Reklama

Zagorzynek – odcięci od ciepła

18/11/2015 12:02

Na progu zimy część gospodarstw domowych mieszczących się przy ul. Tatrzańskiej całkowicie odcięto od dostaw ciepła

Po obu stronach ul. Tatrzańskiej stoją długie. zwarte łańcuchy szeregowych domów jednorodzinnych. We wczesnych latach 90. domy te zostały podłączone do miejskiego ciepłociągu (dawniej PEC, teraz Ciepło Kaliskie) na podobnej zasadzie, jak większość kaliskich bloków.
Ciepłociąg,  nawiązując do szeregowej zabudowy, ułożono w jednej linii w piwnicach, biegnie on od domu do domu, po drodze  dając każdej posesji możliwość wykorzystania ciepła.
Dawniej, za czasów PRL, kiedy węgiel był reglamentowany, ci, którym udało się podłączyć do ciepłociągu, uznawali to za luksus albo wręcz dar Boży. Wtedy prawie wszyscy marzyli, by mieć taki system ogrzewania. Po wielu latach okazało się jednak, że ogrzewanie z ciepłociągu podrożało i wcale nie było najtańsze. Średnie rachunki za ciepło podczas mrozów oscylowały ok. 1400 zł miesięcznie, a w cieplejsze miesiące – ok. 900 zł. Wtedy część właścicieli posesji zaczęła rezygnować. Jednak jeśli ktoś przestał odbierać ciepło, to rury w jego piwnicy nadal tam tkwiły i obsługiwały kolejne domy. Prawdziwy problem zaczął się, gdy jeden z właścicieli niekorzystających z ciepła miejskiego zadał proste pytanie: kto poniesie finansową odpowiedzialność, gdyby taka rura pękła i zalała  na przykład samochód w garażu? Właściciel ten wniósł o usunięcie niechcianych rur z jego posesji. Ciepło Kaliskie nigdy nie było właścicielem instalacji, więc natychmiast zawiadomiło mieszkańców o grożącym im odcięciu dostaw ciepła.  Kilkanaście dni temu, po półtora roku od tego ostrzeżenia, ciepło zostało rzeczywiście odcięte. Rury zalepiono tuż przed posesją skarżącej osoby, więc następni odbiorcy zostali na przysłowiowym – i być może także rzeczywistym – lodzie.     
Szybkie zastępcze przyłączenie innego źródła (np. pieca) jest trudne, czasochłonne i kosztowne. Gazociąg wprawdzie biegnie ul. Tatrzańską, ale żeby zrobić przyłącze do konkretnego domu, trzeba najpierw wystąpić o tzw. warunki techniczne, potem podpisać umowę z PGNIG, opracować projekt przyłącza, uzgodnić go, zatwierdzić,  znaleźć wykonawcę i wydać jakieś 5 tys. zł na realizację całości. W dodatku wszystko to może potrwać nawet do wiosny. Kocioł węglowy można zamontować szybciej, ale trzeba dysponować sprawnym kominem, wolnym kanałem wentylacyjnym i jakimś pomieszczeniem na składowanie opału. Ogrzewanie elektryczne w postaci grzejników włączanych do kontaktu jest  najprostsze, ale jednocześnie najdroższe. Istnieje wprawdzie jeszcze najnowszy polski wynalazek: malutki piec elektryczny pod nazwą „termopompa”, który podłączony do istniejącej sieci c.o. zużywa na tyle mało energii, że koszt pobranego prądu  jest porównywalny z kosztami ogrzewania gazowego, ale urządzenie jest zupełną nowością, nieznaną jeszcze instalatorom.

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do