Reklama

Wjazd pociągu na stację Kalisz

16/11/2012 10:57

15 listopada 1902 r. miasto przebudziło się odmienione. O g. 8 ze stacji Kalisz wyjechał do Warszawy pierwszy w historii grodu pociąg. Dworcowa kasa sprzedała 67 biletów. O tej samej godzinie z przeciwnego kierunku wyruszał skład oznaczony nr 1, wiozący warszawskich żurnalistów. Otwarcie kolei dla Kalisza miało się okazać najważniejszym impulsem rozwoju w XX wieku

W memoriale z 1924 r. do „Pana Ministra Kolei Żelaznych” włodarze Kalisza przedstawiali miasto nad Prosną „jako największe w Państwie centrum przemysłu hafciarsko-koronkarskiego”. Wyliczanka wszystkich istniejących w mieście fabryk, w tym 10 młynów parowych „z wielką produkcją roczną, zaspokających jedną trzydziestą części konsumpcji całego państwa” zajęła sporą część kilkustronicowej petycji. Kaliszanie doskonale zdawali sobie sprawę, ile zawdzięczali staraniom przodków i sprytnej polityce gubernatora Michała Daragana, za którego rządów spełniło się marzenie pokoleń. Przed I wojną światową droga do świata wiodła przez kolejowe tory. Na początku wieku, zaledwie przeczuwając znaczenie wydarzenia, lokalna prasa zdawała szczegółowe relacje z prowadzonej budowy. Dla kaliszan w 1902 r. nie było ważniejszych informacji.

Manewry lokomotyw
Kolej kaliską budowało Towarzystwo Akcyjne Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej, przedsiębiorstwo zatwierdzone przez cara, ale stworzone przez Polaków. Prace ruszyły wiosną 1900 r. i po dwóch latach dotarły do kaliskiej guberni. Najbardziej widowiskowym odcinkiem, a jednocześnie zwiastującym szybkie zakończenie inwestycji, był most na Prośnie pod Piwonicami, zbudowany przez firmę K. Rudzki z Warszawy. 7 lipca prasa informowała, że roboty przy nim są prowadzone w przyspieszonym tempie, po niecałym tygodniu, że rozpoczęto malowanie konstrukcji, a po kolejnych kilku dniach odbyły się widowiskowe próby wytrzymałości i prędkości. „Punktualnie o g. 12 podjechał  na łodzi wioślarskiej JE [jego ekscelencja] naczelnik guberni i udał się na plant kolejowy. Prawie jednocześnie naczelnik dystansu inżynier dróg i komunikacji Bobieński dał sygnał dwóm lokomotywom, które wolno podjechały do mostu i stanęły na pierwszym prześle i po 15-minutowym postoju lokomotywy wróciły na plant kolejowy. Następnie wjechały trzy lokomotywy na środkowe przęsło i po 15 minutach powróciły na plant. Na trzecim przęśle stały również 15 minut dwie lokomotywy. Po ukończeniu próby wytrzymałości ciężaru nastąpiła próba wytrzymałości prędkości. W tym celu dwie lokomotywy przejechały po moście z szybkością 20 i 40 wiorst na godzinę (…)”. Napięcie narastało. Korzystając z wakacyjnej pogody, każdego wolnego dnia kaliszanie tłumnie spacerowali w kierunku Piwonic. 14 lipca sensacją okazał się pociąg roboczy z Warszawy, którym przyjechała kolejna komisja nadzorująca wykonanie prac. Skrupulatnie donoszono o wszystkich inspekcjach, o wizycie każdego urzędnika. Nie tylko dlatego, że tego wymagała cenzura. W relacjach dominuje przemożna chęć przybliżenia otwarcia linii, a każdy przybysz o odpowiedniej randze tę chwilę zdawał się przybliżać. Nowocześni spacerowali także… do parku na cypel przystani wioślarskiej (dzisiaj miejsce wyznacza kotwica), skąd „wybornie” było widać (!) i słychać kursujące pociągi.  

Przemiany
Im bliżej uruchomienia, tym w relacjach pojawiało się więcej spraw organizacyjnych dotyczących funkcjonowania i obsługi nowej żelaznej drogi. Cała trasa została podzielona na dystanse; kaliski liczony od Łodzi liczył 63 wiorsty i otrzymał liczbę porządkową dziewięć. Jego naczelnikiem został Panow. Szczególnie ciekawe informacje pokazują mniej znaną twarz funkcjonowania XIX-wiecznych firm: „Zarząd kolei wiedeńskiej zwrócił się do wszystkich starszych służby pomocników zawiadowców z odezwą, w której zapytuje każdego z nich o to, na jakiej ze stacji nowo otwieranej kolei, pragnąłby zająć posadę zawiadowcy, przyczem poleca wyszczególnić wszystkie motywy, jakie skłaniają kandydata do wyboru tej stacji. Chodzi tu o uwzględnienie potrzeb ludzi familijnych, obarczonych dziećmi uczęszczających do szkół”. Nad Prosnę ostatecznie trafił Dementjew, dotychczas starszy pomocnik zawiadowcy stacji Koluszki. W sumie na utrzymanie etatów na nowej kolei (całej trasie) przeznaczono ponad 341 tys. rubli.
Inni pracę tracili. Poczthalterie (zajazdy do obsługi koni i wozów pocztowych, w mniejszym stopniu podróżnych) w Łasku, Pabianicach, Zduńskiej Woli, Błaszkach i Opatówku przestały istnieć. Odtąd utrzymywano przy nich jedynie konie do wożenia korespondencji na kolej. W Sieradzu i Kaliszu liczbę pociągowych czworonogów zmniejszono o połowę.
Na tory wjechała znacznie większa siła. Dla nowej kolei warszawska fabryka Lilpopa, Raua i Lowensteina wykonała prawie tysiąc wagonów towarowych. Pasażerom zaproponowano jazdę tzw. pulmanami (nazwa wzięta od nazwiska ich amerykańskiego konstruktora) z siedzeniami usytuowanymi po bokach, prowadzonego środkiem, korytarza.  Bilety sprzedawano na I, II i III klasę. Myśląc o wersji luksusowej takiego wagonu (z ogrzewaniem, łazienkami, sypialniami, garderobami oraz rzeszą wyspecjalizowanej służby) powinniśmy mieć w pamięci scenerię z „Morderstwa w Orient Expresie” Agaty Christie.
I jeszcze jeden miły drobiazg. W listopadzie z powodu otwarcia toru magistrat wprowadził nową taksę dla dorożkarzy.

