
Jak kaliscy przedsiębiorcy starali się o unijne pieniądze
– Złożyliśmy dokumenty do RIF-u w Koninie. Budynek- twierdza. Zamknięty. Instytucja utrzymywana z moich pieniędzy, a ja nie mogę wejść. Chyba że znam kod. Nie znam niestety, naciskam guzik i czekam urzędniczego zmiłowania. „Do kogo?” – słychać w głośniku instytucjofonu. „Chciałem złożyć wniosek”. „Aha” – głos odkrywczo upewnił się, że do Regionalnej Instytucji Finansującej trafił właściwy klient. „Niech pan wejdzie”. – Choć w tym momencie już miałem ochotę odejść – wspomina pan Krzysztof.Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie