Reklama

Zielony Ład zabija polską gospodarkę

13/05/2024 09:26

Z Bernardem Niemcem, przewodniczącym Zarządu Regionu NSZZ Solidarność Wielkopolska Południowa rozmawia Piotr Piorun

– Protesty rolników chyba ostatecznie rozwiały wątpliwości czym naprawdę jest polityka klimatyczna, Zielony Ład i czemu ta polityka służy. Bo z pewnością nie ochronie klimatu...
– To nie jest tak, że rolnicy czy Solidarność nie dostrzegają konieczności ochrony środowiska. Sądzę, że tego chcemy wszyscy i dostrzegamy, że zmiany klimatu są widoczne. W pewnej części również za sprawą działalności człowieka. Ale elity polityczne oraz rządy państw członkowskich Unii Europejskiej  tak powinny prowadzić transformację aby nie szkodzić gospodarkom i obywatelom. Tymczasem forsowana przez KE polityka już wyrządziła ogromne szkody, zwłaszcza w krajach byłego  bloku wschodniego, również w Polsce. A jeśli będzie kontynuowana skutki będą katastrofalne. Wszyscy zapłacimy za wzrost cen energii elektrycznej, gazu, za „zeroemisyjność” – trójszybowe okna, obowiązkową fotowoltaikę, magazyny energii, pompy ciepła, etc. Jeśli ktoś dziś twierdzi, że mu nic nie grozi bo mieszkanie ogrzewa ekologicznym gazem to jest w błędzie – zapłaci podatek. 

– Pomijając obciążenia, jakie spadną na obywateli, warto dodać, że taka polityka szkodzi przedsiębiorcom. Rosną koszty a to sprawia, że stajemy się niekonkurencyjni na globalnym rynku.
– To prawda i już zbieramy tego owoce. Wiele  zagranicznych firm już wycofuje się z Polski i przenosi działalność poza granice Unii. Przykładem Levi Strauss – amerykański producent markowej odzieży dżinsowej, który był obecny w Polsce od 32 lat, który likwiduje zakład produkcyjny w Płocku; pracę stracą setki pracowników. Według zarządu powodem są „nieustannie rosnące koszty pracy”. 
Drugim przykładem jest likwidacja fabryki  silników Fiata w Bielsku Białej. Likwidator wyjaśnia, że przyczyną jest wprowadzenie przez Komisję Europejską regulacji dotyczących emisji spalin silników spalinowych. 
Mamy też przykład z Kalisza – firma Calfrost. Co prawda firma oficjalnie działa nadal ale wszyscy, czyli 58 pracowników otrzymało wypowiedzenia. Zarząd przyznaje, że głównym powodem jest wysoka cena energii elektrycznej i nieopłacalność produkcji. A przecież wiemy, że wkrótce cena energii wzrośnie jeszcze bardziej i staniemy się jeszcze bardziej niekonkurencyjni. Obawiam się ogromnego wzrostu bezrobocia i drastycznego zubożenia polskiego społeczeństwa. Oczywiście dotknie to również bogatsze państwa Europy, ale nieco później. Francuzi na przykład mają rozwiniętą energetykę atomową, dlatego nie odczują „dekarbonizacji” w takim stopniu jak my. 

– Mamy przykłady tej „dekarbonizacji” w Kaliszu?
– Owszem. W Elektrociepłowni „Piwonice” mieliśmy kotły o mocy ponad 32 MW ale ich moc została zredukowana do 20 MW, poza tym na mocy przepisów unijnych wygaszono kotły parowe, które były zasilane węglem. Dziś Ciepło Kaliskie nie produkuje energii elektrycznej, jest wyłącznie ciepłownią. Warto też dodać, że obecnie kaliska ciepłownia realizuje dużą inwestycję, czyli kotłownię rezerwowo-szczytową o mocy 50 MW zasilaną gazem oraz 2 silniki gazowe każdy o mocy 10 MW po str. elektrycznej i 10 MW po str. cieplnej. Ale okazuje się, że teraz gaz staje się paliwem coraz droższym i nieekologicznym, a za chwilę może zostać zakazany tak jak węgiel. I co dalej? Czym będziemy ogrzewać nasze domy? Czyste wariactwo!

– Dodajmy, że cała Unia Europejska emituje od 8 do 10% CO2 w skali globu. A zatem własnymi rękoma dobijamy naszą gospodarkę, sami wpędzamy się w biedę w sytuacji, kiedy najwięksi emitenci – Chiny, Stany Zjednoczone, Indie czy Rosja zwiększają wydobycie węgla i emisję CO2. Nie wspominając o tym, że jego zawartość w atmosferze to jedynie 0,04%. Więc jaki to ma sens?
– Ma pan rację, co nie oznacza, że nie powinniśmy czynić starań o ochronę klimatu, ziemi, środowiska. Musimy mieć świadomość, że prędzej czy później skończą się surowce i paliwa kopalne. I działać z tą świadomością, żeby przekazać przyszłym pokoleniom planetę zasobną i czystą. Ale musimy robić to rozsądnie a nie ulegać klimatycznej histerii, która  – jeśli nic się nie zmieni – doprowadzi nas do ekonomicznej katastrofy. Problem z Zielonym Ładem dostrzegli rolnicy,  którzy podkreślają, że nie chcą już dopłat do swojej produkcji tylko likwidacji biurokratycznych ograniczeń. Bo to one powodują, że produkcja unijna jest droga, niekonkurencyjna na rynkach światowych.

– Myślę, że protesty rolników a przed wszystkim napływ zboża z Ukrainy, pokazały przede wszystkim prawdziwe oblicze tej rzekomej troski o klimat. Czyli to, że wielkie koncerny – niemieckie, holenderskie, francuskie i amerykańskie zainwestowały ogromne środki w produkcję rolną poza granicami Unii Europejskiej, tam gdzie produkcja jest tania, i wykorzystując elity UE chcą wejść na unijny rynek doprowadzając do upadku europejską konkurencję.
– Z pewnością tak. Przekonaliśmy się już dawno, że projekt pod nazwą Unia Europejska to przede wszystkim przedsięwzięcie biznesowe w którym silniejsze państwa, przy pomocy instrumentów politycznych i prawnych, podporządkowują sobie mniejsze i słabsze kraje, wykorzystując jako rynki zbytu dla swoich towarów. Przykładem handel. Okazuje się, że po dwóch dekadach w Polsce nie tylko nie mamy już rodzimych marketów ale upada także drobny handel a nawet tzw. ryneczki  gdzie można kupić świeże warzywa od rolników. Dominują wielkie podmioty zagraniczne – Biedronka, Lidl, Carrefour, Auchan, Netto czy Kaufland. Oddaliśmy polski handel i nie tylko handel. Istotna jest też kwestia jakości produkcji rolnej sprowadzanej spoza UE, co pokazał niekontrolowany import zboża z Ukrainy. Nie wdając się w szczegóły – jeśli upadnie rolnictwo europejskie, to zaleje nas marnej jakości żywność i niekoniecznie tania. Bo jeśli konsument europejski nie będzie miał wyboru to zapłaci każde pieniądze a producenci z pewnością wykorzystają sytuację i podniosą ceny. Bo tak działa rynek.

– Przykładem wykorzystywania mechanizmów unijnych przez kraje bogatsze, o czym pan wspomniał przed chwilą, jest również handel emisjami CO2. 
– Dokładnie. Francja, która ma energetykę opartą na energii atomowej chętnie sprzedaje nadwyżki swoich emisji, takim krajom jak Polska, której energetyka jest oparta na węglu. Bo przecież musimy zasilać energią swoje przedsiębiorstwa, domy, szkoły...

– A z kolei Niemcy, którzy dość pochopnie zlikwidowali swoją  energetykę jądrową, nie mają żadnych „ekologicznych” hamulców przed otwieraniem nowych kopalń i elektrowni węglowych. Tymczasem Polska na potęgę je likwiduje i sprowadza węgiel na przykład z... Australii. My mamy inwestować w niemieckie wiatraki i fotowoltaikę. Jest pan energetykiem więc proszę o odpowiedź na naiwne pytanie – czy jesteśmy w stanie przejść na „czystą” energię?
– Oczywiście nie.  Dlatego, że krajowe systemy energetyczne potrzebują stabilności – musi być stałe napięcie oraz częstotliwość a tego nie są w stanie zagwarantować systemy oparte na wiatrakach czy energii ze słońca. Za dużo energii w sieci, to wyższe napięcie i częstotliwość, co spowoduje awarie domowych odbiorników, natomiast niedobór energii może doprowadzi do wyłączeń energii odbiorcom na dużym obszarze a w skrajnym przypadku do blackoutu czyli samoczynnego wyłączenia elektrowni. Taki  przypadek zdarzył się w USA i Kanadzie 20 lat temu, co spowodowało gigantyczne straty i perturbacje. 
Pomijając to, że w naszym klimacie nie jesteśmy w stanie zaspokoić swoich energetycznych potrzeb wyłącznie energią odnawialną. Ona może być tylko dodatkiem. Tymczasem nasze rządy beztrosko likwidują kopalnie i wyłączają kolejne elektrownie. Teraz też słychać zapowiedzi o wyłączaniu kolejnych elektrowni.

– A perspektywa budowy elektrowni atomowej coraz odleglejsza. Pytanie – co z Turowem – kopalnią i elektrownią?
– Jak wiadomo sąd warszawski wydał negatywny wyrok w sprawie uruchomienia nowej kopalni. Ale jeśli nie będzie nowej odkrywki to nie będzie miała racji bytu również elektrownia. I Turów zamknie się samoczynnie.

– Tymczasem za zachodnią i południową granicą jest wiele odkrywek i kopalń węgla brunatnego i żadnego ekologa to nie obchodzi, prawda?
– Jak mi wiadomo, po stronie niemieckiej funkcjonuje sześć kopalń węgla brunatnego i tyle samo elektrowni – dużo większych niż nasz Turów. Ale to polska kopalnia jest solą w oku.

– NSZZ Solidarność od  dawna protestuje przeciw polityce klimatycznej. Były obietnice i deklaracje ze strony rządzących, nawet wspólne komisje, ale skutek jest... żaden. To pokazuje, że odwoływanie się do rozsądku polskich elit politycznych, bez względu na szyldy partyjne, nie ma sensu. Warto bowiem przypomnieć, że również rząd PiS konsekwentnie, tak jak poprzednicy, realizował cele polityki klimatycznej. Dość wspomnieć, że od 2015 roku ówczesny rząd zlikwidował aż 19 kopalń węgla. W związku z tym pytanie – jaką strategię przyjmie Związek aby skuteczniej egzekwować polską rację stanu?
 – Rzeczywiście NSZZ „Solidarność” protestuje od dawna. Mieliśmy protesty za pierwszych rządów Tuska ale protestowaliśmy również dwa lata temu, za rządów Morawieckiego, pokazywaliśmy zagrożenia dla polskiej energetyki. W efekcie powstał projekt Narodowej Agencji Bezpieczenstwa Energetycznego, której zadaniem ma być m.in. przyspieszenie transformacji energetycznej oraz ochrona pracowników likwidowanych podmiotów. 

– Troskę Związku o pracowników rozumiem ale to nadal nie daje odpowiedzi na najważniejsze pytanie – skąd weźmiemy energię elektryczną, jeśli zlikwidujemy kopalnie i elektrownie węglowe?
– „Solidarność” od dawna zwraca uwagę na ten problem. Alarmujemy, że za chwilę Polska będzie kupować energię elektryczną zagranicą. I takie pomysły w głowach rządzących pojawiały się już przed 2014 rokiem, przed aneksją Krymu przez Rosję. Była na poważnie rozważana koncepcja kupowania energii elektrycznej z Obwodu Kaliningradzkiego. Potem w 2019 roku kupowaliśmy energię od Niemiec, bo nam brakowało. Warto dodać, że jest idea stworzenia w Europie jednego wspólnego systemu energetycznego. Technicznie jest możliwe aby Polska kupowała energię elektryczną, np. z Hiszpanii. 

– Ale to przecież zagraża naszej suwerenności energetycznej!
– Ciągle słyszymy, że Zielony Ład jest priorytetem, że trzeba go wdrażać. Ale my jako „Solidarność” mówimy nie! I będziemy to robić konsekwentnie. Dlatego m.in. protest w Warszawie 10 maja.

– Dziękuję za rozmowę.
– Dziękuję. 
 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    qwert - niezalogowany 2024-05-13 19:47:10

    Gdzie była Solidarność przez ostatnie osiem lat, szczególnie wtedy gdy PIS podpisywał wszystko co wiązało się Zielonym ładem? Teraz się nagle obudzili? Wstyd.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Ja - niezalogowany 2024-05-14 06:44:59

    Nie przypominam sobie aby solidarność zabierała głos w tej sprawie za rządów PiS. Gdy podejmowano decyzję.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    POLAK - niezalogowany 2024-05-17 12:04:18

    Gdzie byłeś od 2015 r .co robiłeś przez 8 ostatnich lat . Zielony Lad powstał za rządów pisdowatych i wtedy to nie przeszkadzało pseudo solidarnościowcom

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do