Dworzec 1902
Powtarzaną w literaturze datę powstania dworcowego gmachu (1905 r.) trzeba definitywnie przesunąć do samych początków naszej kolei. Przed kilku laty szczegółowo analizowaliśmy, dlaczego tak uważamy („Zagadka kaliskiego dworca”, ŻK nr 35 z 27 sierpnia 2008 r.), dzisiaj podajemy źródłowe potwierdzenie. O starszej metryce budynku przede wszystkim może świadczyć, datowany na 1901 r., projekt przechowywany w Archiwum Państwowym w Łodzi. Definitywne rozstrzygnięcie odnajdujemy w prasie. Miesiąc przed odjazdem pierwszego pociągu pisano: „Roboty około budowy dworca kaliskiego są już zupełnie skończone. Obecnie tylko malarze wykończają malowanie stołów w sali rewizyjnej oraz w jednej z sal układa się podłoga ksylonitowa [celuloidowa]. Całą stację otoczono parkanem drewnianym. Od szosy szczypiornickiej do dworca wybrukowana została ulica otoczona z dwóch stron drzewkami, a przed zajazdem zasadzono bardzo ładny ogródek. Widocznie inż. Bobieński, naczelnik dystansu kaliskiego, myślał nie tylko o wygodzie publiczności, lecz także o wyglądzie estetycznym całej stacji”.
Dworce głównych stacji musiały istnieć w dniu uruchomienia trasy. W Warszawie trzeba było budować dodatkowy obiekt, bo kaliska linia różniła się od europejskich i była szerokotorowa. Łódź zapewniała komfort pasażerom, którzy odpoczywali podczas przerwy w długiej podróży, a Kalisz zamykał wrota do rosyjskiego imperium. Z trzech budynków do dzisiaj przetrwał tylko ostatni, niemniej trzeba pamiętać, że kryje on mury z 1902 r. Już tylko dla porządku przypomnijmy, że architektem zbliżonych w formach dworców kaliskiego i łódzkiego był Czesław Domaniewski (1861-1936). Pierwotny, pochodzący z 1901 r. projekt dla Kalisza (przechowany w Archiwum Państwowym m. stołecznego Warszawy), różni się nieznacznie od budynku, który widzieli przybywający do nas podróżni. Ostatecznie nie zrealizowano zegara na wieży i zmodyfikowano eklektyczną dekorację nawiązującą do geometrycznej secesji. Należy też sprostować pojawiającą się informację o udziale w projektowaniu „Jana Henricha Domaniewskiego” – rzekomo syna głównego twórcy. Postać taka nigdy nie istniała. Chodzi tu o znanego warszawskiego architekta Jana Heuricha. Porównanie projektu z ostateczną realizacją może świadczyć, że to on odpowiada za przekształcenia w duchu secesji.
Pierwsze pociągi nr 1 (z Warszawy do Kalisza) i nr 2 (z Kalisza do Warszawy) wyjechały jednocześnie w sobotę, 15 listopada, o g. 8; stacje krańcowe, jadąc z prędkością ok. 25 wiorst na godzinę, osiągnęły po 10 godzinach. Jak dokładnie podawano, przystanki na drodze zajęły 1 godzinę i 41 minut. W Kaliszu podróżnych odprowadzała i witała orkiestra strażacka oraz tłum gapiów. Uderzono w wysokie tony patriotyczne. Józef Radwan, redaktor miejscowej gazety, wieczorem zaprowadził warszawskich gości do teatru na przedstawienie „Halki” Moniuszki. 

Spłoszone bociany
Tory kilkakrotnie sprawdzono. Jedną z podróży na łamach „Gazety Polskiej” opisał już w sierpniu Aleksander Janowski, pionier rodzimego krajoznawstwa: „Przed miesiącem po raz pierwszy przeraźliwy świst lokomotywy spłoszył poważne bociany, kroczące po nadwarciańskim łęgu. To parowozy nowej kolei dotarły do Sieradza. Dziś doszły już pod Kalisz, a pociągi robocze krążą po całej linii (…) Minąwszy Opatówek, plant drogi przecina Prosnę po moście i wielkim łukiem zatacza się do Noskowa, gdzie stoi stacja Kalisz w odległości 3 wiorst od miasta”. Oczywiście lokalizacja stacji się nie zmieniła, tylko Kalisz rozrósł się od tamtego czasu. Oficjalnie drogę do użytku oddano w kwietniu następnego roku.
Nie dożył tej chwili wielki propagator kolei Adam Chodyński, zmarły w maju 1902 r.  Kronikarz był wśród tych, którzy jako pierwsi w latach 70. XIX w. zobaczyli przyszłość miasta na drodze wytyczonej torami. 

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz


     


 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do