– z Tadeuszem Krokosem, prezesem Kaliskiego
Oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego oraz prezesem Kaliskiego Stowarzyszenia Edukacji Kulturalnej Dzieci i Młodzieży ,,Schola Cantorum” rozmawia Marzena Grygielska
„ŻK”: – W 2003 r. otrzymał pan odznaczenie ,,Zasłużony dla Miasta Kalisza’’. Wielokrotnie podkreśla pan w swoich wypowiedziach, że wszelkie przedsięwzięcia podejmuje wyłącznie z myślą o młodzieży…
Tadeusz Krokos: – Całe moje życie oświatowe, choć może to się wydać dziwne, było poświęcone rozwijaniu zainteresowań kulturalnych młodzieży. Nie byłem nauczycielem, który jedynie stał przy tablicy z kredą. Nie zdradzałem oświaty. Natomiast to, co robiłem, zawsze było związane z narastającą pasją tworzenia. Dziś nawet mówię: ,,Moje dzieci ze Scholae’’. To młodzież trzyma mnie w twórczej kondycji.
– Lata 1978-2008 to bardzo bogaty okres w wydarzenia podejmowane z myślą o młodzieży.
– W ciągu minionych lat Oddział PTH organizował wiele spotkań, konferencji, uroczystości rocznicowych i sesji młodych historyków. To bardzo długa lista, ale nic nie działoby się bez zainteresowania ze strony młodzieży. Dziś wspomnę chociażby o grupie z kaliskiego III LO, prowadzonej przez Sławomira Przygodzkiego, nauczyciela historii, przywracającego do życia Młodzieżowe Towarzystwo Przyjaciół Nauk. W IV LO działa prężnie dr Marek Kozłowski, wiceprezes PTH, organizując przedsięwzięcia popularyzujące wiedzę historyczną. W II LO wiele działań w tej sprawie podejmuje grupa czterech nauczycieli historii. Należy również wymienić Zespół Szkół im. Stanisława Mikołajczyka w Opatówku, gdzie Mateusz Przyjazny, wicedyrektor szkoły i wiceprezes PTH organizuje rajdy. Poza tym od sześciu lat odbywa się w Kaliszu Marsz Wolności 11 listopada w Narodowe Święto Niepodległości.
– Historia Scholae Cantorum nierozłącznie jest związana z pańskim życiem. Czy można skusić się o stwierdzenie, że gdyby Tadeusz Krokos nie znalazł się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu, to niezwykłe wydarzenie kulturalne nie trafiłoby do Kalisza?
– Czasami myślę sobie, że los czuwał nad moimi wyborami. Jeszcze trzydzieści lat temu miałem nadzieję, że moja kariera zawodowa będzie związana z Poznaniem. Nie spodziewałem się nawet, że tak mocno zżyję się z Kaliszem.
– Jako młody chłopak miał pan zupełnie inne plany…
– Urodziłem się przed wojną. Chodziłem do przymusowej niemieckiej szkoły dla polskich dzieci w Krotoszynie. Kształciła ona wyłącznie robotników. Po ukończeniu szóstej klasy szkoły powszechnej przyjęto mnie do gimnazjum. W 1948 r. bardzo chciałem jednak zaciągnąć się do wojska. Mój ojciec był prawnikiem, więc powiedział mi o naborze do oficerskiej szkoły prawniczej. Wypisałem się ze szkoły i w dzień moich urodzin, 4 maja, zgłosiłem się na komisję. Gdy stanąłem przed nią, pewien pułkownik powiedział, że jestem zbyt młody i kazał mi wracać do szkoły. Dziś mówię to z uśmiechem, lecz dobrze się stało, że mnie nie przyjęto. Ktoś na górze wiedział, że jestem powołany do czegoś innego. Jest na to masa dowodów. Jak zdałem maturę, musiałem iść do pracy. Brakowało wtedy nauczycieli, a nie wszyscy mieli możliwość dostania się na studia. Wraz z kolegami poszliśmy więc na tzw. PKN (Państwowy Kurs Nauczycielski). Przebiegał on równolegle z przygotowaniami do matury. Gdy już otrzymałem kwalifikacje nauczycielskie, w 1952 r. powołano mnie na dwa lata do wojska. Przekonałem się, że to nie jest miejsce dla mnie. Po powrocie do miasta rozpocząłem pracę w szkole i związałem się z krotoszyńskim Domem Kultury Dzieci i Młodzieży. Tak rozpoczęła się moja pasja tworzenia. Podjąłem nawet zaoczne studia magisterskie, poświęcając je nauce historii.
– W Krotoszynie spędził pan 42 lata, przyczyniając się m.in. do powstania biblioteki, oddanej do użytku publicznego 23 stycznia 1975 r. w 30. rocznicę wyzwolenia Krotoszyna. Tego samego roku znalazł się pan w Kaliszu.
– Tadeusz Raczak, powołany na kuratora w 1975 r. zaproponował mi stanowisko w kaliskim Kuratorium Oświaty i Wychowania. Ciekawie to zabrzmi, ale było to wielofunkcyjne stanowisko jednoosobowe. Miałem od tej pory być wizytatorem ds. zajęć pozalekcyjnych oraz pozaszkolnej współpracy z organizacjami młodzieżowymi. Zajmowałem się sprawami kultury dzieci i młodzieży. Wówczas powstały m.in.: pierwsze przeglądy zespołów szkolnych, Kaliskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk oraz Ogólnopolski Przegląd Uczniowskich Kameralnych Zespołów Muzyki Dawnej.
– Powołany do życia w dość ciekawych okolicznościach.
– We Wrocławiu odbywał się Przegląd Szkolnych Zespołów Artystycznych ,,Wrocławski Maj’’. Pojawiało się na nich coraz więcej zespołów instrumentalnych oraz kameralnych zespołów wokalnych. Do szkół wprowadzono naukę gry na flecie prostym, tak więc młodzież w programie prezentowała muzykę średniowiecza, renesansu i baroku. Kazimiera Lissy, ówczesna wicekurator w Kaliszu, odebrała telefon od Adrianny Ponieckiej-Piekutowskiej z Ministerstwa Oświaty. To była propozycja zorganizowania oddzielnego festiwalu, dotyczącego wyłącznie muzyki dawnej. Padło na Kalisz, bo jest to miasto o najstarszej metryce. Decyzję trzeba było podjąć w ciągu godziny.
– Jak się można domyślać, ta odpowiedzialność spadła m.in na pana.
– Nie mieliśmy czasu, aby się zastanawiać. Odpowiedzieliśmy, że zajmę się zorganizowaniem festiwalu. Zakładaliśmy, że jak się nie uda, to będzie znaczyło, że pomysł ministerstwa był nietrafiony. Czas pokazał, że była to najtrafniejsza decyzja podjęta w mojej karierze zawodowej. W tym roku mija 30 lat od powołania ,,Schola Cantorum’’.
– Proszę jeszcze zdradzić, jak powstała nazwa dla festiwalu.
– Na pierwszy przegląd w 1978 r. przyjechał Harcerski Zespół Muzyki Dawnej Poznańskiej Chorągwi ZHP ,,Schola Cantorum’’, który otrzymał Harfę Eola festiwalu. Jego nazwa spodobała nam się tak bardzo, że postanowiliśmy przyjąć ją uroczyście podczas finałowej gali.
– Czy z okazji jubileuszu 30-lecia Ogólnopolskiego Festiwalu Zespołów Muzyki Dawnej w Kaliszu ukaże się specjalne wydawnictwo?
– Organizatorzy Scholae mają nadzieję, że w najbliższym czasie, po rozpatrzeniu ofert przez komisję powołaną przez prezydenta Miasta, znajdą się pieniądze na nasze projekty. Obecnie trwają przygotowania do wydania drugiej części wspomnień o festiwalu pod redakcją Kaliskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Swoje wspomnienia umieszczą w nim m.in.: prof. Leon Markiewicz, wieloletni juror festiwalu, Jacek Urbaniak, Marian Wiśniewski, festiwalowy reżyser, Katarzyna Szmitko, Ryszard Dembiński i Ryszard Skotnicki. Przygotowywany jest także XI Zeszyt Kaliskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, poświęcony wyłącznie historii festiwalu, który opatrzę słowem wstępnym. O Scholae napiszą w nim również Jacek Urbaniak, Tomasz Dobrzański, Katarzyna Piątkowska-Pinczewska, Marek Dyżewski oraz Agata Sapiecha. Wzmianka o festiwalu pojawi się również w kolejnym tomie „Rocznika Kaliskiego” Kaliskiego Towarzystwa Historycznego.
– Proszę przyjąć gratulacje od redakcji oraz serdeczne życzenia. Dziękuję za rozmowę.
Komentarze opinie