
Władze Kalisza prowadzą rozmowy w sprawie budowy spalarni odpadów, która pracowałaby na potrzeby miasta. W grę wchodzi zewnętrzny inwestor, jednak Ratusz na razie nie zdradza, kto miałby nim być.
O problemach miejskiej gospodarki śmieciowej informujemy w ŻK na bieżąco. Nie ma więc potrzeby wyjaśniać, dlaczego obiekt taki jak spalarnia bardzo by się Kaliszowi przydał. Wystarczy jedynie przypomnieć, że służyłby on nie tylko unieszkodliwianiu odpadów, ale też produkcji ciepła i energii elektrycznej. Byłby więc elektrociepłownią. Przed laty Miasto prowadziło już rozmowy w sprawie budowy takiego obiektu z koncernem Energa, jednak do realizacji planowanej inwestycji nie doszło. Musieliśmy więc uzbroić się w cierpliwość i radzić sobie bez spalarni.
- Zgodnie z ustawą o odpadach należy stosować hierarchię sposobów postępowania z odpadami, tzn. należy zapobiegać ich powstawaniu, przygotowywać do ponownego użycia, poddawać recyklingowi lub innym procesom odzysku, a na samym końcu unieszkodliwianiu. Oczywiście należy podkreślić, że część odpadów, które nie mogą zostać poddane procesom recyklingu i odzysku, powinna trafić do zakładu termicznego unieszkodliwiania odpadów lub spalarni – wyjaśnia prezydent Krystian Kinastowski.
Kłopot w tym, że koszty budowy takiego obiektu byłyby bardzo wysokie. Szacuje się je na ok. 300 mln zł. Zdaniem Ratusza przekracza to możliwości finansowe kaliskiego samorządu. - Inwestycja może być zrealizowana jedynie ze środków zewnętrznych, unijnych albo rządowych, lub też przez partnera zewnętrznego, z którym aktualnie Miasto prowadzi rozmowy. Potencjalnie jest on zainteresowany realizacją tego typu inwestycji. Jednak na tym etapie jest za wcześnie, by informować o szczegółach – przyznaje, ale i zastrzega prezydent Kinastowski.
(kord)
Fot. old.ekospalarnia.krakow.pl, na zdj. spalarnia odpadów dla Krakowa
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Brawo dla Pani Agnieszki K... . Nareszcie co ruszyło :)