
Ona była utytułowaną pływaczką. On redaktorem sportowym. Połączyła im miłość do wody i wspólny spisek. Przechytrzyli władze PRL i wspólnymi siłami zapisali się na kartach historii. Potem wzięli ślub i do dzisiaj darzą się miłością i szacunkiem.
Teresa Zarzeczańska-Różańska i Teofil Różański opowiedzieli swoją niezwykłą historię uczniom ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Kaliszu. Pan Teofil jest absolwentem tej placówki, szóstą klasę ukończył w 1939 r., wtedy właśnie odebrał świadectwo ukończenia SP im. Konstytucji 3 Maja. Potem naukę chciał kontynuować w gimnazjum, ale wybuch wojny zakończył jego dzieciństwo. Od 1939 r. do 1945 r. ciężko pracował. – Przez całą wojnę byłem na robotach. Niemcy wywozili mnie w różne miejsca, najczęściej do gospodarstw ogrodniczych w Wielkopolsce. Żeby zrobić sobie urlop i pojechać do domu, musiałem nielegalnie wyjeżdżać i dzisiaj wiem, że miałem ogromne szczęście, że mnie ani razu na tym nie złapano. Wtedy trafiłbym do Oświęcimia albo innego obozu karnego – opowiadał. – Nie mając nawet 13 lat był już zarejestrowany jako przymusowy robotnik przez okupantów niemieckich. Nie musiał wyjeżdżać daleko, ale pracował bardzo ciężko – dodała pani Teresa.
Więźniowie PRL
Po wojnie pan Teofil ukończył prawo. Nie pracował jednak w wyuczonym zawodzie. Przez lata był redaktorem sportowym w Polskim Radiu, a później w Telewizji Polskiej. Dzięki tej pracy poznał panią Teresę, która była wówczas wyczynową pływaczką. Najlepszą w kraju. Choć kwalifikowała się na olimpiadę, władze PRL przez lata nie przyznawały jej paszportu. Powodem było to, że jej ojciec został zamordowany przez NKWD. – Bali się, że powiem, co zrobili z moim ojcem, dlatego nie wypuszczali mnie z kraju – powiedziała. Przyznała, że dziś wie, że była więźniem politycznym.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie