kary: 10 min. (Kus - 4 min., Kucharzyk, Starcević, Molski - 2 min.)
Rebud KPR Ostrovia: Mestrić, Zimny - Kamyszek 6, Adamski 4 (2/3), Marciniak 4 (4/4), Wychowaniec 4, Reznicky 2, Tomczak 2, Urbaniak 2, Gajek 1, Smolikow 1, Łyzwa, Misiejuk, Rybarczyk, Szpera
Karne: 6/7. Kary: 10 min. (Urbaniak - 4 min., Gajek, Misiejuk, Szpera - 2 min.)
Sędziowie: Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski
Frekwencja: 2850 widzów
Fot. Michał Sobczak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie