Reklama

Znikają na naszych oczach…. cz. II

28/06/2020 06:00

Kontynuujmy zatem nostalgiczny spacer, w czasie którego, niczym w fotoplastykonie przesuwają się obrazy co ciekawszych kaliskich kamienic. Wielu pozycji z tej subiektywnie dobranej kolekcji już nie ma, „zniknęły na naszych oczach”. A jeśli nawet jeszcze stoją, istnieje poważna obawa, że niestety wkrótce podzielą los tych pierwszych.

  Pierwszą część przeglądu zakończyliśmy na prośniańsko- rypinkowskim cyplu z domem „ pod sławami”. Stamtąd kilka kroków na Pułaskiego  - ulicy o pięknej, acz z powodu, hmmm, dekapitalizacji większości domów,  nie zawsze przez nas podziwianej zabudowie. Stojące przy niej kamienice, w wielu przypadkach okrutnie już nadgryzione zębem czasu, trzymają się jednak nie najgorzej, nie zaistnieją więc w tej opowieści. Przejdźmy zatem na drugą stronę ulicy Śródmiejskiej (dom Kowalskich…ech, szkoda gadać) i podumajmy nad losem domu pod 7. To ruina ponad stuletniej kamienicy stanowiącejonegdaj własność budowniczego neogotyckiej wieży kościoła św. Mikołaja i kaliskiego więzienia – Franciszka Turnella. Jeszcze kilkanaście lat temu mogliśmy podziwiać tam ganek ze słupami podtrzymującymi drewniany balkon. Do lat 50. XX w. od ulicy odgradzał go (jak i sąsiednią 5) stylizowany parkan porośnięty bluszczem i winoroślą. Powstała – jak to zdefiniował mój zacny zmiennik z tej rubryki - na podobieństwo otwockiego świdermajera – polskiej odmiany budownictwa drewnianego. Dziś o dawnej świetności świadczyć może jeszcze jedynie kształt mansardowego dachu. Jaskółki sprzed kilku lat kwiliły coś o przeznaczeniu tego domu  na oddział muzealny poświęcony kaliskim Żydom, ale cóż, jaskółki odleciały do ciepłych krajów i – widocznie – jeszcze z nich nie wróciły. 

  Teraz zajrzyjmy na ulicę Częstochowską (czyli jednak spacer Pułaskiego). W miejscu, gdzie dzisiaj stanął moderny (to z czeska) blok, przycupnięty obok budynku MDK stał sobie zgrabny domek sióstr Badowskich. Na dole lokal (bogać tam – kanciapkę zaledwie) podnajmował Feliks Czesław Zakrzewski – zdaje się ponadprzeciętnie przystojny mistrz fryzjerski. Czy może dziwić, że nie narzekał na brak żeńskiej klienteli?  Gdyby domek się ostał – niebawem obchodziłby setne urodziny. Ale cóż – jubileuszowej imprezy już nie będzie.

  Jeszcze większą stratę wizerunkową poniósł Kalisz wraz z rozebraniem przed kilkunastu laty okazałej willi (stała pod nr 78) z XIX w., z mansardą i lukarnami, malowniczo położonej na skarpie, z której rozciągał się widok na Zawodzie i Stare Miasto. Być może onegdaj mieszkał tam pan Paede - właściciel któregoś z młynów lub cegielni funkcjonujących już od XIII w., po drugiej stronie ulicy. Piękny widok pozostał, willi - dworku już jednak nie ma.

  Kordeckiego i Staszica (cokolwiek daleko, to fakt) przerzucamy się do kolejnej części miasta. Na rogu tej ostatniej ulicy i Widoku stoi główna chyba bohaterka tego odcinka. Jeszcze stoi, chociaż… Pamiętająca czasy sprzed I wojny kamienica Bzowskiego wciąż – jak to napisali mądrzy w piśmie -  stanowi „oazę dobrego smaku i tajemniczości”. Przyciąga wzrok żółtym klinkierem ale i oryginalną wieżyczką, „gotyckim” okienkiem no i znajdujący się na fasadzie herbem „Nowina”. Pieczętował się nim szlachecki ród, z którego wywodzili się m.in. burgrabowie na zamku wawelskim. No i „nasz” rejent Baryłeczka – ten dobroduszny przydomek zapewniła mu zdecydowanie ponadprzeciętna tusza. Ukoronowaniem jego wysokiej, nie tylko zawodowej, pozycji w mieście była budowa tej okazałej rezydencji, łączącej cechy ziemiańskiego pałacu z nowoczesną willą. Pracami przy odbudowie domu po zniszczeniach z I wojny kierował architekt Roman Czachert, być może był on także  projektanem tego cuda. Zwanego też czasami „rejentówką” lub nawet prezydentówką (Stanisław Bzowski był przewodniczącym Rady Miejskiej). Bzowscy mieli troje dzieci ale II wojna przyniosła zagładę większości członków kaliskiej linii Bzowskich, w latach PRL wymierają też kolejni bliżsi i dalsi krewni. Elegancka willa stała się własnością komunalną i stopniowo zaczęła popadać w ruinę. Czy fakt, że obecnie (opustoszała od kilkunastu lat) ponownie znalazła się w rękach spadkobierców daje nadzieję na przywrócenie budowli dawnego blasku? Oby..
No i jeszcze krótkie wspomnienie o nieistniejących już budynkach z górnego odcinka ulicy Górnośląskiej. O willi należącej do rodziny znanego kamieniarza Alfreda Fiebigera starsi kaliszanie mówią krótko: „była piękna” . Rozebrana przed półwieczem, kiedy, na potrzeby powstających bloków Kalińca a potem osiedla Asnyka, zorganizowano tam firmę budowlaną. O chwale i upadku dworca autobusowego pisałem w poprzednim odcinku, wspomnijmy więc tylko na koniec o stającym przy Podmiejskiej, na wprost tegoż, drewnianym (!) budynku z początków XX w. Widzieli go wszyscy, którzy wysiadali na zlokalizowanym przy tym domu (przez pewien czas szkole) przystanku końcowym PKS. A przestali oglądać bodaj 30 lat temu, czyli jeszcze wcześniej, niż swój żywot zakończył i stary-nowy dworzec. 

  No i to by było na tyle (jak mawiał profesor mniemanologii stosowanej – J.T. Stanisławski). Oczywiście niniejszy przegląd ma charakter jak najbardziej wybiórczy i subiektywny. Ktoś inny rozpisał by się więcej choćby o dawnej drewnianej trybunie starego stadionu miejskiego, ktoś inny z nostalgią powspominałby pobliskie: obiekty basenu odkrytego a przede wszystkim domek szwajcarski i oranżerię, jeszcze ktoś z dziurawej pamięci przywołałby niektóre kamienice z ulic Lipowej, Asnyka czy Ogrodowej…

  Nie chciałbym, by ten dwuodcinkowy przegląd potraktowano wyłącznie w kategoriach płomiennego apelu o ratowanie wymienionych w nim budowli czy pretensji, że kilka kolejnych bezpowrotnie straciliśmy. Zdaję sobie sprawę ze złożoności problemów związanych z ewentualną konserwacją budynków, jej sporych kosztów, nieuregulowanych spraw własności itp. Można rzec – pisząc o wybranych (z jeszcze wielu im podobnych) kamienicach próbuję koić rosnący we mnie żal, że coś, co stanowiło przez długie lata dumę właścicieli i ozdobę kaliskich ulic okazuje się już zupełnie niepotrzebną ruiną. Ano, widać taka kolej rzeczy. I to nie tylko w „budowlanej materii”. 
Piotr Sobolewski

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-06-28 17:30:04

    ANO , NIE MOŻNA TAK ŁATWO , GODZIĆ SIE I MÓWIĆ --TAKA KOLEJ RZECZY / NIE !!!! TEN PIĘKNY KALISZ Z WYSZUKANYMI KAMIENICAMI ---ZNIKA . POD PRZEMOŻNYM WPŁYWEM DEWELOPERÓW , POD PRESJĄ ICH DUŻEJ KASY ---- MIASTO" I OSOBY NIM ZARZĄDZAJĄCE --ZWYKLE ŻLE ( BO, TO TERAZ WIDAĆ GOŁYM OKIEM )) ROBIĄ Z PIĘKNEGO KALISZA , JAKIEŚ BADZIEWIE ---BEZ SMAKU , ŁADU , Z BETONOWYMI PLĄBAMI BUDYNKÓW NIE MAJĄCYCH NIC WSPÓLNEGO Z KAMIENICAMI I ICH CHARAKTEREM . I TO SĄ ARCHITEKCI ??? OD CZEGO ??? OD KICZU ??? ----- TO SAMO ROBIĄ Z ZIELENIĄ W KALISZU --- ZABIERAJĄ SIĘ ZA KALISKIE PLANTY !!! PO, CO ??? CHCĄ KWIATÓW W DONICACH ???? TAM JEST ZIEMIA , TO W ZIEMI SADZI SIĘ ROŚLINY I KWIATY , PANIE KINASTOWSKI !!!! JAK PSUJE !!!! NIE POTRAFIĄ NIC ZROBIĆ , ŻEBY O NICH POWIEDZIEĆ----ZROBILI PIĘKNIE . WSZYSTKO DO KITU !!!!!!!!!!!! ROBIĄ COŚ NA SIŁĘ , ALE IM TO NIE WYCHODZI .

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-06-29 12:36:50

    Kalisz jest piękny, niestety zaniedbany i cudowne perełki architektury znikają na naszych oczach

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do