Reklama

Zmagania z ortografią. Najlepsza Joanna Dolna, dyrektorka IV LO

15/12/2022 14:38

Za nami Dyktando Kaliskie 2022 o Złote Pióro Prezydenta Miasta Kalisza. Najlepiej z tekstem przygotowanym przez dra Macieja Michalskiego poradziła sobie Joanna Dolna - polonistka, dyrektorka IV Liceum Ogólnokształcącego im. Ignacego Jana Paderewskiego.

W dyktandzie wzięło udział 46 osób, reprezentantów różnych środowisk, grup i zawodów – uczniowie, nauczyciele, mundurowi, urzędnicy, lekarze, emeryci… Z ortografią i interpunkcją zmierzyli się też prezydent Krystian Kinastowski oraz wiceprezydent Grzegorz Kulawinek.

Tekst dyktanda był opowieścią o działalności Iwona Galla – przedwojennego dyrektora Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego. Treść obfitowała w ortograficzne pułapki, związane przede wszystkim z pisownią wielką bądź małą literą oraz rozłączną lub łączną pisownią z „nie”.

Podczas sprawdzania prac uczestników dyktanda organizatorzy zaprosili do udziału w panelu dyskusyjnym, który dotyczył języka piosenek, przede wszystkim ich wpływu na język ludzi młodych. Dla zgromadzonych wystąpili też Majkel & Sepson.

Organizatorami dyktanda byli Miasto Kalisz i Szkoła Podstawowa nr 22 w Kaliszu. Wydarzenie honorowym patronatem objął Krystian Kinastowski – Prezydent Miasta Kalisza.

Poniżej tekst dyktanda, z którym zmierzyli się dziś jego uczestnicy. W załączniku, pierwotny, dłuższy tekst.


Ponadprzeciętny artysta w Kaliszu

Objęcie dyrekcji kaliskiego teatru przez Iwona Galla w 1936 roku wiązało się z wydarzeniami, których znaczenie jest szczególnie ważne dla kaliszan. Oddano wówczas do użytku nowo wybudowany i wtenczas nowoczesny gmach służący sztuce scenicznej. Za patrona powstałego przybytku Melpomeny wybrano Wojciecha Bogusławskiego, czyli aktora, dramatopisarza i propagatora ideologii oświecenia, który na początku XIX wieku sześciokrotnie odwiedził gród nad Prosną, wystawiając sporo spektakli wykorzystanych przezeń do przekazania mieszkańcom treści patriotycznych.

Na otwarcie podwoi teatru oczekiwano w przedwojennym Kaliszu od 22 lat, a dokładnie od sierpnia 1914, kiedy to wojska pruskie zniszczyły ostrzałem artyleryjskim oraz wielokrotnym podpalaniem większość budynków w mieście. Nie oszczędzono również teatru. Pozostało po nim pogorzelisko. Przypomnijmy, że ogień podłożono w nim po raz pierwszy 15 sierpnia.           

Razem z nowym dyrektorem dostało angaż wielu aktorów. Oprócz jego żony, Haliny Gallowej, przyjechali: Stefania Gintelówna, Stanisław Dębicz i Janina Gozdecka, czyli artyści naonczas jeszcze młodzi, jednakże coraz bardziej znani i to nie tylko w Wielkopolsce. Wszak nie byli nowicjuszami, bo już nie raz i nie dwa stali na scenicznych deskach.  

Z frekwencją na spektaklach bywało różnie. W dni targowe, a także w soboty i niedziele przyjeżdżali do Kalisza właściciele ziemscy. Wszystkie miejsca na widowni były wtedy zapełnione. Jednak gdy wiosenne słońce przygrzewało dłużej i ludzi nęciła świeża zieleń, jasnożółte, piaszczyste alejki parkowe, także spacery nad żwawym nurtem zielono-chabrowej Prosny czy ciemnoszarej Swędrni, to dla teatru zaczynała się katastrofa. Gall był niesłychanie rzetelnym dyrektorem i zawsze aktorom wypłacał honoraria, ale na wiosnę brakowało pieniędzy. Nastawał nie najłatwiejszy czas dla artystów.   

Wspominając tamte lata, Gintel-Domańska powiedziała wiele dobrego o mieszkańcach starozakonnych: „Oni kochali nasz teatr i niezmiernie sprzyjali Gallowi i aktorom. Dzięki sklepom żydowskim mogliśmy się godziwie ubrać. Bywało, że braliśmy u nich wiele rzeczy na kredyt i wstyd się przyznać, że nie zawsze mieliśmy z czego zapłacić. Nigdy nie upominali się o pieniądze, a długi umarzali bez najmniejszych problemów. Cóż, niejeden aktor wyjechał, pozostawiając nieuregulowane sprawy finansowe”.

Gall postanowił rozpocząć kolejny sezon od „Nie-Boskiej komedii” Zygmunta Krasińskiego, następnie zamierzał wystawić „Marię Stuart” Juliusza Słowackiego i „Rewizora” Mikołaja Gogola. Niestety, propozycje te nie znalazły akceptacji w magistracie, poza tym realizacja sceniczna tych sztuk byłaby zbyt kosztowna. Publiczność wolała na ogół oglądać nie najwyższej jakości komedyjki. Niewystawienie wspomnianych tytułów zirytowało dyrektora. Nasamprzód postanowił porozmawiać o tym z zespołem aktorskim, aby zyskać poparcie swoich pracowników. Było to jednak poniewczasie, bo władze już przedtem nie zatwierdziły repertuaru i nie zamierzały wycofywać się z podjętej decyzji. Sytuacja stała się co najmniej niekomfortowa, a przy tym wzbudzała niesmak wśród redaktorów gazet: „Echa Kaliskiego Ilustrowanego”, „Ekspresu Kaliskiego” i „Gazety Kaliskiej”.   

Niestety, po ponadośmioipółmiesięcznym okresie sezonu 1937/1938 Gall postanowił złożyć dymisję. Po załatwieniu formalności eksdyrektor wrócił do Warszawy. Trudności budżetowe nie pozwoliły mu wytrwać do końca sezonu.
 

Juliusz Kowalczyk, zdjęcia: Magdalena Bartnik - Kancelaria Prezydenta Miasta Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do