
Trudno było znaleźć jakieś pozytywy w grze Energi MKS Kalisz w kolejnym meczu PGNiG Superligi. W Płocku kaliszanie wyglądali na zupełnie rozbity zespół, w którym muszą nastąpić zmiany, aby przyszłoroczne mecze ligowe nie były jeszcze większym blamażem.
Nikt oczywiście nie liczył na to, że kaliski zespół jest w stanie walczyć jak równy z równym z wicemistrzem Polski i uczestnikiem Ligi Mistrzów. Jeśli ktoś natomiast myślał, że może w Płocku morale Energi MKS choć trochę zostanie odbudowane, srodze się zawiódł. Gospodarze tylko na początku mieli pewne problemy ze skutecznością, ale gdy lepiej nastawili celowniki, los zespołu gości był przesądzony. Kaliszanie zupełnie nie radzili sobie z defensywą „Nafciarzy”, o czym świadczy zaledwie siedem bramek zdobytych przez podopiecznych Pawła Ruska do przerwy. Dominacja Orlenu Wisły był więc bezdyskusyjna. Nieco lepiej zespół z Kalisza zagrał w drugiej połowie, zwłaszcza w jej pierwszych minutach, gdy przyjezdni potrafili się „postawić” gospodarzom. Szybko jednak wszystko wróciło do normy, czyli dużej przewagi bramkowej Orlenu Wisły i braku pomysłu w kolejnych akcjach ofensywnych po stronie Energi MKS.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie