Reklama

Bunt nauczycieli

31/01/2019 00:00

... i małe podwyżki

Kaliscy nauczyciele domagają się wyższych dodatków motywacyjnych i funkcyjnych, a więc i wyższych wynagrodzeń. Ostrzegają, że nieuwzględnienie ich postulatów grozi akcją protestacyjną i strajkiem. Wystąpili z listem otwartym do władz miasta. Na razie udało im się uzyskać 100 % podwyżki dodatku wychowawczego

Co ciekawe, list ten nie był inicjatywą ani Związku Nauczycielstwa Polskiego, ani nauczycielskiej Solidarności. Powstał wśród grona pedagogicznego II LO im. T. Kościuszki, a potem był rozsyłany do innych szkół i zyskiwał kolejnych sygnatariuszy. Zanim trafił do ratusza, widniały już pod nim podpisy pracowników 16 placówek oświatowych w naszym mieście. Twierdzą oni, że dotychczasowe podwyżki płac nie pokrywają nawet kosztów inflacji. Chcą więc zwiększenia premii motywacyjnej z 5 do 10 proc. i zwiększenia dodatku wychowawczego, który w dzisiejszej wysokości 40 zł brutto, czyli ok. 25 zł netto, nazywają całkowicie nieadekwatnym w stosunku do obowiązków związanych z wychowawstwem. Mówią jeszcze o upokarzającym fakcie odebrania polonistom 25 zł za poprawianie zeszytów, co stanowi dużą część ich czasu pracy. W sumie chodzi o kwoty, które mogą wydawać się niewielkie. Wspomniany 5-procentowy dodatek motywacyjny, o który toczą się największe boje, to ok. 50 zł na rękę. Właśnie jednak postulat zwiększenia tego dodatku budzi największy sprzeciw władz Kalisza. – Nie jesteśmy w stanie dać 10 proc., bo na to po prostu nas nie stać. Kiedyś Rada Miejska podniosła ten dodatek, po czym okazało się, że już w grudniu brakuje pieniędzy na płace dla nauczycieli w ogóle – mówi wiceprezydent Tadeusz Krawczykowski, wspominając czasy wiceprezydenta Zbigniewa Białka, gdy Miasto musiało zaciągać kredyty, by zapłacić ludziom za pracę. Dziś nic podobnego nie ma miejsca, ale budżet oświaty domykany jest z trudem. Subwencja oświatowa z budżetu państwa, która stanowi ok. 80 proc. wszystkich kaliskich wydatków na oświatę, pochłaniana jest przez wynagrodzenia pracowników. \"\"
Jak wylicza naczelnik Wydziału Edukacji Mariusz Janusz Witczak, zwiększenie dodatku motywacyjnego dziś z 5 do 10 proc. kosztowałoby budżet miasta dodatkowo 2,7 mln zł. Analogiczna podwyżka za wychowawstwo byłaby warta ok. pół miliona. A są jeszcze inne koszty. – Postawiliśmy w Kaliszu na bazę oświatową. W remonty szkół wpompowaliśmy 45 mln zł, które musimy spłacić. Dlatego nie wyobrażam sobie, że teraz damy nauczycielom podwyżki, bo nie mamy z czego dać. Jeżeli płaca zasadnicza ustanowiona przez rząd będzie wyższa, to i dodatki będą wyższe. Trzeba uruchomić naszych parlamentarzystów. To jest dobry moment – odbija piłeczkę z Kalisza do Warszawy radna Regina Małecka, przewodnicząca Komisji Edukacji.
I w pewnym sensie ma rację. Wysokość nauczycielskiej pensji zależy głównie od parlamentu, który uchwala budżet państwa, a także od rządu i ministerstwa. Co nie zmienia faktu, że o dodatkach do pensji decyduje już nie Warszawa, lecz poszczególne gminy. c, nauczycielki z II LO, które podjęły się roli reprezentantek środowiska nauczycielskiego i sygnatariuszy listu otwartego, powołują się tu na przykład stolicy, gdzie dodatek za wychowawstwo wynosi podobno 200 zł, a dodatek motywacyjny – nawet 700 zł. To jednak przykład odosobniony, a poza tym koszty życia w Warszawie też są zupełnie inne niż u nas.

Więcej w Życiu Kalisza

Robert Kordes
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Wróć do