
Zdaniem analityków rynku paliw, po chwilowej stabilizacji, znów czekają nas podwyżki cen na stacjach benzynowych i to wysokie
Prognozy wynikają m.in. z obaw o podaż ropy naftowej, kondycję słabnącego złotego oraz rozwoju sytuacji na Ukrainie.
„Nikt nie spodziewał się, że OPEC może aż tak mocno ciąć produkcję i że tak dynamicznie zareaguje na to cały rynek globalny” – ocenił Jakub Bogucki, analityk portalu e-petrol w komentarzu dla Polskiej Agencji Prasowej dotyczącym gwałtownego skoku cen paliw na stacjach kilka dni temu.
W ubiegłym tygodniu OPEC podjął decyzję o zmniejszeniu produkcji ropy o 2 miliony baryłek dziennie, czyli 2 procent światowego popytu. To spowodowało, że ceny paliw poszybowały w górę. Zdaniem Boguckiego tendencja ta utrzyma się nadal, ale w nieco mniejszej skali. Dużo zależy od sytuacji makroekonomicznej ale również politycznej czyli m.in. od rozwoju wydarzeń na Ukrainie a także zapowiadanej decyzji prezydenta Joe Bidena o uwolnieniu amerykańskich rezerw ropy naftowej.
Obecnie na kaliskich stacjach benzynowych ceny diesla kształtują się na poziomie 7,80 zł a ceny najpopularniejszej benzyny PB95, która jeszcze kilka, kilkanaście dni temu na niektórych stacjach nie przekraczała 6,30 złotego za litr, dochodzą do 7 złotych
Zdaniem analityków, w najbliższym czasie cena oleju napędowego może ustabilizować się na poziomie nieco ponad 8 złotych za litr a prognozy dla najpopularniejszej benzyny przewidują przekroczenie bariery 7 złotych. Tylko trudno powiedzieć na jak długo. Wszystko zależy głównie od sytuacji na wschodzie, która determinuje decyzje krajów eksportujących ropę naftową i wpływa na osłabianie się naszej waluty.
Przypomnijmy jeszcze, że grubo ponad połowę ceny paliw w Polsce stanowią różnego rodzaju podatki i opłaty na co wielokrotnie zwracali uwagę m.in. politycy Konfederacji postulując znaczną ich redukcję co byłoby ogromnym impulsem antyinflacyjnym.
(pp)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie